fot. Sonia Kaps / Polonia Bydgoszcz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przed nami ostatnia kolejka rundy zasadniczej w 1. Lidze Żużlowej. Oznacza to tyle, że niedługo rozpocznie się faza play-off, czyli najważniejszy etap w sezonie. W związku z tym pojawia się wiele spekulacji, czy któryś z klubów będzie kalkulował, na jakiego rywala chce trafić w ćwierćfinale. Te zarzuty odpiera prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz.

 

Abramczyk Polonia Bydgoszcz zajmuje obecnie trzecie miejsce z osiemnastoma punktami. Tyle samo ma Arged Malesa Ostrów, a także ROW Rybnik. Ścisk w 1. Lidze Żużlowej jest bardzo duży, a ostatecznych ćwierćfinałowych rywali poznamy dopiero po czternastej kolejce. W związku z tym pojawia się wiele spekulacji, jakoby bydgoski zespół odpuści spotkanie w Łodzi, żeby trafić na teoretycznie łatwiejszego rywala.

– Ja już rozmawiałem z zawodnikami i całym sztabem. Kalkulowanie w sporcie to najgorsza rzecz jaka może być. Nawet jeżeli kalkulujemy, to później się okazuje, że z tą drużyną, z którą miało być łatwiej, jest ciężej. Ta kalkulacja nie ma racji bytu ze względu na to, że zawsze trzeba walczyć o zwycięstwo. Natomiast jak się ten mecz w Łodzi ułoży, to trudno powiedzieć. Nasz zespół jest nieobliczalny. Gdy dwóch zawodników, bądź trzech pojedzie dobrze, to reszta zawodzi i odwrotnie – mówi nam prezes Gryfów, Jerzy Kanclerz.

Bydgoszczanie w trzynastej kolejce podejmowali na własnym torze Trans MF Landshut Devils. Niemiecka ekipa była bliska sprawienia sensacji, bowiem przegrała zaledwie trzema punktami. Wówczas ponownie część zawodników Abramczyk Polonii zawiodła, a pozostała pozytywnie zaskoczyła.

– Przykładowo ostatnie spotkanie z Landshut, gdy Bellego z Szczepaniakiem zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, a Bjerre i Szlauderbach zawiedli. Innym razem w Rybniku ta dwójka jedzie dobrze, a tamta pojechała słabo. Dalej uważam, że bydgoska Polonia ma potencjał, ale wszyscy zawodnicy muszą osiągnąć najwyższy poziom. A więc nie ma żadnej kalkulacji i jedziemy o pełną pulę – zarzeka się.

Wszyscy jednak wiemy, jak niewygodnym rywalem jest zespół z Landshut. Mają oni trudny teren, na którym większość zawodników nie daje sobie zazwyczaj rady. Warto podkreślić, że w dwumeczu, to właśnie Diabły pokonały ekipę z Bydgoszczy.

– Czy Landshut jest najcięższym rywalem? A czy Rybnik i Ostrów takimi nie są? Znamy potencjał Landshut. Jest to niewygodny tor, bo rzadko tam zawodnicy startują. Gdy przyjechali do Bydgoszczy to okazało się, że dwójka ich zawodników zrobiła wynik. Ja jeszcze raz podkreślę, że u nas nie ma kalkulacji i jedziemy o całą pulę. Jak to się rozstrzygnie, to będziemy wiedzieli w niedzielę wieczorem – zakończył Jerzy Kanclerz.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Były zawodnik grzmi na temat wydarzeń w Krośnie. „Czegoś takiego nie było w historii polskiego żużla!”

Żużel. Prezes Cellfast Wilków zabrał głos po skandalu. Mówi o braku chęci zawodników!

POLECAMY:

Żużel. Wymarzony powrót do Ekstraligi. Jedzie najlepszy sezon w karierze!