W ostatnich dniach Grupa Azoty Unia Tarnów podzieliła się ze swoimi kibicami wiadomościami o bardzo ciekawych transferach, które w nowym sezonie mają pozwolić Jaskółkom realnie myśleć o awansie do pierwszoligowych rozgrywek. Ambitnych planów ekipy z województwa małopolskiego nie ukrywa także sam prezes klubu Kamil Góral. W rozmowie z nami zdradził m. in. przyczyny zmian w zespole, cele na sezon 2024 oraz przybliżył kulisy zakończenia kariery przez kapitana Unii Ernesta Kozę.
Sezon 2023 już za nami. Jak Pan może podsumować ten rok w wykonaniu tarnowian?
Plan minimum został osiągnięty, Unia awansowała do play-offów. Patrząc na naszego głównego partnera Grupę Azoty, bez którego tak naprawdę żużla w Tarnowie by nie było, musieliśmy awansować. Dlatego też te transfery w ciągu roku w postaci Pawła Miesiąca czy Szymona Bańdura. Musieliśmy to zrobić, żeby walczyć o jak najwyższe cele.
W momencie wejścia do fazy play-off Grupa Azoty przekazała dodatkowe środki na tę część sezonu. Mówił Pan wtedy właśnie, że bez tego sponsora nie dalibyście rady. Czy w przyszłym sezonie współpraca klubu z Grupą Azoty nadal będzie tak znacząca jak do tej pory?
Jeśli chodzi o Grupę Azoty, to jesteśmy w trakcie rozmów. Dlatego zrobiliśmy skład, można powiedzieć, godny awansu. Chcemy spełnić oczekiwania Grupy Azoty, a przede wszystkim kibiców.
Rzeczywiście wasze transfery wyglądają imponująco: Timo Lahti, Adrian Cyfer, Daniel Jeleniewski czy David Bellego, który przecież jeszcze w 2022 roku ścigał się w PGE Ekstralidze.
Jesteśmy nauczeni doświadczeniem z ubiegłego roku i nie chcemy w trakcie sezonu posiłkować się jakimiś dodatkowymi transferami, dlatego zrobiliśmy skład taki, który od samego początku czyli od startu sezonu, zagwarantuje nam pewność tego, co chcemy osiągnąć.
Z takimi zawodnikami w przyszłym roku plany zapewne muszą być ambitne.
Trzeba jasno powiedzieć, że ten skład jest zrobiony po to, aby wywalczyć awans do pierwszej ligi i o to będziemy się starać. Jeszcze raz podkreślę, chcemy to zrobić dla Grupy Azoty i dla kibiców.
Roszady w drużynie są znaczne. Z tegorocznego składu został tylko Marko Lewiszyn. Zespół potrzebował odświeżenia?
Powiem szczerze, że raczej tak. Trochę pokazał to nasz mecz z Rzeszowem. Podeszliśmy do niego z pełnym optymizmem, na fali kilku zwycięstw. A jednak okazał się on dla nas ciężki. Kilku zawodników nie zaskoczyło. Dlatego za rok, tak jak już mówiłem, chcemy mieć od samego początku pewność, że idziemy po awans.
Czy w związku z ogłoszonymi transferami kibice mogą się spodziewać specjalnej prezentacji zawodników?
Tak, prezentację będziemy robić w Centrum Sztuki Mościce. Jeśli chodzi o datę, jesteśmy w trakcie rozmów z panią dyrektor. Chcemy zrobić to przed dniem św. Mikołaja, aby kibice mogli nabyć wcześniej karnety.
Jeśli chodzi o zawodników tarnowskiej Unii, to wczoraj dowiedzieliśmy się, że karierę żużlową postanowił zakończyć Ernest Koza i ostatni raz zobaczymy go na torze w niedzielę podczas Memoriału Krystiana Rempały. Czy było to dla Pana zaskoczenie?
Osobiście dla mnie było to zaskoczenie. Jeśli chodzi o budowanie składu, widzieliśmy Ernesta Kozę w naszej ekipie w przyszłym sezonie. Jednak Ernest, jak sam stwierdził, ze względu na narodziny dziecka, chciałby mieć, można powiedzieć, trochę bardziej bezpieczne zajęcie. Trzeba jednak dodać, że zachował się on w stosunku do nas bardzo lojalnie. Powiedział nam o swoich planach dużo wcześniej i zapowiedział, żeby nie brać go pod uwagę przy rozmowach, ponieważ chce się skupić teraz na innych priorytetach.
Ostatnie lata były dla Unii bardzo trudne. Jaskółki spadły do 2. ligi i przez moment więcej mówiło się o waszych problemach finansowych niż o wynikach. Czy czarne chmury już odeszły znad Tarnowa?
Można stwierdzić, że raczej tak, ponieważ założyliśmy sobie taki plan, o czym mało osób wie, żeby stopniowo budować markę, aby kibice nam znowu zaufali. Sezon poprzedni pokazał, że frekwencja na stadionie była rewelacyjna jak na drugoligowe zmagania. To dowodzi, że w Tarnowie żużel jest najważniejszy, a my robimy to dla kibiców i chcemy, żeby oni cieszyli się ze składu, a przede wszystkim z końcowego wyniku.
Od Drużynowego Mistrzostwa Polski dla Tarnowa minęło zaledwie 11 lat, ale w tym czasie zdążyło się zmienić bardzo wiele, także w zarządzie klubu. Myśli Pan, że Unii uda się w najbliższych latach wrócić do walki o najwyższe cele?
Jeśli chodzi o sytuację teraz w radzie nadzorczej, to trzeba podkreślić, że są w niej osoby, którym bardzo zależy na dobru klubu na czele z przewodniczącym panem Danielem Bałutem, Jackiem Pocięglem, Wiesławem Frysem, Arturem Lewandowskim. Wszystkie te osoby widzą, jak duży jest głód żużla w Tarnowie i proszę mi wierzyć, że właśnie dzięki nim, mogliśmy zakontraktować takich a nie innych zawodników. Im bardzo leży na sercu dobro tarnowskiego żużla.
Rozmawiała JULIA CYNTLER
Żużel. GKM zaczyna walczyć o życie. Mocne starcie w Toruniu (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Tobiasz Musielak z kontuzją! Klub wydał komunikat
Żużel. Odnalazł prędkość na ostatni bieg. Teraz chce zwycięstwa z KS Apatorem!
Żużel. W dzieciństwie rozbierano mu silnik, teraz błyszczy w GP! Niemiecki mistrz zachwycony
Żużel. Wygrał z Woffindenem, ale ma niedosyt. Przed meczem brałby remis w ciemno
Żużel. Groźna kraksa na Wyspach! Musielak w karetce, Milik się wycofał!