Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Do polskiej ligi trafił przez przypadek, a teraz stoi przed życiową szansą. Jack Holder jest o krok od wywalczenia pierwszego w swoim życiu medalu IMŚ. Wszystko stanie się jasne w najbliższą sobotę, gdzie najlepsi żużlowcy zmierzą się na Motoarenie w Toruniu.

 

Rok 2017 nie był łaskawym dla Apatora Toruń. W drużynie było wiele kontuzji, a sportowo też nie wyglądało to najlepiej. Postanowiono wówczas ściągnąć awaryjnie młodszego brata Chrisa Holdera – Jacka. Australijczyk zadebiutował w Lesznie i od samego początku postawił sobie wysoko poprzeczkę. Ogólnie zakończył sezon ze średnią biegową 1,905, a także pobił rekord toru.

Kolejne dwa lata nie były już tak indywidualnie udane dla Jacka. W dodatku jego klub z Torunia spadł z do pierwszej ligi, jednakże wraz ze starszym bratem postanowili zostać w zespole i pomóc Aniołom w szybkim awansie. To się udało, a on sam był najskuteczniejszym zawodnikiem na zapleczu. Ponadto przez pandemię koronawirusa w PGE Ekstralidze dostępni byli goście. Podpisał wówczas kontrakt z gorzowską Stalą, gdzie zaprezentował się genialnie. Po raz pierwszy przekroczył poziom dwóch punktów na wyścig i pomógł drużynie zdobyć srebrny medal DMP.

Poziom utrzymał także w sezonie 2021, kiedy już reprezentował tylko i wyłącznie barwy klubowe Apatora. Klub zajął szóstą pozycję w najwyższej klasie rozgrywkowej, a on był jednym z liderów. Kłopoty zaczęły się jednak rok później. Popularny „Jackie” był cieniem samego siebie, zdobywając średnio około 1,6 punktów na bieg. To był też pierwszy rok bez brata obok siebie, a sam zawodnik poczuł się wypalony, nie przedłużając kontraktu z Toruniem na nowym sezon.

Była to najlepsza decyzja w jego karierze, bowiem to właśnie wtedy jego forma eksplodowała. Tegoroczne rozgrywki są jego pierwszymi w barwach lubelskiego Motoru. Holder poprowadził zespół do mistrzostwa Polski, a sam był dziesiątym najskuteczniejszym żużlowcem całej Ekstraligi. W dodatku karty rozdawał również w cyklu Grand Prix, gdzie do samego końca walczy o swój pierwszy medal. Przed nim już tylko ostatnia runda na Motoarenie w Toruniu, którą zna jak własną kieszeń. Na ten moment jest na trzeciej pozycji wraz z Martinem Vaculikiem. Obaj mają 113 punktów.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. On także startował z kontuzją?! Niepokojące słowa Duńczyka

Żużel. Hegemon ligi bez złota. Pierwsza taka sytuacja w PGE Ekstralidze od sześciu lat!