Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Iluzoryczne szanse pozostały Januszowi Kołodziejowi na złoty medal w cyklu Tauron SEC. Polak z powodu kontuzji opuścił pierwszą rundę w Częstochowie, a w dwóch kolejnych zaprezentował się znakomicie. 39-latek skomentował swoją postawę w Bydgoszczy.

 

W minioną sobotę miał miejsce trzeci finał cyklu Tauron SEC. Zawody odbywały się na torze w Bydgoszczy. Z bardzo dobrej strony spisał się Janusz Kołodziej, który zdobył czternaście punktów do klasyfikacji przejściowej. – Zawody nie najgorzej wyglądały w moim wykonaniu, ale w ostatnim biegu totalnie już, nie wiem, złe te pole wybrałem i zrobiłem generalnie wszystko źle. Motor już mi tak nie pasował, źle wybierałem linie jazdy. Nie wiem, czy się rozkojarzyłem, czy co było nie tak. Pogubiłem się – tłumaczył się „Koldi” po zawodach.

Doświadczony zawodnik był niepokonany przez pierwsze cztery serie. W piątym starcie musiał jednak uznać wyższość Kaia Huckenbecka, lecz nie przeszkodziło to w awansie do finału. Tam niestety zajął ostatnie miejsce. – W ostatnim biegu fazy zasadniczej Kai Huckenbeck był ode mnie szybszy, a w innych biegach to ja byłem z przodu i jakoś tak robiliśmy kosmetyczne zmiany. Na finał nic zupełnie nie siadło. To też dziwne, bo niewiele czasu minęło, a coś się zmieniło – powiedział.

39-latek ma już coraz mniej jazdy, co z pewnością odbija się na jego formie. Jego klub z Leszna zakończył zmagania niecały miesiąc temu. Polak miał jednak okazję wystartować w trzecim finale cyklu IMP w Łodzi, w którym zwyciężył. – Ostatnie zawody indywidualnie wyszły mi nie najgorzej. Generalnie mam tak, że jak liga się skończyła, to tak trochę we mnie coś gdzieś się kończy. O dziwo te zawody mi wychodzą i sam jestem w szoku. Wiadomo, staram się robić wszystko, żeby było dobrze, ale wolałbym jechać w lidze cały czas – mówił.

Turniej w Bydgoszczy rozpoczął się chwilę po godzinie dwudziestej. Sędzia postanowił robić przerwy po każdej serii, lecz nie przeprowadzał równań. Jedynie co jakiś czas na torze pojawiała się polewaczka. – Też byłem w szoku, bo było dużo wody, a nie było równania. Ten tor nie pogarszał się mocno, ale w pewnym momencie był trochę za mokry. Tak mi się wydaje. Dobrze to wyszło. Mogło być więcej mijanek, ale porobiły się takie ścieżki przy krawężniku, które były szybkie i nie zawsze zawodnicy jechali po zewnętrznej – zakończył.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Mateusz Cierniak dołączy do panteonu sław? Debiut Nazara Parnickiego w SGP 2 (ZAPOWIEDŹ)

Żużel. Defekt przesądził o złocie! Wychowanek zafundował tytuł!