Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Szwed Fredrik Lindgren swoją obecnością zaszczyci turniej Ben Fund Bonanza w Workington, który odbędzie się w sobotę, 16 marca o godzinie 14:00.

 

Będzie to jego drugi występ z rzędu w tej imprezie, a łącznie już czwarty.

W ubiegłym roku w King’s Lynn zdobył 12 punktów w bardzo dobrym stylu, ale zabrakło dla niego miejsca w finale.

– Cieszę się, że mogę ponownie wziąć udział w tym turnieju. Pamiętam, że w zeszłym roku oglądaliśmy dobre wyścigi. Ze startu nie jechałem zbyt dobrze, więc musiałem trochę wyprzedzać – mówi Lindgren na łamach magazynu Speedway Star.

Żużel. Hampel nie powiedział ostatniego słowa w Grand Prix? Rozważy udział w eliminacjach!

Fundusz został utworzony już w 1948 roku i do dziś nieprzerwanie pomaga wszystkim potrzebującym wywodzącym się z angielskiego środowiska żużlowego. Pomoc płynąca z Ben Fund świadczona jest na wiele sposobów. Od kupna niezbędnego sprzętu medycznego, poprzez turnusy rehabilitacyjne, na pomocy dzieciom czy żonom zawodników kończąc. Działalnością Ben Fund zarządza pięć osób kierowanych przez Paula Ackroyda. Głównym źródłem dochodu są trzy podstawowe filary. Tradycyjny coroczny turniej Bonanza, z którego dochód zasila fundację jest jednym z nich.

Opinie żużlowców na temat Ben Fund są zazwyczaj bardzo dobre. Nie inaczej jest w przypadku Lindgrena, który w przeszłości skorzystał z pomocy tego funduszu.

– To oczywiście bardzo dobry cel. Ben Fund pomógł już wielu żużlowcom i mam nadzieję, że będzie działał przez długi czas. Mi pomógł w 2017 roku, kiedy złamałem kręgosłup i byłem wtedy w bardzo złym stanie. Byli wobec mnie bardzo hojni – wspomina.

Żużel. W Grudziądzu rośnie kolejna żużlowa perełka? „Lubię podejmować się różnych wyzwań!” (WYWIAD)