Wojciech Załuski. fot, Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

1989 rok śmiało można określić najlepszym w bogatej karierze wychowanka Kolejarza Opole, Wojciecha Załuskiego. Popularny „Wojtula” sięgnął wówczas po tytuł Indywidualnego Mistrza Polski, choć początkowo miał być jedynie rezerwowym. Niedawno były zawodnik klubów z Opola i Wrocławia obchodził okrągłe 60. urodziny i na łamach Tygodnika Żużlowego powspominał ten pamiętny dzień.

 

Po wycofaniu się z udziału w turnieju Zenona Kasprzaka oraz Dariusza Stenki, Wojciech Załuski w ostatniej chwili „wskoczył” do pierwszej szesnastki. Nikt nie spodziewał się jednak, że w Lesznie to właśnie ten zawodnik odegra kluczową rolę. W pokonanym boju pozostawił m.in. Jana Krzystyniaka i Tomasza Golloba.

– Pamiętam te zawody bardzo dobrze. Kompletnie nikt na mnie nie stawiał. Przecież ja miałem być tam tylko rezerwowym i potraktowałem to wszystko na luzie, żadnych specjalnych przygotowań nie było. Niespodziewanie tak spadło to wszystko w moje ręce. Pojechałem do Leszna jako rezerwowy i jakoś się udało – wspomina.

W turnieju aż roiło się od gwiazd. Oprócz wspomnianych Krzystyniaka i Golloba, w turnieju brali udział również tacy wielcy speedwaya jak Andrzej Huszcza, Piotr Świst czy Ryszard Dołomisiewicz.

– Zrobiłem trzynaście punktów i wszyscy byli zaskoczeni tym co się stało. Siebie też zaskoczyłem – przyznaje. – Nie było znanych zagranicznych tunerów, a sprzęt przyszykował mi opolski mechanik, Józef Gorzkowski. Mocno mi wtedy podpowiadał odnośnie przełożeń i ustawień. Jak się okazało, że w turnieju nie wystąpią Zenek Kasprzak i Darek Stenka, to z marszu, bez żadnej napinki sobie pojechałem – dodaje.

Tego dnia los ewidentnie sprzyjał „Wojtuli”. – W pierwszym biegu kompletnie nie trafiłem z przełożeniami, ale wyścig został przerwany po upadku Janusza Łukasika. W powtórce już wygrałem, a jak się okazało, udało się to wszystko poskładać – wspomina.

Dziś Wojciech Załuski trzyma się w bezpiecznej odległości od żużla. Obecnie pracuje na opolskim stadionie lekkoatletycznym i jak przyznaje, żużel śledzi tylko w mediach. Nie wyklucza jednak w przyszłości powrotu do dyscypliny. – Po sezonie 2002 zakończyłem karierę i powiem szczerze, że istnieje życie bez żużla. Aż tak mocno mnie nie ciągnie, żeby do tego wrócić. Na razie po prostu wyleczyłem się z żużla, była jakaś propozycja powrotu, ale podziękowałem. Nigdy jednak nie mów nigdy, nie wiem jak to się w przyszłości poukłada. Na dzisiaj nic nie mogę obiecać. Ja się całkiem od żużla nie odcinam, po prostu w tej chwili robię coś innego. Ale może jeszcze wrócę? – kwituje 60-latek.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. 60. urodziny Wojciecha Załuskiego. „Ja po prostu całe życie kochałem żużel”

Żużel. Wielkie święto w Bydgoszczy. Łaguta i Szlauderbach zamykają stawkę Kryterium Asów