Grzegorz Leśniak. fot. media klubowe Cellfast Wilków
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po raz drugi do skutku nie doszedł 3. finał Canal+ online Indywidualnych Mistrzostw Polski. Na przeszkodzie ponownie stanęły warunki panujące na torze. Zdaniem zawodników nie nadawał się on do rywalizacji w czwórkę. W tej sprawie zabrał głos prezes Cellfast Wilków Krosno, Grzegorz Leśniak. 

 

Niedziela oraz poniedziałek, czyli dwa ostatnie lipcowe dni stały pod znakiem skandalu. Dwa podejścia do zorganizowania trzeciego finału IMP w Krośnie zakończyły się fiaskiem. Przeszkodę stanowił tor, który zdaniem zawodników nie nadawał się do jazdy.

– Zobaczymy kto będzie wyjaśniał. Wszyscy muszą udzielić różnych odpowiedzi. Bardzo dobrze nam się współpracowało. Bardzo dobrze nam się współpracowało z panem przewodniczącym przy organizacji finału IMP. Zacznijmy od tego, że organizatorem jest Speedway Events wspólnie z PZM. My mamy umowę ze Speedway Events jako podwykonawca. Mieliśmy zapewnić kilka elementów organizacyjnych do tej imprezy, natomiast nie jesteśmy głównym organizatorem tej imprezy. Nie mamy nic zupełnie do ukrycia, wręcz przeciwnie. Na stadionie są 33 kamery z zapisem z dziesięciu dni wstecz, wszystko można odtworzyć, kto co robił, czym jeździł, jakie prace dokładnie były wykonywane – mówił na antenie Canal+ Sport, prezes Cellfast Wilków, Grzegorz Leśniak.

Zawodnicy kilka minut po godzinie 19:00 wyjechali sprawdzić nawierzchnię. Każdy z uczestników miał do dyspozycji dwie minuty, podczas których mógł sprawdzić się na krośnieńskiej nawierzchni. Chwilę później wszyscy zadecydowali o odpuszczeniu jazdy w tych zawodach. Prezes widzi w tym podwójne dno.

– Ja myślę, że tutaj najważniejszy nie jest tor. Odnoszę wrażenie, że zawodnicy przyjechali z nastawieniem, że nie bardzo chcą jechać w tych zawodach. Nie wiem dlaczego tak jest, pojawiają się różne pogłoski, że nie do końca podoba im się cykl składający się z trzech turniejów, w lidze zarabia się dużo więcej – insynuował.

W minionym tygodniu pogoda na Podkarpaciu nie rozpieszczała. Mimo wszystko na torze zorganizowano treningi szkoleniowe. Zdaniem niektórych osób mogły one wpłynąć niekorzystnie na nawierzchnię.

– Bodajże w weekend przed imprezą tydzień temu Ireneusz Kwieciński nawiązał kontakt z przewodniczącym jury Zbigniewem Fiałkowskim, zapytał jakie sprzęty będą potrzebne, czy wzywać równiarkę. Pan Zbigniew stwierdził, że nie ma takiej potrzeby i zobaczymy, co będzie się działo na torze. W poniedziałek i wtorek odbyły się treningi szkoleniowe. Udział w PGE Ekstralidze wymusza organizację takich treningów. Trzeba mieć świadomość, że tor jest mocno eksploatowany. Grzegorz Węglarz uznał, że trzeba poprawić tor. Pan Grzegorz Węglarz kontaktował się z panem Fiałkowskim telefonicznie. Wiem, że w weekend złapali kontakt i będziemy to sprawdzać. Zobaczmy, że opady miały miejsce w środę, dziś mamy poniedziałek – tłumaczył.

– W czwartek pojawił się pan Zbigniew i wtedy nastąpiły przygotowania do zawodów. W piątek był lekki opad, ale bardzo lekki. W sobotę odbywały się dalsze przygotowania. Nie wiem dlaczego w niedzielę o 17:00 był tor regulaminowy, niestety ostatecznie do rywalizacji nie doszło i zawody zostały przesunięte na następny dzień. Jury uznało, jakie prace należy wykonać. Nasz toromistrz te prace wykonał – kontynuował.

Leśniak przekazał wszystkim, iż zawodnicy powiedzieli w południowych godzinach, że będą chcieli odjechać te zawody. Prezes jednak uważa, że była to zagrywka, a żużlowcy od samego początku przyjechali na krośnieński obiekt ze skwaszoną miną.

– Dziś zawodnicy pojawili się koło południa i powiedziano, że będą jechali. Ostatecznie po konsultacjach z Piotrem Szymańskim, Rafałem Dobruckim powiedzieli, że nie chcą jednak rywalizować w zawodach. My jako podwykonawca nie mamy nic sobie do zarzucenia. Podkreslam jeszcze raz, że wszystko można sprawdzić, co było robione w każdym momencie. Natomiast cały czas uważam, że zawodnicy nie chcieli brać udziału w tych zawodach. Ubolewam, że dzisiaj zawodnicy powiedzieli, że pojadą, a kibice po raz kolejny wyszli ze stadionu – powiedział.

Działacz insynuuje także, że do krośnieńskiego toru przypięto łatkę. Nie jest to pierwsze takie wydarzenie, gdy na narzekano na tę nawierzchnię. Miało to miejsce chociażby w spotkaniu z Grudziądzem, Toruniem i tym nieszczęsnym z Gorzowem.

– Jutro o 17:00 mamy mecz z Wrocławiem w ramach Ekstraligi U24, a w środę odbędą się zawody DMPJ. Przyklejono jakąś łatkę temu torowi i teraz tak, jakby ktoś chciał to wykorzystać, udowodnić, że ktoś ma decydujące zdanie w jakiejś kwestii. Wspólnie z PZM współpracowaliśmy, chcieliśmy tę imprezę wykonać jak najlepiej można. Niestety nie jesteśmy dziś świadkami sportowej rywalizacji – zakończył.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kolejny skandal w Krośnie! IMP ponownie odwołane!

Żużel. Mocne słowa Hampela na temat toru w Krośnie. Zawody ponownie nie dojdą do skutku?!