Żużel. Poprowadził „Skorpiony” do zwycięstwa. „Szykuje nam się dobry sezon”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wygraną ebebe PSŻ-u Poznań 48:42 zakończył się pierwszy mecz „Skorpionów” po dwunastu latach przerwy na pierwszoligowym froncie. Drużynę do zwycięstwa poprowadził Duńczyk, Jonas Seifert-Salk, który na swoim koncie zapisał 13 punktów.

 

22-latek był jednym z bohaterów spotkania. Imponował przede wszystkim szybką jazdą na dystansie i nawet po przegranym starcie był w stanie bardzo skutecznie rywalizować o punkty na trasie. – Uważam, że poszło nam dobrze. To wczesna faza sezonu, więc musimy teraz szukać odpowiednich ustawień, lepiej poznać ścieżki i poprawić starty. Wygraliśmy jednak sześcioma punktami i uważam, że to dobry wynik. Teraz patrzymy już w przyszłość – mówi Duńczyk w rozmowie z klubowymi mediami.

Spotkanie pierwotnie zaplanowane było na godzinę 14:00. Wkradło się jednak opóźnienie, a to ze względu na warunki torowe, które przed meczem nie były najlepsze. Godzinę później zawodnicy stanęli już jednak pod taśmą i mecz przeprowadzono bez większych przeszkód. – Tor wyglądał gorzej, niż w rzeczywistości był. Przed startem zawodów nie byliśmy pewni, czy faktycznie tor nadaje się do jazdy, ale okazało się, że był bardzo dobry. Znacznie lepszy niż każdy myślał – tłumaczy Seifert-Salk.

Dla beniaminka było to ważne zwycięstwo. Drużyna Trans MF Landshut Devils w tym roku może być zespołem, z którym „Skorpiony” będą walczyć o utrzymanie w 1. Lidze Żużlowej. – To był trudny mecz. Uważam, że w 1. Lidze nie ma słabych drużyn, każdy chce wygrać. Przeciwnicy dziś wykorzystali wszystkie możliwe rozwiązania taktyczne i nawet to im nie pomogło, więc myślę, że szykuje się u nas dobry sezon – podsumowuje 22-latek.

Teraz podopiecznych Tomasza Bajerskiego czeka już o wiele trudniejsze zadanie. 15 kwietnia wybiorą się bowiem na obiekt pierwszoligowego faworyta, Enea Falubazu Zielona Góra.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kolejna bijatyka na Wyspach! „To musiało być dla niego trudne, że objechał go grubas”

Żużel. Gleb Czugunow: W Grudziądzu nie ma dużej presji. Doyle dał się sprowokować