Mariusz Misiek Matkowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużlowe środowisko mocno poruszyła historia Andrieja Kudriaszowa. Zawodnik, który ma zdiagnozowanego raka płaskonabłonkowego został zmuszony zakończyć karierę, a obecnie zbiera środki, aby utrzymać rodzinę. Piotr Mikołajczak, który pracował z zawodnikiem w przeszłości jest mocno wstrząśnięty sytuacją zawodnika i gorąco zachęca do pomocy.

 

Kudriaszow w Gnieźnie ścigał się w sezonie 2019. Barwy Kolejarza reprezentował natomiast w 2021 roku.  To właśnie tam przecięła się historia menadżera i zawodnika.

– Z Andriejem współpracowałem dwa lata. Mieliśmy taką możliwość w 2019 roku w Starcie Gniezno i 2021 roku w Kolejarzu Opole. Powiedziałbym, że to człowiek do rany przyłóż. Bardzo grzeczny chłopak, który potrafił słuchać, a przy tym koleżeński i otwarty. Można było zawsze liczyć na jego wsparcie. Nie ukrywam, że mam do niego duży sentyment – mówi Piotr Mikołajczak w rozmowie z serwisem polskizuzel.pl.

Wiadomość o poważnej chorobie zawodnika była szokiem dla środowiska. Zawodnik zazwyczaj stronił od wywiadów i nie lubił opowiadać o sobie. Teraz jednak był zmuszony do takiego kroku, bo bardzo zależy mu na dojściu do pełnej sprawności i tym, aby jego rodzina mogła normalnie funkcjonować.

– Dzień przed jego wywiadem śledziłem prezentację klubu z Opola i dostrzegłem, że go tam nie ma. Zacząłem się zastanawiać, o co chodzi, więc napisałem do Andrieja. Byłem ciekawy, bo docierały do mnie sygnały, że próbuje się dogadać w Gdańsku. Słyszałem nawet, że był po słowie i miał do nich dołączyć. Andriej po mojej wiadomości odpisał mi, że wszystkiego dowiem się jutro. I dowiedziałem się – tłumaczy menedżer ds. sportowych w Betard Sparcie Wrocław.

Sytuacji zawodnika nie poprawia to, że niewiele osób może mu pomóc w codziennej walce z chorobą i bólem. Jego rodzina na ten moment nie ma pozwolenia na przyjazd do Polski. Zawodnikiem opiekują się jego żona Lera oraz Pani Aneta Kuźniar, która o całej historii Andrieja obszernie opowiedziała TUTAJ.

– Kontaktowałem się też z Anetą Kuźniar, jego menedżerką i opiekunką. Wiadomość o jego problemach zdrowotnych zwaliła mnie z nóg. Ten chłopak ma niespełna 32 lata. Urodziła mu się niedawno córeczka, a musi mierzyć się z czymś takim – dodaje Mikołajczak.

Niedługo po dramatycznych informacjach ruszyła zbiórka, zorganizowana przez Panią Anetę, mająca na celu pomoc Andriejowi. W kilka dni żużlowemu środowisku udało się uzbierać ponad 80 tysięcy złotych. Gadżety na licytację przekazali też zawodnicy jak Andrzej Lebiediew czy Emil Sajfutdinow. Do uzbierania pełnej kwoty jest jednak daleko.

– To dobrze, że szybko ruszyła taka akcja. Sam włączyłem się w nią od razu. Kontaktuję się z Anetą Kuźniar i pomagam, jak mogę. Wpłaciłem pieniądze na zbiórkę, ale poza tym przekazałem gadżety na licytacje. Słyszałem, że buduje się już strona na Allegro. Na pewno będę w tym wszystkim uczestniczyć i namawiam do tego każdego, kto ma taką możliwość. Sytuacja jest ciężka, ale wierzę, że Andriej z tego wyjdzie. Ja jestem nawet przekonany, że on będzie jeszcze jeździć na żużlu. Teraz jest jednak czas na wsparcie. To ważne, bo nie mówimy o zawodniku z PGE Ekstraligi, który ma odłożone wielkie środki na koncie – podsumowuje Mikołajczak.

Dodajmy, że Andrieja na ten moment można wspierać nie tylko poprzez zrzutkę czy licytację. Każdy kibic może również przekazać na wsparcie zawodnika 1,5 proc. podatku.