Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rozmowa z patronem honorowym prestiżowych żużlowych imprez, europosłem Ryszardem Czarneckim.

 

Betard Sparta na razie jest nie do pokonania w Ekstralidze, ale… zbiera głosy krytyki, gdyż męczy się na swoim torze. Hm, na innych zresztą też, np. ostatnio w Grudziądzu. Pawlicki nie może ogarnąć „Olimpijskiego”, Woffinden miewa kryzysy, Janowski też cieniuje… Na szczęście dla wrocławian Motor Lublin pozbawiony kontuzjowanego Kubery nie dał nawet rady średniemu Apatorowi w Toruniu, gdzie wolny Zmarzlik nie był już takim żelaznym liderem. Czyli już znamy mistrza '2023?

Mówiłem, że Lublin i Wrocław to najwięksi faworyci Ekstraligi '2023 i tego zdania nie zmieniam. Jeśli ktoś uważał, że Betard Sparta będzie każdy mecz wygrywała 60:30, to radziłbym, żeby wziął zimny prysznic. Skądinąd dla klubowej kasy to dobrze, że mecze są na styku – mówię serio – bo klub płaci mniej z tytułu punktów i bonusów. A co do rywalizacji, to jeszcze wszystko się może zdarzyć. To będzie pasjonująca walka o tytuł.

Budzi się Częstochowa, która wygrała w Lesznie, ale dla mnie rewelacją Ekstraligi jest waleczna Stal Gorzów, która udowadnia, że istnieje życie po Zmarzliku. W niedzielę w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach wygrała w Krośnie, gdzie na skutek niebezpiecznego stanu nawierzchni przy słonecznej pogodzie (sic!) przerwano mecz po 9. wyścigu. Mecz, który zdaniem wielu nie powinien był się w ogóle rozpocząć. To kolejna zadyma wokół tamtejszego toru, która uderza w wizerunek „najlepszej ligi świata”. Gorzowianie opuszczali stadion pod eskortą policji. Tak to ma wyglądąć? Jak Ty oceniasz tę sytuację?

To, co się tam stało, było antypromocją żużla i złą reklamą Ekstraligi. Ciekawe, że mecz przerwano po tym jak Andrzej Lebiediew pobił rekord toru! Dość podobna sytuacja zdarzyła się wcześniej w Ostrowie, ale tam była 1. Liga i w związku z tym mniejsze były reperkusje medialne. Zwracam uwagę, że nawet w mediach, które nie zajmują się żużlem, skandal w Krośnie przebił się właśnie jako skandal. Przez lata żużel, w tym Ekstraliga, pracował nad swoim wizerunkiem, a tutaj nastąpił powrót do przeszłości. Przypomnę tylko, że już w zeszłym sezonie notowaliśmy zadymy w związku z torem w Krośnie. Był tam nawet walkower dla gości, a także przekładanie spotkań mimo dobrej aury, gdyż tor nie nadawał się do jazdy. Stało się bardzo źle. Szkoda mi zespołu „Wilków” – takiego żużlowego Dawida, który wygrywał na swoim torze z Goliatami, aż do niedzieli, ale przecież ta porażka z Gorzowem nastąpiła w kuriozalnych okolicznościach. Niezależnie od wszystkiego brawa dla Stanisława Chomskiego i jego walecznej drużyny, która w poprzednich meczach naprawdę napsuła wiele krwi faworytom, jak choćby Lublinowi i Wrocławiowi. Tyle, że żużel to nie jazda figurowa na lodzie i liczą się punkty, a nie oceny za styl – stąd dopiero 6. miejsce. Ale na pewno Gorzów zasługuje na słowa uznania.

Stary i porozbijany Nicki Pedersen nie daje już rady pojechać na trudniejszym torze, walki nie podejmuje Czugunow, ale wspaniale przebudził się ostatnio Fricke, Nicki też pokazuje, że na betonie to jeszcze zapunktuje, ambitnie postawili się u siebie Betardowi Sparcie, czy więc to GKM spadnie z Ekstraligi? A jeśli nie, to która z drużyn?

Pierwszy mecz GKM-u u siebie pokazał wielkość starego, ale jarego 3-krotnego mistrza świata z Danii, lecz odmowy jego udziału w kolejnych meczach to z kolei niesympatyczny rewers tej całej historii. Ja też liczyłem na znacznie lepszą jazdę Gleba, który przecież we Wrocławiu spisywał się świetnie. Sytuacja dla Grudziądza staje się bardzo, bardzo poważna i nawet pieniądze z Orlenu – właśnie podpisano umowę – nie zastąpią jeźdźców i punktów, bo przynajmniej formalnie dotyczą młodzieży. Życzę Grudziądzowi – miastu mojego dziadka Henryka Karola Czarneckiego – jak najlepiej, ale „Gołębiom” będzie mu naprawdę ciężko walczyć o utrzymanie.

Na czele Nicki Pedersen, a za nim Mateusz Szczepaniak. fot. Jarosław Pabijan

Nie uważasz, że w tym sezonie na pierwszym i drugim froncie generalnie jest więcej emocji i niespodzianek (np. wygrana Gdańska w Łodzi i przegrana u siebie z Niemcami, tudzież potworny ścisk w tabeli) niż w Ekstralidze?

Dla mnie Ekstraliga też jest bardzo ciekawa, chyba jednak powyżej oczekiwań ekspertów, ale faktem jest, że – podobnie jak w sezonie '2022 – w 1. lidze niespodzianka goni sensację i na odwrót. Jedno jest pewne: Zielona Góra jest absolutnym faworytem.

Kosztowne plandeki i odwodnienia, a i tak mecze są odwoływane z powodu deszczu i niskich temperatur. A jeśli nie, to często odbywają się na mokrych, dziurawych, niebezpiecznych nawierzchniach. Może nie trzeba było zmuszać klubów (i miast) do tych wydatków, skoro i tak – mimo plandek – przegrywamy z aurą, vide skandal z meczem Ostrów – Łódź? O Krośnie rozmawialiśmy już powyżej.

Dążenie do unowocześniania obiektów, a więc także choćby częściowego uniezależnienia ich od pogody, jest rzeczą słuszną. Ale oczywiście obojętnie, czy to Polska, czy Anglia, żużel zależał, zależy i będzie zależał w jakiejś mierze od pogody i trzeba się z tym pogodzić. Mówiąc znanym powiedzonkiem pierwszej brytyjskiej premier – kobiety: „TINA” czyli „There Is No Alternative”. Zatem pewnie zawsze będą zdarzać się mecze odwoływane jeszcze przed zawodami lub po ośmiu lub więcej biegach.

GP  na „Narodowym” w Warszawie przegoniła swoim rozmachem tę w Cardiff, ale klątwa rzucona tam na naszych żużlowców nadal działa: znów bez biało-czerwonego zwycięstwa! Zmarzlik trzeci, reszta naszych nie dotarła nawet do półfinałów. Co zatem z tą klątwą?

Zmarzlik potwierdził klasę i wyratował się z niebywałej opresji mając tylko jeden punkt po dwóch biegach. I Chorwacja i Warszawa to nie były „jego” tory, należy więc docenić to ciężko wywalczone podium na „Narodowym” i pozostanie liderem, a właściwie współliderem cyklu Grand Prix. Zostawmy gusła i wiarę w klątwy. To bzdura. Po prostu za każdym razem tor na Stadionie Narodowym jest robiony inaczej i Biało-Czerwoni inaczej niż w Gorzowie, Toruniu, czy Wrocławiu, nie mają atutu „własnego” toru. Ot, i cała tajemnica.

Discovery zrezygnowało z pań podprowadzających. Pod taśmą startową już ich nie będzie. Dlaczego FIM pozwala, żeby terror poprawności politycznej ładowal się z butami do speedwaya?

Dziwna decyzja Discovery i powszechnie komentowana. Popieranie obecności dziewczyn przed biegami to żaden seksizm, tylko uszanowanie pewnej tradycji. Dla mnie Discovery się ośmieszyło.

Musisz mieć uśmiech na twarzy, gdyż turniej „Złoty Kask”, a zarazem Memoriał Jerzego Szczakiela w Opolu, rozegrany kolejny raz pod Twoim honorowym patronatem, znów okazał się fantastyczną imprezą. Pełne trybuny, a na torze wyprzedzanka za wyprzedzanką, walka na całego. Okazało się, że deszcz czasem bywa najlepszym toromistrzem. Ale i brawa dla organizatorów. Maciej Janowski w tych rozgrywkach zdetronizował Bartka Zmarzlika. Twoja ocena zawodów?

Myślę, że „Złoty Kask” na dobre zacumował w Opolu, gdyż atmosfera świetna, kibiców dużo, a organizatorzy pokazali, że potrafią zdać najtrudniejszy, bo „atmosferyczny” egzamin. Maciek Janowski trenuje także w Opolu – o czym nie wszyscy wiedzą – i potrafił wykorzystać atut znajomości toru. To, że brązowy medalista GP '2022 wygrywa ze złotym medalistą, to tylko dobrze zrobi polskiemu żużlowi. Świetnie też, że przełamał się Piotr Pawlicki, który coraz lepiej spisuje się w meczach Ekstraligi i którego trener Rafał Dobrucki powinien bardzo poważnie brać pod uwagę, gdy chodzi o powołanie do reprezentacji w kontekście DPŚ, który przecież odbędzie się we Wrocławiu. Na koniec ujawnię ciekawostkę z kuluarów – wszyscy zawodnicy, którzy stanęli potem na podium w Opolu, czyli Janowski, Zmarzlik i Pawlicki początkowo, widząc niesprzyjającą aurę, najostrzej sprzeciwiali się, aby te zawody się odbyły… Paradoks, czyż nie?

Do zagranicznych eliminacji GP '2024 awansowali Kubera i Piotr Pawlicki, a z uwagi na rezygnację Janowskiego i Zmarzlika ten przywilej spadł też na Smektałę i Przemka Pawlickiego. Wszyscy to wychowankowie Unii Leszno, która w maju obchodzi swoje 85-lecie. Dzika karta pierwotnie dla Woźniaka, choć zwolenników miał tu też np. Kołodziej. Słuszna to była decyzja „Narodowego” Dobruckiego”? Ostatecznie, jak wiemy, jednak po kontuzji Kubery zastąpił go Kołodziej….

Z tej czwórki dawnych młodych „Byków” w Lesznie jeździ teraz tylko jeden i to po powrocie z Częstochowy. Co do eliminacji GP, to warto przypomnieć, że Janusz Kołodziej to wciąż aktualny wicemistrz Europy, a Szymon Woźniak właśnie niespodziewanie nie zakwalifikował się na Węgrzech do turnieju głównego Tauron SEC, czyli IME. Rozumiem, że trener Dobrucki chciał stawiać na zawodników perspektywicznych i ma do tego prawo, ale… Ostatecznie pojadą obaj.

Świetne ściganie obejrzeliśmy podczas IMP Challenge w Grudziądzu, szkoda, że znowu na tym stadionie przy kiepskiej frekwencji na trybunach. Ten turniej przyniósł nam sporo niespodzianek. Jak go oceniasz? Stałą dziką kartę otrzymał Jarosław Hampel. Jak więc zaprosisz kibiców na trzy finały IMP w Rzeszowie, Pile i Krośnie, których także jesteś honorowym patronem?

Dlatego nie ma jednego z trzech finałów IMP w Grudziądzu, bo w zeszłym roku nie dopisała tam frekwencja. Sytuacja się powtarza. A to, że wyniki zaskoczyły wielu, to dla żużla lepiej: samo nazwisko nie wygrywa. Tym bardziej więc ten „żużlowy trójskok” IMP : Rzeszów – Piła – Krosno będzie pasjonujący. Stąd tym bardziej warto być na tych zawodach – osobiście zapraszam, jako drugi rok z rzędu patron honorowy „On Line Canal Plus IMP”. Na pierwszy ogień pójdzie Rzeszów, w Boże Ciało 8 czerwca i z pewnością obejrzymy tam świetne ściganie. A Jarek Hampel, były wicemistrz świata i wicemistrz Europy na dziką kartę IMP po prostu sobie zasłużył.

Patronowałeś też meczom Polska – Australia oraz PSŻ Poznań kontra „Gwiazdy 1. i 2. ligi”. Tu i tu padły wysokie wyniki, kibice też nie dopisali. Czy więc takie spotkania o „pietruszkę” mają sens? Kiedyś test-mecze reprezentacji to było prawdziwe święto. Może więc zaproponować je mniejszym ośrodkom?

Dotychczas w Rybniku na meczach Biało-Czerwonych kibice dopisywali, a w Rybniku jest głód żużla na najwyższym poziomie. Nie uważam więc, by lokalizacja była zła, choć na pewno należy wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość. Co do Poznania, to miała to być inauguracja sezonu żużlowego i gdyby pogoda na to pozwoliła zawody odbyłyby się kilka tygodni wcześniej, i byłoby dużo więcej publiczności. Trudno porównywać te dwie imprezy, bo Rybnik miał charakter ogólnopolski, a Poznań lokalny. Natomiast popieram tendencję, aby mecze reprezentacji i turnieje takie jak chociażby „Złoty Kask” dawać do miasta, gdzie jest 1. i 2., a nie Ekstraliga. Wtedy będzie więcej kibiców i będzie to też promocja żużla w ośrodkach, które nierzadko mają aspiracje ekstraligowe.

Z węgierskiego niezwykle zaciętego SEC Challenge (po 20 biegach potrzebny był tam dodatkowy mini-turniej!) do finałowych turniejów awansowali m.in. Woryna i Zengota, sprawę pokpił Woźniak, zajmując 7. miejsce. Czego oczekujesz od tegorocznych IME, które znów odbywają się pod Twoim honorowym patronatem? Czy masz dla nas jakieś ciekawostki, nowinki? Zaproś nas na kolejne imprezy, którym patronujesz.

Szymon Woźniak miał finały SEC na wyciągnięcie ręki i stracił szansę. Bardzo szkoda, bo chciałem, aby z pięciu wyłonionych u Madziarów dodatkowych finalistów SEC Polacy stanowili 60%, a nie 40%. Po Tauron SEC '2023 oczekuję, że podobnie jak SEC '2022 będzie ciekawszy niż Grand Prix, będzie więcej torów do walki i lepsza organizacja tych zawodów. To już staje się tradycją. Bardzo mi szkoda Dominika Kubery, który w tym roku mógł w Tauron SEC (IME) zdziałać bardzo wiele. Trzymam kciuki za jego zdrowie. Dobrą decyzją było przyznanie pięciu dzikich kart przedstawicielom pięciu różnych krajów. Dzięki temu One Sport robi to, co obiecało Discovery: stara się w jakiejś mierze poszerzyć geografię żużla – przynajmniej w Europie. A najbliższe zawody pod moim patronatem honorowym już 17 czerwca w Częstochowie – gdzie odbędzie się pierwszy turniej Tauron SEC. Dodam, że SEC, czyli Indywidualne Mistrzostwa Europy, już 8. rok z rzędu będą odbywać się pod moim patronatem honorowym!

Kiedyś IMŚJ (dziś SGP2) także były pod Twoim patronatem, tym razem do finałów awansowali Ratajczak, Kowalski i Cierniak. Jakie są realne ich szanse na sukces? Młodzieżowiec Motoru broni tytułu…

Tak, potwierdzam, przez sześć sezonów: od 2016 do 2021 roku IMŚJ odbywały się pod moim patronatem honorowym. Warto podkreślić, że na ostatnich sześć lat aż pięciokrotnie Polacy wygrywali Mistrzostwa Świata Juniorów, raz nawet zajęli całe podium, a parokrotnie stało ich na „pudle” dwóch. Szczególnie chciałem pochwalić Bartka Kowalskiego, który uzyskał awans do finałów IMŚJ jadąc na blokadzie po kontuzji odniesionej na juniorskich zawodach w Grudziądzu. Wierzę w kolejnego „Mazurka Dąbrowskiego” na IMŚJ. Zawody w Pradze na początku czerwca, a po trzech tygodniach  Gorzowie wiele wyjaśnią.

Pytał BARTŁOMIEJ CZEKAŃSKI