fot. Judy Mackay
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po 9 latach przerwy Justin Sedgmen powraca do drużyny Edinburgh Monarchs, z którą w 2014 wygrał rozgrywki ówczesnej Premier League. W barwach tej ekipy ścigał się łącznie przez 2 sezony. Australijczyk wierzy, że domowy tor będzie jego atutem w przyszłym sezonie.

 

31-latek w ostatnim sezonie Championship jeździł dla drużyny z Birmingham i zdobył dla niej 196 punktów w 102 startach. To solidny wynik, choć Australijczyk liczy na więcej w kolejnym sezonie w barwach Edinburgh Monarchs. – Chciałem ograniczyć podróżowanie i wrócić do Edynburga. Zawsze dobrze mi się jeździło na Armadale. Jeśli popatrzymy na moje ostatnie wyniki na tym torze, prezentują się one dobrze – mówi Sedgmen na łamach British Speedway Network.

Co ciekawe, Australijczyk w minionym sezonie lepiej prezentował się na wyjazdach niż u siebie. W kolejnych rozgrywkach będzie chciał to zmienić. – Myślę, że szybko mogę się spasować z torem przy Armadale. Chciałbym, żeby był to dla mnie tor, na którym robię najwięcej punktów. Tego brakowało mi w Birmingham. Wynikało to z tego, że zawodnicy przyjezdni lubili jeździć na tym torze tak samo jak miejscowi. Było więc trudno o zdobywanie wielu punktów – tłumaczy Sedgmen.

– Chcesz, żeby twój domowy tor był tym, na którym zdobywasz dużo punktów. To przecież na domowe mecze przychodzi najwięcej twoich fanów. Chciałem więc mieć tor, na którym będę mógł polegać. Miałem już okazję jeździć w barwach tego klubu i tutaj jest więcej swobody. Działacze informują cię o tym, czego się spodziewają, natomiast nie są ciągle przy tobie. To dobra rzecz, dlatego chciałem wrócić – przyznaje 31-latek. – Wiem, że zeszły rok nie był taki, jakiego chcieli kibice drużyny, dlatego wszyscy są zdeterminowani, aby ten rok był lepszy – podsumowuje.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. PGE Ekstraliga nie dla Ostrovii? „Jeśli nie mają 300-400 tysięcy, to jak mogą o tym myśleć?

Żużel. Na jego debiut czeka cały Toruń. Trener widzi talent i uspokaja