Żużel. Wadim Tarasienko: Jestem najgłodniejszym żużlowcem na świecie. Średnia 2.0 będzie dobra (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od dwóch tygodni Wadim Tarasienko może w spokoju przygotowywać się do zmagań w sezonie 2023. Pochodzący z Rosji zawodnik otrzymał polskie obywatelstwo i po rocznym zawieszeniu ponownie będzie mógł ścigać się na żużlowych torach. W rozmowie z naszym portalem mówi o długim procesie ubiegania się o polski paszport, przeróżnych reakcjach związanych z jego decyzją, sezonie w roli mechanika, a także ogromnym głodzie rywalizacji.

 

Po długich staraniach udało Ci się otrzymać polskie obywatelstwo. Pierwsza myśl, gdy już otrzymałeś tę pozytywną informację?

Czekałem na to obywatelstwo bardzo długo. Poświęciliśmy temu sporo pracy, a w sprawę było zaangażowanych naprawdę wiele osób. Jak zadzwonił do mnie Pan Zbyszek Leszczyński i powiedział: „Cześć, Polaku”, to przez dwie minuty nie mogłem nic powiedzieć. Trudno było mi w to wszystko uwierzyć. Przez pierwszy tydzień jeszcze upewniałem się czy to na pewno jest prawda.

Sprawa długo czekała na podpis prezydenta. Prezes Marcin Murawski często wspominał, że wszystko od dłuższego czasu jest na ostatnim etapie. Miałeś wtedy wątpliwości czy w związku z wydarzeniami na Ukrainie wszystko zakończy się dla Ciebie pomyślnie?

Zakradało się sporo tych wątpliwości. Powodów było sporo. Po pierwsze, wiadomo jak patrzy się teraz na osoby pochodzenia rosyjskiego. Po drugie, to wszystko co tam się dzieje to nie są losy tylko Ukrainy, ale nas wszystkich i takie decyzje trzeba podejmować bardzo rozważnie. Po trzecie, do Polski przyjechało też sporo osób z Ukrainy i spraw związanych z obywatelstwami jest sporo. Nie sądziłem, że pan prezydent i jego kancelaria zajmą się moją sprawą w takiej sytuacji. Na szczęście było jednak inaczej.

Wspominasz o Panu Zbigniewie Leszczyńskim. Kto jeszcze Ci pomógł przy całej procedurze?

Pan Zbyszek prowadził to wszystko od samego początku. Wziął całą sprawę na siebie i wszystkiego pilnował. Jemu mogę być najbardziej wdzięczny, bo cały czas nad tym czuwał. Wiem, że jemu też pomogło sporo osób, których trudno byłoby wymienić. Po tym jak już wszystko się udało, to poprosiłem o numery telefonów do osób, które się zaangażowały. Każdemu podziękowałem z osobna, bo każda dołożona cegiełka przyczyniła się do tego mojego obywatelstwa. Jestem wdzięczny za to, co ludzie dla mnie zrobili.

fot. Facebook Wadima Tarasienki

Dość szybko określiłeś swoje stanowisko w sprawie wojny na Ukrainie. Nie spotkały Cię potem nieprzyjemności?

Reakcje były bardzo różne. Niektórzy podchodzili do moich rodziców i mówili, że bardzo dobrze robię, że wypowiadam się tak, jak wielu Rosjan chciałoby powiedzieć, ale się boi. Prorosyjska część rzucała brzydkimi hasłami, ale można się było tego spodziewać. Ja jestem z takiej rodziny, w której nauczono mnie, aby na wszystko patrzyć obiektywnie. Nigdy nie będę popierał żadnej agresji i jestem za tym, żeby ludzie w każdej kwestii się dogadali.

W rosyjskich mediach społecznościowych jest sporo nieprzyjemnych komentarzy na Twój temat. Udało Ci się od tego odciąć?

Wiem, że ludzie zawsze będą gadać dobre i złe rzeczy. Jak komuś się nie podobają moje ruchy, to też ma prawo to powiedzieć. Ja z tym sobie radzę, bo wiem co mną w tym wszystkim kierowało. Spora część tych komentarzy jest nieobiektywna, bo ludzie piszą różne rzeczy, a nie wiedzą w jakiej ja jestem sytuacji. Mnie bardzo cieszy przede wszystkim ogrom pozytywnych reakcji. Sporo ludzi mnie rozumie i uważa moją decyzję za właściwą.

Przejdźmy do spraw stricte sportowych. Podczas zawieszenia pomagałeś Kacprowi Pludrze w roli mechanika. Jak się podobał żużel z trochę innej perspektywy?

Przychodziłem do Grudziądza po to, aby się ścigać i zdobywać punkty dla drużyny. Sytuacja była, jaka była, więc postanowiłem pomóc w taki sposób. Patrzę na to wszystko pozytywnie. Taka chwila w mojej karierze się przydała. Spojrzenie na to wszystko z perspektywy mechanika dużo mi dało. Mogłem sporo podejrzeć u innych zawodników i wprowadzić to do siebie. Porównałem chociażby swoje zaplecze sprzętowe do innych żużlowców. Wyciągnąłem sporo wniosków, teraz chcę to przełożyć na tor.

Dobrą formę fizyczną udało się utrzymać przez cały czas?

Z tym problemu na pewno nie będzie. Wiem, co mi pomaga, aby być dobrze przygotowanym do sezonu. Czuję, że jestem w bardzo dobrej dyspozycji. Klub cały czas pracował nad tym, abym mógł jeździć, więc czuję się zobowiązany, aby teraz zrobić coś fajnego w drugą stronę. Czeka mnie dużo pracy, ale wiem, że też muszę dać z siebie bardzo dużo. To mnie dodatkowo motywuje.

A miałeś jakąś okazję do utrzymywania kontaktu z motocyklem, chociażby poprzez treningi?

Trochę tych okazji było. Trenowałem w Grudziądzu, gdy tylko mi pozwalano. Świetnie czułem się na motocyklu. Nie czułem, abym zapomniał jak się jeździ na żużlu (śmiech –dop.red.). Myślę, że jak wsiądę na motocykl to będzie trzeba sobie przypomnieć podejmowanie pewnych decyzji podczas rywalizacji. To też powinno szybko wrócić.

Po transferze do GKM-u byłeś bardzo szczęśliwy i głodny debiutu w PGE Ekstralidze. Teraz pewnie możesz powiedzieć, że jesteś najgłodniejszym żużlowcem na świecie?

Dokładnie tak, to jest idealne określenie. Po tym wszystkim jeszcze bardziej pragnę sprawdzić się w PGE Ekstralidze. Motywację mam na bardzo wysokim poziomie. Jestem też głodny sukcesów, bo dawno nie wygrywałem wyścigów.

Wadim Tarasienko. fot. Jarosław Pabijan

Macie bardzo ciekawy skład na nowy sezon. Max Fricke, Mateusz Szczenpaniak i Gleb Czugunow dołączyli do drużyny. Sądzisz, że zespół w końcu wejdzie do wymarzonych play-offów?

Zrobimy, co w naszej mocy, aby tak było. Moim zdaniem jak najbardziej jesteśmy w stanie to zrobić i spełnić marzenie kibiców. Mamy mocny zespół. Pewnie niedługo pojedziemy na jakieś zgrupowanie, na którym się zintegrujemy i jeszcze lepiej poznamy. Skład pozwala wjechać do play-offów, a jak się do nich dostaniemy to będziemy chcieli osiągnąć jeszcze więcej.

Dalej nie wiadomo kto ostatecznie znajdzie się w pierwszej drużynie. Ty dostałeś jakieś propozycje w razie jakbyś nie znalazł ostatecznie miejsca w GKM-ie?

Nie zakładam w ogóle takiego scenariusza, że nie będzie mnie w składzie ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Na obecną chwilę żadne ruchy w tym kierunku nie są więc podejmowane. Chcę być w zespole i ścigać się w PGE Ekstralidze z najlepszymi. Zamierzam przywozić dużo punktów i z takim podejściem wychodzę na trzygodzinne treningi.

A wiesz kiedy się rozstrzygnie to, czy będziesz wliczany do liczby Polaków w drużynie?

Ja się tym w ogóle nie zajmuję. Moim zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie się do sezonu i na tym się skupiam. Nad tym, o czym wspomniałeś pracuje menadżer oraz władze GKM-u Grudziądz. Oni podejmują odpowiednie działania i im ufam. Zobaczymy jak to się rozstrzygnie. Dla mnie najważniejsze jest teraz bycie w dobrej dyspozycji przed pierwszym meczem.

Powiedz jeszcze jakie wyniki zadowolą Cię po powrocie. Pewnie wymarzona średnia to taka podobna do tej z ostatniego sezonu w Polonii Bydgoszcz…

Taka byłaby super. Moim celem jest jednak średnia 2,0 punktu na bieg. Taki wynik będzie dla mnie dobry. Z takim założeniem przystąpię do sezonu.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. W przypadku braku awansu Przyjemski opuści Polonię? „Wiktor otwarcie to deklaruje” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Ireneusz Igielski: Cykl szkoleniowy powinniśmy rozpatrywać w systemie trzy lub czteroletnim – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)