4.05.2013 STADION ULLEVI, GOETEBORG ZUZEL, SPEEDWAY, SPEEDWAY GRAND PRIX, turniej NZ EMIL SAIFUTDINOW FOTO JAROSLAW PABIJAN / NEWSPIX.PL
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zbliżający się sezon będzie powrotem trzech rosyjskich zawodników, którzy wystartują na polskiej licencji. Wśród nich znajduje się Emil Sajfutdinow, który w swoim ostatnim roku startów zdobył brązowy medal IMŚ, jednakże jego forma w PGE Ekstralidze nie zachwycała kibiców, jak i z pewnością samego zawodnika. Żużlowiec wdał się w konflikt z jednym z najlepszych tunerów, a to miało oddziaływać na jego kłopoty sprzętowe. Zdaniem Jacka Frątczaka Rosjanin już wszystko sobie poukładał i wróci silniejszy.

 

Emil Sajfutdinow to zdecydowanie jeden z najlepszych zawodników w historii rosyjskiego żużla. 33-latek trafił do Polski w 2006 roku, mając wówczas niespełna 17 lat. Rosjanin pierwsze kroki w Polsce stawiał w barwach Polonii Bydgoszcz, której barw bronił aż do 2012 roku. W tym czasie został dwukrotnym indywidualnym mistrzem świata juniorów oraz otrzymał stałą dziką kartę na cykl Grand Prix 2009. Wówczas 20-letni żużlowiec wykorzystał swoją szansę w stu procentach, zdobywając brązowy krążek i zostając w tamtym momencie najlepszym debiutantem w historii cyklu GP.

W kolejnych latach był czołowym zawodnikiem na świecie, a także liderem swoich drużyn z Częstochowy, Torunia oraz Leszna. Właśnie w barwach Byków zdobył swoje pierwsze złoto DMP, a w sumie ma ich już 5, z czego wszystkie uzyskał z zespołem Fogo Unii. W 2019 roku do samego końca walczył o tytuł mistrza świata wraz z Bartoszem Zmarzlikiem oraz Leonem Madsenem. Ostatecznie zajął trzecią pozycję, zdobywając drugi brązowy medal w karierze.

W 2020 roku pierwotnie nie dogadał się z władzami Leszna, które były zmuszone renegocjować kontrakty swoich zawodników, tak jak i każdy klub, z powodu wybuchu pandemii koronawirusa. Obie strony początkowo nie doszły do konsensusu i podpisały kontrakt warszawski. Parę tygodni później doszli jednak do porozumienia i Rosjanin wystartował w barwach Unii. Później zimą miał podobno podpisać kontrakt zobowiązujący go na starty w 2022 roku, jednakże zawodnik postanowił odejść po sezonie 2021 i oznajmił to klubowi w sierpniu 2021 roku. Zarząd był tą sytuacją zdruzgotany i nie wypłacił zawodnikowi należnych pieniędzy z kontraktów sponsorskich. Jak się później okazało Emil wytoczył im proces sądowy, w którym domaga się 650 tysięcy od Byków.

2021 rok, czyli jego ostatni sezon, w którym startował, był dla niego słodko-gorzki. Przede wszystkim jego ówczesny tuner Ashley Holloway postanowił zerwać z nim współpracę. Pomimo dobrych wyników Rosjanin nie był zadowolony z silników przygotowywanych przez tego tunera i miał do niego pretensje. Ten zdenerwowany faktem, iż Emil wystartował w meczu z Falubazem na silnikach Petera Johnsa, zadecydował o końcu współpracy. To oznaczało, że zawodnik spalił sobie most do jednego z najlepszych tunerów na świecie, a przypomnijmy, że kilka lat wcześniej wdał się również w konflikt z Ryszardem Kowalskim. Te sytuacje sprawiły, że jego dyspozycja ligowa była coraz słabsza, ponieważ pierwszy raz od wielu lat zanotował średnią biegową poniżej dwóch punktów na wyścig.

Pomimo wspomnianych turbulencji, Sajfutdinow zdołał stanąć na końcowym podium cyklu Grand Prix. Baszkir uległ jedynie Artiomowi Łagucie i Bartoszowi Zmarzlikowi, zdobywając trzeci brąz IMŚ w swojej karierze. Po rozstaniu się z Fogo Unią Leszno obrał ponownie kierunek toruński, gdzie startował w 2014 roku. Wiele osób jednak uważało, że bez silników od najlepszych inżynierów, zawodnikowi będzie trudno powtórzyć swoją świetną dyspozycję z poprzednich sezonów odjechanych w Lesznie. Sytuacja na świecie doprowadziła do tego, że medalista mistrzostw świata musiał odpocząć na rok od żużla. Zdaniem Jacka Frątczaka ostatni rok mógł wiele zmienić, dzięki czemu Emil powinien wrócić w odpowiedniej formie.

– Ostatni rok bardzo dużo zmienił. W mojej ocenie Emil sprzętowo przez ten czas tylko zyskał, bo miał akurat pewne turbulencje jeszcze za czasów startów w Unii Leszno. Było to związane z dość burzliwym rozstaniem z Ashleyem Hollowayem. Odbyło się bardzo dużo ruchów, zmieniły się punkty widzenia niektórych i ja myślę, że Emil sobie te sprawy lepiej poukładał, niż miał je poukładane rok temu. W jego przypadku mam wrażenie, że jego dyspozycja będzie lepsza niż ta, w której kończył sezon 2021  – mówi nam były menedżer drużyn z Torunia i Zielonej Góry.

Szymon Makowski, PoBandzie

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Czy Grigorij Łaguta również wróci do polskiej ligi? „Jego klub skazany byłby na ostracyzm”

Żużel. Powrót Rosjan na polskie stadiony niesie za sobą niebezpieczeństwo? „Organizatorzy powinni wziąć to pod uwagę