Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sezonie 2023 na żużlowe tory powróci trzech Rosjan. Wszystko za sprawą polskiego obywatelstwa, które Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow posiadali od kilku lat, a Wadim Tarasienko otrzymał je kilkanaście tygodni temu. Coraz więcej mówi się również o powrocie kolejnego żużlowca ze wschodu, a konkretnie Grigorija Łaguty. Zwolennik Putina musiałby jednak przede wszystkim zrzec się rosyjskiego obywatelstwa, lecz nie chce tego zrobić ze względu na rodzinę.

 

Zbliżający się sezon zapowiada się bardzo ekscytująco. Nie tylko pod względem jednego z najlepszych okienek transferowych ostatnich lat, a tego, że do PGE Ekstraligi powracają trzej Rosjanie z polskim obywatelstwem – Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow i Wadim Tarasienko. Coraz więcej mówi się też o powrocie Grigorija Łaguty. Z nim jest jednak większy problem, ponieważ na samym początku inwazji wprost przyznał, że jest zwolennikiem polityki Władimira Putina.

– Grigorij na temat wojny wypowiadał się dość jednoznacznie inaczej, niż cywilizowany świat zachodu. Nie wiem czy tego zawodnika w ogóle jeszcze zobaczymy, a jeżeli zobaczymy, to nie wiem co musiałoby się takiego wydarzyć. W pierwszej kolejności musiałaby się skończyć wojna. Oczywiście w taki sposób, że wygrałaby cywilizacja, a nie ten co napadł, a napadnięty byłby w stanie uzyskać suwerenność – mówi nam Jacek Frątczak.

Wspomniana trójka Rosjan wróci tylko dlatego, że załatwiła sobie wcześniej polskie obywatelstwo. „Grisza” jest stałym rezydentem Łotwy i z jednej strony miałby prawo startować w naszym kraju jako Łotysz, jednakże musiałby się zrzec rosyjskiego obywatelstwa.

– Czy jego powrót byłby możliwy, to też nie mamy na to wpływu. FIM zaczyna komunikować, że jeżeli zawodnik zrzekłby się obywatelstwa rosyjskiego i startował pod inną banderą, czyli byłby obywatelem innego kraju, w tym przypadku Unii Europejskiej, to wówczas taki scenariusz nie jest wykluczony. Wtedy ani PZM, ani FIM nie mógłby zablokować takiego zawodnika – tłumaczy.

W miniony weekend jeden z portali poinformował, że Grigorijem zainteresowany był beniaminek PGE Ekstraligi. Klub jednak szybko zdementował tę plotkę, jednakże wywołało to sporą lawinę negatywnych komentarzy w stronę takiego ruchu. Cała sytuacja wyglądała jak zbadanie opinii publicznej przed ewentualnym sięgnięciem po byłą gwiazdę.

– Plotka została zdementowana z jednej i drugiej strony, więc takiego tematu nie ma. Klub zdementował jakikolwiek kontakt, a mimo tego przez ostatnie dni taki temat funkcjonuje i za każdym razem dotyka Wilki Krosno, które absolutnie odcięły się od tego typu informacji. To jest dowód na to na jaki ostracyzm skazany byłby klub, gdyby oficjalnie takie rozmowy podjął. Dlatego uważam, że w najbliższym czasie, biorąc pod uwagę to wszystko co powiedziałem, nie ma najmniejszych szans na jego powrót – kończy.

Szymon Makowski, PoBandzie

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Jacek Gollob staje w obronie rosyjskich zawodników. „Oni nie mają nic wspólnego z wojną!”

Żużel. Spartanie nakręcili własny serial! Premiera już w najbliższy czwartek