Gleb Czugunow, fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużlowcy ZOOleszcz GKM-u Grudziądz na otwarcie rozgrywek PGE Ekstraligi zremisowali z Tauron Włókniarzem Częstochowa. Przez większość spotkania prowadzili przyjezdni, natomiast grudziądzanie mogli liczyć na bezbłędnego tego dnia Nickiego Pedersena, który po raz kolejny udowodnił, że jest zbudowany trochę inaczej od reszty stawki.

 

Swoje punkty dla gospodarzy dołożył także Gleb Czugunow. 8 punktów i bonus to dorobek 23-latka. – Cieszymy się na tyle, na ile można się cieszyć z remisu – powiedział Rosjanin z polskim obywatelstwem w Magazynie PGE Ekstraligi na antenie Eleven Sports 2.

Tylko dzięki niesamowitej postawie Nickiego Pedersena żużlowcy GKM-u mogli myśleć o zdobyciu jakichkolwiek ligowych punktów. Nowy kapitan drużyny przed sezonem otwarcie przyznawał, że jego ustawienia nie są tajemnicą i chętnie będzie się dzielił swoją wiedzą podczas spotkań. W sobotę skorzystał z tego Gleb Czugunow.

– Pytałem Nickiego w czasie zawodów o podstawowe rzeczy, natomiast nie wchodziłem za bardzo w szczegóły. Nicki bardzo chętnie dzieli się radami w trakcie meczu. Robi to jednak na swój sposób – nie będzie za tobą biegał, ale gdy już podchodziłem, to zawsze coś mi podpowiedział – tłumaczy.

Duńczyk nie jest znany z jazdy zespołowej. W przeszłości niejednokrotnie bywało tak, że nie za bardzo obchodził go wynik drużynowy i potrafił ostro potraktować swojego kolegę z drużyny. 46-latek głównie skupia się na wyniku indywidualnym. – To mi się w nim podoba. Nie mydli oczu, że będzie chciał jeździć parą, tylko mówi otwarcie, że skupia się na sobie, bo to najlepiej mu wychodzi. Jest szczery. Wyjeżdżając z nim do biegu wiesz, czego się możesz spodziewać – mówi nowy nabytek „Gołębi”.

Kibice zastanawiają się, czy to będzie ten sezon, w którym GKM awansuje do fazy play-off. Zadanie po raz kolejny może być trudne, choć jak przyznaje Gleb Czugunow, w klubie nie ma na to zbyt dużego ciśnienia. – W Grudziądzu jest dość duży luz, czym nawet byłem troszkę zaskoczony, bo ja jestem osobą, która narzuca presję na siebie. Tu natomiast jest różne nastawienie – oczywiście, chcieliby pewnie trafić do play-offów, ale presji dużo nie ma – mówi.

W ostatnim czasie tematem numer 1 był gest, który wystosował Jason Doyle w stronę kibiców. Australijczyk pokazał leszczyńskim fanom środkowy palec, a ci w odwecie zaczęli rzucać w jego stronę banknotami z jego podobizną. Gleb Czugunow w zeszłym sezonie również zdecydował się na podobny gest w stronę kibiców z Torunia, którzy po meczu w wulgarny sposób go obrażali.

– Nie wiem jak to ocenić, na pewno bardziej by wygrał, gdyby tego nie zrobił, tylko dowiózł trójkę, pomachał i zjechał do parkingu. Wizerunkowo by zyskał, ale dał się sprowokować. Trudno mi się o tym mówi, bo mi też się zdarzało ulegać prowokacjom, ale jak to kontrolujesz, to później jesteś z siebie zadowolony. I bogatszy, bo kary są duże. Ja za podobny gest zostałem ukarany kwotą 5000 złotych – tłumaczy Czugunow.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kolejna bijatyka na Wyspach! „To musiało być dla niego trudne, że objechał go grubas”

Żużel. Wilki zdemolowały Asy w deszczowym spotkaniu. Czterech zawodników z kompletem punktów