Martin Vaculik. Foto: Tomasz Przybylski // GESS.PL
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Moje Bermudy Stali Gorzów nie udało się obronić dwunastopunktowej zaliczki z „Jancarza” i sezon zakończyła ze srebrem Drużynowych Mistrzostw Polski. W ekipie dowodzonej przez trenera Stanisława Chomskiego, oprócz Bartosza Zmarzlika, każdy z zawodników borykał się z problemami w Lublinie. Fatalny defekt przydarzył się Martinowi Vaculikowi.

 

Vaculik może mówić o ogromnym pechu. Słowak w wyścigu dziesiątym zanotował fatalny defekt na prowadzeniu, kilka metrów przed metą. – Prawie eksplodowałem z zawałem serca po tym biegu – powiedział po meczu Martin Vaculik.

– Zastanawiałem się dlaczego? Rozerwał mi się tylni łańcuch. Szczerze, nie pamiętam kiedy ostatni raz zdarzyło mi się coś takiego. To jest rzecz, która zdarza się raz na 10 lat. Pech chciał, że akurat przytrafiło mi się to w tym meczu i parę metrów przed metą. W mojej głowie cały czas pojawiało się pytanie: dlaczego to musiało się stać w takim momencie? Moim zdaniem to też zadecydowało o wyniku tego spotkania – dodał.

32-latek rozpoczął mecz bardzo dobrze – od zwycięstwa. W połowie zawodów pojawiły się jednak problemy z prędkością. Żużlowiec nie był już tak szybki, jak w dwóch pierwszych biegach.

– Pierwszy motor był OK, ale później zleciał na prędkości, wskoczyłem na drugi i ten był super, choć po dwóch biegach też zaczął mieć delikatne problemy z prędkością, co było widać w dwóch ostatnich biegach, kiedy przywiozłem jeden punkt i zero. Bardzo mi żal tego defektu. To nie była nasza wina, to złośliwość rzeczy martwych – mówił.

Gorzowianie byli bardzo zdeterminowani i w pocie czoła wspólnie szukali rozwiązań w parku maszyn, aby bronić nadwyżki punktowej. Każdy ze Stalowców dwoił się i troił, żeby pomóc kolegom z drużyny. Swój sprzęt użyczył nawet trzykrotny mistrz świata, ale to okazało się być za mało, aby postawić się silnemu i kompletnemu Motorowi. Przegraną w Lublinie najbardziej przeżył Szymon Woźniak, który całą odpowiedzialność za porażkę wziął na siebie.

– To jest sport. Wszyscy chcieliśmy wygrać ten mecz. Powiedziałem do Szymona, że gdyby nie on, to nie bylibyśmy w tym miejscu. Trzeba sobie z tego zdać sprawę. Dziękuję Szymonowi i każdemu z chłopaków za każdy punkt. To jest sport, to jest życie – raz się wygrywa, raz się przegrywa. To normalne, że zdarzają się gorsze mecze. W życiu też nie jest zawsze kolorowo. Cieszmy się, że jesteśmy zdrowi, możemy robić to, co lubimy i ekscytować się tą fantastyczną dyscypliną sportową. Jestem dumny z całej drużyny i dziękuję im za to, że jesteśmy w tym punkcie. Gdyby was nie było nie mielibyśmy srebra – kontynuował.

Patrząc przez pryzmat całego sezonu wicemistrzostwo Polski Moje Bermudy Stali Gorzów należy rozpatrywać w kategorii sukcesu. Żadna z ekstraligowych drużyn nie doświadczyła w tym roku tak wielu kontuzji, jak żółto-niebiescy.

– Jestem dumny z całej drużyny. Mamy srebrno i cieszymy się z niego. Oczywiście jest niedosyt, bo kiedy jest się tak blisko, to chce się wygrać. Jesteśmy sportowcami i chcemy zawsze wygrywać. Motor był dzisiaj lepszy, miał szczęście po swojej stronie i zdobył złoto – podkreślał żużlowiec.

Do oddalonego o ponad 600 kilometrów Lublina na wielki finał przyjechała spora rzesza sympatyków gorzowskiej Stali. Zainteresowanie było o wiele większe, jednak ograniczona ilość wejściówek spowodowała, że wielu kibiców zmuszonych było zasiąść przed ekrany telewizorów. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom fanów nadwarciańskiej drużyny w Gorzowie powstała specjalna strefa kibica, gdzie można było wspólnie z innymi dopingować dziewięciokrotnych mistrzów Polski.

– Pozdrawiamy wszystkich kibiców i dziękujemy za doping dzisiaj i przez cały sezon. Widzieliśmy w telewizji, co działo się w Gorzowie. Jesteście kochani. Dziękujemy również całemu miastu, sponsorom, całemu klubowi i wszystkim ludziom, którzy wspierają Stal Gorzów. Cieszę się, że jestem częścią tej drużyny – zakończył

2 komentarze on Żużel. Wielki pech na prowadzeniu. Vaculik: Prawie eksplodowałem…
    Żużel. „Trzeba zbudować budżet na poziomie 7 mln złotych”. Radni Rybnika i kibice spotkali się z Krzysztofem Mrozkiem - PoBandzie - Portal Sportowy
    30 Sep 2022
     11:06am

    […] PrevPoprzedniŻużel. Wielki pech na prowadzeniu. Vaculik: Prawie eksplodowałem… […]

    Żużel. Lambert zły na federację. Chciał pojechać w rodzimej lidze - PoBandzie - Portal Sportowy
    30 Sep 2022
     10:58pm

    […] Żużel. Wielki pech na prowadzeniu. Vaculik: Prawie eksplodowałem… – PoBandzie – Por… […]

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Wielki pech na prowadzeniu. Vaculik: Prawie eksplodowałem…
    Żużel. „Trzeba zbudować budżet na poziomie 7 mln złotych”. Radni Rybnika i kibice spotkali się z Krzysztofem Mrozkiem - PoBandzie - Portal Sportowy
    30 Sep 2022
     11:06am

    […] PrevPoprzedniŻużel. Wielki pech na prowadzeniu. Vaculik: Prawie eksplodowałem… […]

    Żużel. Lambert zły na federację. Chciał pojechać w rodzimej lidze - PoBandzie - Portal Sportowy
    30 Sep 2022
     10:58pm

    […] Żużel. Wielki pech na prowadzeniu. Vaculik: Prawie eksplodowałem… – PoBandzie – Por… […]

Skomentuj