Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kilka tygodni temu działacze klubu z Leszna zwolnili dotychczasowego toromistrza. Chwilę po tym swoje odejście na konferencji prasowej zapowiedział menadżer drużyny Piotr Baron. Wszyscy liczyli jednak na to, że zmieni on swoją decyzję, a jego słowa były wypowiedziane pod wpływem emocji. Wszystko wskazuje jednak na to, że leszczynianie będą zmuszeni szukać nowego szkoleniowca.

 

Po odejściu Jasona Doyle’a oraz Piotra Pawlickiego, leszczynianie zdawali sobie sprawę, że czeka ich walka o utrzymanie. Tak też tegoroczny sezon zapowiadał prezes Byków, iż ich celem będzie przede wszystkim pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zespół musiał się jednak zmierzyć z dodatkowymi trudnościami, które napotykały ich w trakcie rozgrywek. Mowa oczywiście o pladze kontuzji w Lesznie, ale nie tylko to było problemem drużyny w tym sezonie.

Zawodnikom nie pasowało przygotowanie toru na spotkania ligowe. Zarzucano ówczesnemu toromistrzowi, że nawierzchnia różni się od tej, na której wspólnie odbywają treningi. Szerzej na ten temat wypowiedział się Grzegorz Zengota, przedstawiając swoją perspektywę. W końcu doszło do zwolnienia Jana Chorosia, który odpowiadał za przygotowanie toru w Lesznie od 2017 roku.

Kilka dni później na konferencji prasowej przed meczem Fogo Unii z Betard Spartą, Piotr Baron, dość nieoczekiwanie poinformował o swoim odejściu po sezonie 2023. Prawdopodobnie jego decyzja była spowodowana zwolnieniem Chorosia, z którym był związany od początku swojej przygody z Lesznem, a także za czasów we Wrocławiu. Słowami menadżer byli zaskoczeni działacze klubu, a także sami zawodnicy. Spekulowało się, że wypowiedział to pod wpływem emocji i ostatecznie zostanie w Lesznie.

– Czy Piotr Baron ostatecznie zostanie, to proszę pytać samego zainteresowanego. Cały czas śledzimy rynek i rozpatrujemy nowe kandydatury. Jednak do tego jeszcze daleka droga i póki co myślimy o tym, co będzie przez najbliższe dwa miesiące. Mam nadzieję, że odjedziemy w tym czasie jeszcze kilka spotkań – przekazał nam prezes Fogo Unii, Piotr Rusiecki.

Przez ostatnie lata frekwencja na Stadionie im. Alfreda Smoczyka nie powalała. Statystycznie była najgorsza w całej PGE Ekstralidze. Mówiło się wówczas o przesycie żużla w tym mieście, spowodowany głównie licznymi sukcesami zespołu, który w latach 2015-2020, pięciokrotnie zwyciężał rozgrywki. Zmieniło się to jednak podczas ostatnich dwóch spotkań, kiedy do Leszna przyjechały drużyny z Grudziądza i Wrocławia. Oba zakończyły się zwycięstwem gospodarzy, a na trybunach dwukrotnie zasiadło dwanaście tysięcy kibiców.

– Gdy są mecze o większą stawkę, niż do tej pory, to kibic się pojawia. Jedziemy cały sezon mecze o nic i dodatkowo je przegrywamy, to tego zainteresowania dużego nie było. Bardzo na to liczę, że nasi fani w niedzielę również wypełnią nasz stadion po brzegi. Wszystkich oczywiście zapraszam – zwrócił się do fanów.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Piotr Pawlicki: Wrócę szybciej, niż zakładano. Oczekiwałem od siebie lepszego wyniku (WYWIAD)

Żużel. Zaskakujące słowa prezesa Fogo Unii! Powiedział, które miejsce będzie dla niego sukcesem