Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Krzysztof Kasprzak nie będzie miło wspominał poniedziałkowych zmagań na torze w Opolu. Podczas Turnieju o Złoty Kask zawodnik ZOOleszcz GKM-u Grudziądz trzykrotnie pojawił się na torze, ale ani razu nie ścigał się choćby do… pierwszego łuku.

 

Wicemistrz świata z 2014 roku, pomimo, że był tylko rezerwowym w turnieju, miał szanse na wykręcenie naprawdę niezłego wyniku. Za sprawą zerwania taśmy przez Janusza Kołodzieja i Piotra Pawlickiego (dwukrotnie) Kasprzak dostał okazję do wystartowania w trzech wyścigach. W programie meczowym zapisaliśmy mu jednak literki: t,w oraz d.

W trzeciej gonitwie Kasprzak ustawił się na polu A, ale podobnie jak Kołodziej nie wytrzymał presji i wpakował się w taśmę. Na torze zobaczyliśmy więc kolejnego rezerwowego – Bartłomieja Kowalskiego. Jeszcze dziwniej wyglądał kolejny start 38-latka. Zawodnik nie zorientował się, że dobiega końca czas dwóch minut i gdy wszyscy czekali na start biegu… odjechał od taśmy. Zgodnie z regulaminem, sędzia Piotr Lis był zmuszony ukarać żużlowca grudziądzan wykluczeniem.

Ostatnią szansę na zdobycie symbolicznych punktów Kasprzak miał w biegu kończącym zmagania. Po kolejnej taśmie Piotra Pawlickiego tym razem posłuszeństwa odmówił sprzęt Kasprzaka. Już na starcie zawodnik „zdefektował” i udał się w podróż do parku maszyn.

Kasprzak zdecydowanie lepiej może wspominać swoje starty w Złotym Kasku w poprzednich latach. Łącznie ma on cztery medale tej imprezy na koncie, w tym jeden złoty.