Fredrik Lindgren. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Fredrik Lindgren jutro stanie przed szansą spełnienia swojego największego marzenia. Szwed jest najbliżej zdobycia tytułu mistrza świata w swojej karierze. Od prowadzącego Zmarzlika dzieli go bowiem tylko i aż sześć punktów. Wszystko rozstrzygnie się w Toruniu, gdzie z pewnością polecą iskry.

 

Już w najbliższą sobotę odbędzie się decydująca runda Grand Prix 2023. Cykl jak co roku zwieńczą zawody w Toruniu. O złoto powalczą Bartosz Zmarzlik oraz Fredrik Lindgren. Obu zawodników dzieli zaledwie sześć punktów, więc walka o główne trofeum może potrwać nawet do wyścigu finałowego.

Tak naprawdę dramaturgię turnieju na Motoarenie zbudowała wpadka Zmarzlika w Vojens. Polak miał wówczas dokonać tylko formalności i przypieczętować już czwarty tytuł mistrza świata. Niestety podczas kwalifikacji omyłkowo założył nieregulaminowy kevlar, przez co został zdyskwalifikowany z wieczornych zmagań. W ten sposób jego przewaga 24 punktów stopniała jak już wspomnieliśmy do tylko 6 „oczek”.

Dla Lindgrena to ogromna szansa, który tak blisko złota w swojej karierze nie był jeszcze nigdy. Szwed ma w swoim dorobku dwa brązowe medale, które wywalczył w roku 2018 i 2020. Teraz ma szansę na jeszcze lepszy rezultat, bo w najgorszym wypadku zgarnie srebro, ale druga taka szansa na tytuł może już się nie powtórzyć.

Jest to także wielki dzień dla szwedzkiego żużla, bowiem od czasu Tony’ego Rickardssona żaden ich reprezentant nie zdołał wznieść w górę cennego trofeum. Nadzieję pokładano w Antonio Lindbaecku i Andreasie Jonssonie, jednakże pierwszy już wypadł z obiegu ścisłej czołówki, a drugi od czterech lat nie jeździ na żużlu. Jedno jest pewne Lindgren również zasługuje na mistrzostwo świata, lecz w zaistniałych okolicznościach może ono trochę gorzej smakować.