fot. Marcel Krzykowski #749
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W minionym sezonie nie było nam dane oglądać Marcela Krzykowskiego na żużlowych torach. Młodzieżowiec co prawda w przerwie zimowej związał się kontraktem warszawskim ze Śląskiem Świętochłowice, natomiast ostatecznie nie znalazł nowego pracodawcy i nie odjechał w sezonie 2023 żadnego wyścigu. Okazuje się, że 20-latek przez półtora roku musiał walczyć o swoje pieniądze w sądzie, a przez brak regularnych płatności zdecydował się zakończyć karierę.

 

Ostatni raz na torze Krzykowski pojawił się 20 lipca 2022 roku. Wówczas był zawodnikiem gdańskiego Wybrzeża, w którego barwach zdołał odjechać 17 wyścigów, po czym został przez klub zawieszony w prawach zawodnika za odmowę jazdy w spotkaniu ligowym. Powodem tego miały być zaległości finansowe w stosunku do zawodnika.

Młodzieżowiec w swoim oświadczeniu opisał walkę, jaką musiał stoczyć w sądach o swoje pieniądze. Ostatecznie, po półtora roku, wyegzekwował od klubu należności. Poinformował jednak, że ze względu na turbulencje finansowe jakie go dotknęły, jest zmuszony zakończyć żużlową karierę. Pełne oświadczenie Marcela Krzykowskiego poniżej:

” Drodzy kibice!

Sezon żużlowy 2023 dobiegł końca już chwilę temu, tymczasem ja dopiero zakończyłem ten ubiegłoroczny. Tak, dobrze czytacie! Choć ostatni raz na torze pojawiłem się 20 lipca 2022 r., przez ponad półtora roku walczyłem z Gdańskim Klubem Żużlowym o swoje pieniądze, ale także o honor, dobre imię i sprawiedliwość.

Droga była bardzo długa i wyczerpująca. Począwszy od rozwiązania kontraktu z winy klubu, przez złożenie sprawy w Trybunale PZM, pięciomiesięczne oczekiwanie na rozpoczęcie procesu. Krok po kroku wymienione instytucje potwierdzały słuszność mojej sprawy. Ponieważ, mimo orzeczenia Trybunału, Gdański Klub Żużlowy nadal nie poczuwał się do wypłaty należności, wraz z moją pełnocnik, adwokat Oliwią Babiarz, zwróciłem się do sądu drugiej instancji o stwierdzenie jego wykonalności. Ta została nadana końcem września, dzięki czemu mogłem przejść do ostatniego kroku, a więc zlecenia komornikowi sądowemu egzekucję mojej należności.

Analizowanie i przytaczanie dokładnych zarzutów wobec gdańskiego klubu nie ma już większego sensu. Przedstawiciele GKŻ Wybrzeże od samego początku, aż po posiedzenie Trybunału PZM próbowali odpierać zarzuty wieloma, niejednokrotnie sprzecznymi ze sobą, wersjami zdarzeń, a nawet „wycieczkami osobistymi”. Koniec końców prawda się obroniła przed sądem polubownym, a sąd powszechny potwierdził jego decyzję. Dopiąłem swego! W tym miejscu pragnę tylko zdementować jedno kłamstwo Mariusza Kędzielskiego – Aureliusz Bieliński i Kamil Jóźwiak nie tylko nie doradzali mi w sprawach mojej kariery, ale też nigdy nie mieli wpływu na decyzje podejmowane przeze mnie w tym zakresie. W czasie gdy startowałem w barwach Zdunek Wybrzeże Gdańsk ich warsztat był dla mnie otwarty, wspierali mnie sprzętowo i w dużej mierze dzięki nim mogłem w ogóle startować w tamtym sezonie, bo przez brak terminowych wypłat z klubu nie byłbym w stanie inwestować w sprzęt. Aureliusz także kilkukrotnie pomagał mi w boksie podczas zawodów, za co obojgu serdecznie dziękuję.
Co dalej? Od momentu uzyskania licencji „Ż” przejeździłem na żużlu cztery sezony w barwach trzech klubów. Każdy z nich miał mniejsze lub większe problemy z uczciwym rozliczeniem się z tego, co zadeklarował się wypłacać podpisując ze mną umowę. Oczywiście gdański klub i styl w jakim działał przelał czarę goryczy.

Uprawiając zawodowo żużel trzeba zadbać o wysokiej jakości sprzęt, zaplecze takie jak van, warsztat, narzędzia, opłacić przynajmniej jednego mechanika, podatki, ZUS, a dopiero na końcu mieć środki na życie. Nie mówię tu o przepychu i luksusie, ale o godnym życiu, na poziomie przeciętnego Polaka, który nie musi się martwić o to czy będzie miał na drugi dzień co włożyć do garnka.
Niepokojące jest też to, że klub kończący sezon z czterema sprawami w Trybunale PZM związanymi z zaległościami w wypłatach dostaje licencję na start w kolejnych rozgrywkach i spokojnie je kończy, mimo że nie zrealizował orzeczeń federacji do samego końca sezonu, ponownie nie płacąc, z tego co się słyszy, zawodnikom.

W związku z tym podjąłem niełatwą decyzję o zakończeniu swojej przygody z „czarnym sportem”. Myśli te kłębily się już wtedy, gdy jeszcze startowałem. Długie oczekiwanie na wyroki w mojej sprawie oraz na odzyskanie pieniędzy tylko mnie w niej utwierdzały. Niemal odrazu po swoich ostatnich zawodach podjąłem pracę, dzięki której wiem czym jest stabilność, terminowe wypłaty i rozwój osobisty. Ostatecznie cieszę się, że kończąc to ja korzystam z pomocy komornika, a nie z zajęciem komorniczym na koncie. Szczerze polecam takie rozwiązanie wszystkim kolegom z torów, którzy przez niewypłacalność klubów mają problemy z płynnością finansową!

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali w walce o prawdę, a w szczególności:
– mecenas Oliwii Babiarz z Kancelarii Adwokackiej Plaza Głąb za fachowe i skuteczne doprowadzenie sprawy do zwycięstwa;
– menedżerowi i mechanikowi – Arturowi Pisarkowi, za to że nie tylko dbał o dobrze przygotowany sprzęt, ale także o dokumenty i kwestie regulaminowe;
– rodzinie oraz Julicie za to, że zawsze mogę na Was liczyć;
– Pawłowi Brodackiemu, Szymonowi Płoskiemu, Krzysztofowi Zarzeckiemu, Krzysztofowi Sichmie, Staszkowi Burzy, Adrianowi Gomólskiemu, Radkowi Rumińskiemu, Jackowi Gajewskiemu, Michałowi Widerze, Maciejowi Orzechowskiemu, firmom Pablosz Wykończenia Wnętrz, Hasiok dizajn, SP Moto Service, Motokris, JG Sport, JANIS druk i Grupa Smoleń oraz macierzystemu klubowi MS Śląsk Świętochłowice za współpracę oraz pomocną dłoń w sezonie 2022;
– jak wyżej Auriemu i Kamilowi, a także Kubie Jamrogowi, Kamilowi Marcińcowi, Darkowi Sajdakowi, Sandrze Najmrodzkiej, rodzinom Kawczyńskich, Malina, Łopuskich i Kamińskich. Bez Waszej pomocy być może skończyłbym jeszcze wcześniej, a na pewno byłoby jeszcze trudniej.
– kolegom z TSŻ Schoenberger Toruń i speedrowerowego MS Śląsk ŚwiętochłowiceŚląsk Świętochłowice
Dziękuję bliskim, trenerowi Krzysztofowi Basowi, wszystkim kibicom, sponsorom za wiarę we mnie i pomoc w rozwijaniu kariery od pierwszych kroków w szkółce żużlowej aż po jej ostatni akord.
Dziękuję również tym klubom, które dostrzegały we mnie potencjał i próbowały mnie do siebie ściągnąć na sezon 2023. Teraz już wiecie dlaczego Wam odmówiłem.

Ze sportowym pozdrowieniem,
Marcel Krzykowski”