Jack Holder zdecydowanie inaczej wyobrażał sobie końcówkę Drużynowego Pucharu Świata. Australijczyk był mocnym punktem ekipy Marka Lemona, ale po bardzo groźnym wypadku w 15. biegu musiał wycofać się z zawodów. Zawodnik doznał urazu ręki, a we wtorek ma przejść operację.
Młodszy z braci Holderów od trzeciego startu w finale DPŚ był siłą napędową Australijczyków. Wygrał dwa wyścigi z rzędu i sprawił, że Kangury zaczęły zbliżać się do czołówki. Niestety po zawziętej walce o pozycję z Rasmusem Jensenem na początku 15. starcia groźnie upadł. Po dłuższej chwili wstał z toru, ale na motocykl tego wieczoru już nie wsiadł.
Jak przekazały władze Platinum Motoru Lublin, zagraniczny zawodnik Koziołków doznał urazu ręki. Żużlowiec bardzo szybko przeszedł badania i niebawem podda się zabiegowi operacyjnemu. Co istotne, zawodnikiem zajmie się Paweł Polak, czyli ten sam lekarz, który pomógł wrócić do zdrowia Dominikowi Kuberze po fatalnej kontuzji w bardzo szybkim tempie.
Jack Holder to bardzo istotny punkt w zestawieniu Jacka Ziółkowskiego oraz Macieja Kuciapy. Australijczyk jedzie swój najlepszy sezon w karierze zarówno w PGE Ekstralidze, jak i w cyklu Grand Prix. Jest 10. najlepszym zawodnikiem rozgrywek ze średnią 2,097 punktu na bieg.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Jego Zengota widziałby w Grand Prix. „W pełni zasługuje”
Żużel. Dlaczego PSŻ nie stawia na Jepsena Jensena? Prezes odpowiada
Żużel. Pechowy test na PGE Narodowym dla zawodnika Lwów. Pojechał do szpitala
Żużel. Thomsen wrogiem numer jeden w Zielonej Górze! „Zawsze będziesz je****”
Żużel. Kowalski z problemami na wyjazdach. „Muszę znaleźć przyczynę”
Żużel. Zmarzlik i spółka wysłali kibiców… do domów. Rospiggarna bez punktów w inauguracji