Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć od wydarzeń w Vojens minęło już trochę czasu, to spora część kibiców wciąż jest zszokowana tym, że Bartosz Zmarzlik po bardzo nieznacznym naruszeniu regulaminu nie został dopuszczony do zawodów. Przez to najlepszy polski żużlowiec w sobotę będzie musiał stanąć na wysokości zadania i obronić sześciopunktową przewagę przed Fredrikiem Lindgrenem. O interwencji w FIM w sprawie polskiego mistrza, rozstrzygnięciach w PGE Ekstralidze oraz przyszłości Betard Sparty Wrocław rozmawiamy z Patronem Honorowym imprez żużlowych i europosłem, Ryszardem Czarneckim.

 

Naszego Zmarzlika za to, że na trening omyłkowo założył niewłaściwy kevlar, jury imprezy ze Szwedem w składzie (a wiemy, że Lindgren ściga Bartosza) wyrzuciło z GP w Vojens. Brytyjski dyrektor Morris poprzepychał się na oczach zawodników z polskim dyrektorem Janem Konikiewiczem. To była jakaś antypolska obsesja. „Shall be”, czyli regulamin GP zezwala na nałożenie kary finansowej, ale niekoniecznie dyskwalifikacji, zaś kara ma być adekwatna do przewiny. Napisałeś w tej sprawie list otwarty do zarządzających cyklem GP. Czy dostałeś odpowiedź?

Czytaliście Państwo wersję polską, natomiast angielską wersję tego listu, otrzymał prezydent FIM Portugalczyk Jorge Viegas. To, co się stało jest absolutnym skandalem i prawdę mówiąc nie obchodzi mnie, czy więcej jest winy po stronie Discovery, jak mówią w kuluarach przedstawiciele FIM, czy po stronie FIM, jak donoszą życzliwie ludzie z Discovery. Ten wewnętrzny ping-pong dwóch organizacji odpowiedzialnych za Speedway Grand Prix, na pewno jest pasjonujący, ale ja nie jestem sądem, tylko kibicem i działaczem żużlowym i bardzo nie chciałbym, aby promotor SGP i władze światowego żużla tak się kompromitowały. W swoim czasie specjalnie zmieniono formułę Drużynowego Pucharu Świata na Speedway of Nations, bo Polacy bez przerwy wygrywali DPŚ, co dla różnych ważnych gości, wtedy jeszcze z Benfield Sport International (BSI) i FIM (za poprzedniego prezydenta), było nie do wytrzymania. A teraz taki numer, który może pozbawić tytułu Bartka Zmarzlika. Tak, to był przejaw antypolonizmu. Zaś gadka-szmatka Tony’ego Rickardssona, że rzekomo nie jest prawdą, iż 20 lat wstecz to inny wielki polski żużlowiec Tomasz Gollob był na cenzurowanym, nie sprzyjali mu oficjele, sędziowie, a także większość żużlowców – cudzoziemców – jest żenująca. Proste pytanie prawników: „Qui bono?”, czyli w czym interesie była ta sytuacja w Vojens? Oczywiście Szwedów, a także tych wszystkich, dla których czwarty tytuł mistrza świata Bartosza Zmarzlika i jego dominacja są nie w smak. Odpowiedzi od prezydenta FIM nie dostałem, a jest ona konieczna , aby władze światowego żużla nie skompromitowały się do cna. Zresztą, sytuacja ta oburzyła również wielu ludzi z FIM Europe.

Ponoć jest jakaś wojenka polskiego speedwaya z FIM. Nie bardzo w nią wierzę, gdyż polscy działacze w trosce o swoje kariery są bardzo spolegliwi. Myślę, że tu bardziej chodzi o zazdrość zagraniczniaków o obecną potęgę polskiego speedwaya. Może więc załóżmy własny Światowy Związek Żużla i organizujmy IMŚ, DPŚ, SEC? Żużlowcy pójdą za pieniędzmi, a my je mamy, tak samo, jak zdolności organizacyjne. Kogo widzisz na czele tego ewentualnego rewolucyjnego przedsięwzięcia? Ja widzę… Ciebie, albo Wojciecha Stępniewskiego, czy Andrzeja Rusko.

Starajmy się zrobić wszystko, aby zreformować to, co jest. Mówisz o rozwiązaniu ostatecznym, ale dziś jest czas, by wpłynąć na FIM i Discovery, aby takich „wielbłądów”, a może złej woli, uniknąć. Ja osobiście takich ambicji nie mam, natomiast jedno jest pewne: Polska utrzymuje speedway na świecie dzięki Ekstralidze, a także I i nawet II Lidze. Cudzoziemcy mogą u nas uprawiać ten sport za godziwe pieniądze, a nawet odłożyć na czas po karierze. Polskie miasta przepłacają razy 10 to, co płacą Niemcy, Chorwaci, czy Szwedzi za organizację poszczególnych turniejów GP, a tymczasem nasza pozycja i szacunek dla polskiego żużla są odwrotnie proporcjonalne do wkładu finansowego i organizacyjnego, który dajemy.

SEC organizuje polska firma, ale wygrywają Duńczycy. Nam to nie przeszkadza, choć na najwyższym stopniu podium wolelibyśmy zobaczyć np. Janusza Kołodzieja. Michelsen ma patent na IME, mimo że stał się bardzo nierównym, wręcz średnim żużlowcem?

Mi to przeszkadza, że nigdy w dziesięcioletniej historii nowej formuły Indywidualnych Mistrzostw Europy – z czego ósmy rok z rzędu pod moim Patronatem Honorowym – nie mieliśmy „Mazurka Dąbrowskiego” na koniec cyklu, choć w tym czasie Bartosz Zmarzlik był trzy razy mistrzem świata. Srebrne, czy brązowe medale Jarka Hampela, Janusza Kołodzieja (dwa razy) oraz Krzysztofa Kasprzaka, to ich sukcesy, ale na pewno polscy kibice i oni sami chcieliby czegoś więcej. Co do Michelsena to nie masz racji, bo choć jeździ nierówno, to jednak w ciągu ostatnich trzech sezonów dwa razy zdobył tytuł mistrza Europy. Choć faktem jest, że w SGP lepiej radzi sobie mistrz sprzed roku i wicemistrz świata '2022 Leon Madsen.

Betard Sparta w pełnym składzie zapewne „ogoliłaby” złoto w DMP. Zmieniony przepis, że ZZ można stosować tylko za najlepszego zawodnika nie pomógł wrocławianom, a wręcz o mało nie spuścił z ligi Unię Leszno. Ten regulamin ma być ponownie zmieniony, bo się nie sprawdził i powinien być bardziej życiowy. Czy władze naszego żużla zawsze muszą być mądre dopiero po szkodzie?

Nie ma co gdybać. Jako przez lata prezes i wiceprezes tego klubu byłem za Spartą, co jest oczywiste. Tak, to była plaga kontuzji, nieporównywalna z jedną poważną, ale na szczęście szybko wyleczoną kontuzją Dominika Kubery. Nie uważam, żeby trzeba było wieszać władze PZM i Ekstraligi za zmiany regulaminowe, bo szereg z tych wprowadzonych w ostatnich latach, w tym także choćby w zeszłym sezonie się sprawdziło. To że działacze reagują na sytuacje, w której niektóre „reformy” nie wypaliły – to przecież dobrze.

Senator PO, a jednocześnie były prezes Stali Gorzów, pan Komarnicki stwierdził w mediach, że gdy opozycja wygra wybory, to przykręci kurek pieniędzy z państwowych firm, czyli skończy się dominacja Motoru Lublin. Jak odebrać te słowa?

To wywiad sportowy a nie polityczny, więc nie będę tego komentował. Gdy wypowiadam się na temat żużla, chowam do kieszeni legitymację partyjną. Innym też to radzę.

Twój syn Przemysław jest wytrawnym politykiem, posłem na Sejm. Jest też członkiem Rady Nadzorczej WTS Sparty Wrocław. Może powinien udzielić małej lekcji dyplomacji prezesowi klubu Andrzejowi Rusko – przecież niezwykle inteligentnemu i doświadczonemu człowiekowi – który w TV wypalił, że jego kontuzjowani zawodnicy jechali na „blokadzie”. A ta przecież jest zabroniona, więc znowu zainteresowała się tym POLADA. Artiom Łaguta musiał tłumaczyć, że to było tylko dozwolone znieczulenie…

Czy znasz stare polskie porzekadło „Z igły widły”? Młodsi ode mnie mówią w takich sytuacjach, że wydarzyła się „g…o-burza”, ale ja jako człowiek staroświecki wolę dawne polskie przysłowia. A zawodnikom Betardu Sparty szacun za wolę walki, którą wykazywali w ostatnich meczach w najbardziej niesprzyjających okolicznościach. Zaś wytaczanie dział przeciwko Andrzejowi Rusko za jego wypowiedź skwituję, proszę wybaczyć, tylko wzruszeniem ramion. Co do jednego zgoda: Przemysław Czarnecki kontynuuje tradycje rodzinne i jest we władzach wrocławskiego żużla.

Czy poza niezależnym komisarzem toru nie trzeba powołać też niezależnego lekarza zawodów ligowych, żeby nie dopuszczać do wyścigów żużlowców z połamanymi rękoma? Przecież Woffinden mógł zranić Bańbora, a potem w gniewie wypalił do kamery, że jego (tzn. „Tajskiego”) w ogóle nie powinno tam być. Czyli na torze.

Woffinden pokazał hart ducha – czapki z głów – ale też niepotrzebne gadulstwo przed kamerą. Pewnie byłoby lepiej, gdyby ugryzł się w język. Mam skądinąd wrażenie, że to kolejny żużlowiec – obok Leona Madsena – który obniża sportowe loty po wyprowadzce z Polski. Duńczyk po przenosinach ze Szwajcarii Kaszubskiej, spod Kościerzyny do Danii nie obronił ani tytułu mistrza Europy, ani wicemistrzostwa świata. Woffinden też tego sezonu nie może uznać za lepszy od poprzedniego, a wręcz przeciwnie.

Ukazał się materiał w mediach, że Andrzej Rusko i Krysia Kloc z uwagi na zmęczenie przymierzają się do odejścia z wrocławskiego żużla. Według mnie, to oznaczałoby upadek tej dyscypliny w stolicy Dolnego Śląska. A Ty co sądzisz?

Spokojnie, wciąż leci z nami pilot. Krystyna i Andrzej, duet, który zawiaduje wrocławskim żużlem już bite trzy dekady, zostanie na mostku kapitańskim transatlantyku o nazwie Sparta Wrocław. Rozmawiałem ostatnio z Andrzejem, mówił na spokojnie, bez emocji, że szukają następcy, czy następców i że to perspektywa 3-5 lat. Myślę jednak, że nie jest to jakiś ostateczny, definitywny „slot” czasowy. Trudno sobie wyobrazić bez tego „żużlowego małżeństwa” speedway we Wrocławiu. Nie sądzę jednak aby jakiekolwiek zmiany miałyby nastąpić w ciągu najbliższych lat. Nikt tego nie chce i nie są one potrzebne.

Twoja ocena sezonu i co nam pięknego szykujesz na następny rok?

Co do ostatecznej oceny poczekam, jak rozstrzygnie sią afera FIM-Discovery w związku ze „sprawą Zmarzlika”. Na pewno jednak trzeba uściskać polskich żużlowców za powrót na tron w drużynowych mistrzostwach świata, a także pogratulować dominacji naszych juniorów w skali Europy i globu. Plus sukcesy organizacyjno -sportowe SEC, ale także na przykład IMP, MPPK i Złotego Kasku. Ja jestem bardzo zadowolony, że poza nieszczęsnym trzecim turniejem IMP w Krośnie, potem w udany sposób zastąpionym przez Łódź, wszystkie inne imprezy mistrzowskie międzynarodowe i krajowe, które odbywały się pod moim Patronatem Honorowym, były świetnie zorganizowane i stały się znakomitą promocją „czarnego sportu”. Co zaś do sezonu '2024 to powiem krótko: kontynuacja plus zmiany. Za jakiś czas powiem więcej szczegółów…

Pytał BARTŁOMIEJ CZEKAŃSKI