Spotkanie For Nature Solutions Apator Toruń – Moje Bermudy Stal Gorzów miało dwóch cichych bohaterów. Byli nimi Patrick Hansen i Wiktor Jasiński, którzy dzielnie próbowali łatać dziury po kontuzjowanych kolegach i w meczu zdobyli znacznie więcej punktów niż można było się spodziewać. Krajowy zawodnik Stali jest zadowolony z wyniku na Motoarenie i zdradza, że podjął już decyzję odnośnie startów w przyszłym sezonie.
Konfrontacja toruńsko-gorzowska zapowiadana była jako najmniej interesujący ćwierćfinał. Już w pierwszym pojedynku Apator miał zbudować przewagę i znacznie zbliżyć się do triumfu w dwumeczu. Gorzowianie postawili się jednak bardzo mocno i zgarnęli 44 punkty, które przy powrotach do składu Martina Vaculika i Oskara Palucha stawiają Stal w dobrym położeniu przed rewanżem.
– Nikt z nas nie myślał, że zbliżymy się do aż tak dobrego wyniku. Byliśmy bardzo zmotywowani przed zawodami. Chcieliśmy się pokazać pomimo tego osłabienia. Przegraliśmy nieznacznie, ale to jest fajna zaliczka przed rewanżem w Gorzowie. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze poukłada i awansujemy bezpośrednio do półfinałów – mówi nam Wiktor Jasiński.
Choć w rywalizacji w Grodzie Kopernika nie mogli brać udziału Martin Vaculik i Anders Thomsen, to gorzowianie mogli liczyć na wsparcie kolegów. Słowak zdecydował się na pożyczenie silnika Patrickowi Hansenowi. Jak to wyglądało w przypadku 22-latka?
– U mnie pożyczki nie było. Chciałem jechać na swoim sprzęcie i nie było tematu. Z tego co wiem, to Patrick Hansen skorzystał ze sprzętu Martina i dało to fajny rezultat. Martin, mimo że nie jechał, przyczynił się do wyniku drużyny. Trener nam przekazał, że zaraz po meczu Martin dzwonił i był dumny z wyniku. Anders był zaraz po operacji i też cieszył się z tego jak mecz się potoczył. Mimo, że ich nie było, to wspierali nas duchowo – komentuje podopieczny Stanisława Chomskiego.
Szczególnie cenna dla zespołu znad Warty była wygrana Jasińskiego w dwunastym wyścigu. Pod taśmą oprócz niego ustawili się wtedy Oskar Hurysz, Krzysztof Lewandowski i Jack Holder. Torunianie liczyli, że wyjdą wtedy na ponowne prowadzenie, ale plany pokrzyżował im młody zawodnik.
– W ostatnim czasie nie miałem zbyt dobrych wyścigów. Gubiłem się na torze, trochę też sprzętowo. Czegoś mi po prostu brakowało. Taka „trójka” to kop i świetny motywator. Jazdy nie było w tym roku za dużo, więc staram się korzystać z tego co mam. Wygrane wyścigi w Ekstralidze na pewno cieszą podwójnie – przyznaje nasz rozmówca.
Dobry występ w rywalizacji z torunianami mógł sprawić, że do zawodnika zaczną odzywać się kluby poszukujące zawodników U-24 na kolejne rozgrywki. Żużlowiec jasno deklaruje jednak, że w przyszłym roku chce walczyć o miejsce w składzie dziewięciokrotnych mistrzów Polski i nigdzie się nie wybiera.
– Oferty miałem, ale z ligi niżej. Od początku mówiłem jednak, że zostaję w Stali Gorzów. Chcę z tym zespołem walczyć o jak najlepsze cele. Szykuje się na pozycję U-24 na przyszły rok, klub zapewni mi duże wsparcie w kolejnym roku i liczę, że to wykorzystam. Chcę pokazać co potrafię – podsumowuje Wiktor Jasiński.
CZYTAJ TAKŻE:
POLECAMY:
Żużel. Sobotnie eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!