Piotr Rusiecki, prezes Fogo Unii Leszno. fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Fogo Unia Leszno przez ostatnie dwa lata straciła gwiazdy w postaci Jasona Doyle’a, Emila Sajfutdinowa, a do tego klub opuścił wychowanek Piotr Pawlicki. Leszczynianie po bardzo owocnych latach zanotowali dwa słabe sezony, w których nie udało im się zdobyć żadnego medalu. Przyszły rok ponownie nie zapowiada się kolorowo, a drużyna przez wielu typowana jest nawet do spadku z PGE Ekstraligi.

 

Na początku XXI wieku władzę w klubie z Leszna przejął Józef Dworakowski, który piastował swoje stanowisko do 2013 roku. Dworakowski w tym czasie przywrócił blask Unii, ściągając takie gwiazdy do klubu jak chociażby Jarosław Hampel czy Janusz Kołodziej. Leszczynianie zdobyli w tym czasie dwa tytuły mistrza Polski, a Leszno pojawiło się na mapie cyklu Grand Prix oraz Drużynowego Pucharu Świata.

Po dwóch nieudanych sezonach 2012 i 2013, prezesem został Piotr Rusiecki. Swój okres rozpoczął od mocnego transferu w postaci Nickiego Pedersena, a w kolejnych latach kontraktował Emila Sajfutdinowa, Petera Kildemanda, Janusza Kołodzieja czy Jasona Doyle’a. To podczas jego kadencji Fogo Unia ustrzeliła cztery tytuły z rzędu, lecz niestety dla nich wspaniała seria dobiegła końca. Po tłustych latach, nadeszły chude. Klub opuścili liderzy, a ze starej gwardii pozostał tylko Janusz Kołodziej. Zbliżający się sezon będzie arcytrudnym dla Byków, które z roku na rok tracą coraz więcej argumentów.

– Niektórzy nas typują do spadku i mówią, że będziemy jechać o utrzymanie, to może jednak sprawimy niespodziankę i ich zaskoczymy. Nasz cel to spokojne utrzymanie w PGE Ekstralidze. Mówię szczerze i otwarcie – powiedział Piotr Rusiecki w rozmowie z Tygodnikiem Zużlowym.

W ostatnim czasie głośno było o firmie Polcopper, która została nowym sponsorem Wybrzeża Gdańsk. Prezesem tej firmy jest oczywiście Piotr Rusiecki, co niektórym kibicom się nie spodobało, zastanawiając się czy tych dodatkowych pieniędzy nie można było włożyć w leszczyńską Unię i czy w ogóle planuje on swoją przyszłość z Bykami.

– Prowadzę firmę Polcopper, która musi się rozwijać. Mamy w Gdańsku duży oddział firmy i tyle. Biznes i to wszystko. To nie jest tak, że ja nagle rzuciłem Unię Leszno i przenoszę się do Gdańska, czy będę sponsorem tytularnym Wybrzeża. W tej części Polski chcemy prowadzić interesy i dlatego musimy coś robić. Mnie już kiedyś ktoś zapytał, czy byłbym w stanie powtórzyć to samo co w Lesznie, w jakimś innym klubie. Jakbym się zakochał to może tak, ale ja cały czas jestem zakochany w Unii – zdradza.

Niedawno głośno było o karze, która została nałożona na Unię. Leszczynianie zostali ukarani za brak spełnionych wymogów szkolenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że szkółka Unii prowadzona przez Romana Jankowskiego jest uważana za najlepszą w kraju.

– Sprawa nadal nie jest wyjaśniona. Mam nadzieję, że ktoś spojrzy na to z wyobraźnią. Na razie sprawa jest w trakcie naszego odwołania i jest temat w zawieszeniu. Nowych konkretów nie ma. Po co mi sześciu juniorów razy trzy lata, czyli osiemnastu juniorów w klubie? Do czego? Po co mam szkolić na sztukę i co zrobię wtedy z tymi zawodnikami? Po to tylko, żeby odwalić na sztukę i ktoś był spokojny? Ja wolę wyszkolić mniej, ale takich zawodników, z których Unia Leszno będzie miała pożytek. To jest dla mnie ważniejsze, niż robienie niepotrzebnych statystyk – kończy.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kibice odetchnęli z ulgą. Łoktajew zameldował się w Polsce

Żużel. Piotr Protasiewicz: Udało się stworzyć konkurencyjną drużynę. W domu jestem rzadziej niż wcześniej (WYWIAD)