Poprzedni rok miał być dla niego sezonem na odbudowę. Plany pokrzyżował mu jednak uraz, który wykluczył go z jazdy na kilka kolejek. Kontuzje to zresztą nieodłączny element jego kariery, przez które tak naprawdę nigdy nie był w stanie rozwinąć skrzydeł. Patryk Rolnicki zapowiada jednak, że nie zamierza się poddawać.
Po dwóch przeciętnych sezonach spędzonych w Rzeszowie, 24-latek postanowił przenieść się do macierzystej Unii Tarnów. Tam też, delikatnie mówiąc, nie wiodło mu się najlepiej. Duży wpływ na to miała kontuzja odniesiona pod koniec kwietnia w starciu ligowym z Polonią Piła. – Miałem dwa miesiące przerwy z powodu kontuzji. Siedem meczów mi przeleciało, od nowa musiałem się rozkręcać, ale w zasadzie nie zdążyłem, bo sezon się skończył – mówi Rolnicki w rozmowie z polskizuzel.pl
Były zawodnik GKM-u Grudziądz wierzy jednak, że w końcu zła karta się odwróci i w Tarnowie uda mu się odbudować. – Po spadku do drugiej ligi Unia robi wszystko, żeby wykaraskać się z problemów finansowych. To jest w gestii działaczy, a ja trzymam kciuki, bo to mój klub. Wróciłem do niego po nieudanych wojażach. W Grudziądzu skończyłem z poważną kontuzją, Rzeszów też okazał się niewypałem. Wróciłem, żeby skoczyć do przodu i rok temu znowu się połamałem. Zobaczymy, co będzie za rok? Jak się nie połamię, to może się uda – mówi. – Od czterech lat coś mi się jednak w tym żużlu nie klei. Albo kontuzja, albo zły wybór klubu. Pół sezonu nie jeżdżę, potem walczą i tak w kółko. Dalej jednak będę się starał, żeby w końcu coś mi wyszło. Nie odpuszczam, inwestuję tyle, ile się da – dodaje.
Jak wiadomo, startując jedynie w drugiej lidze trudno wyżyć z samego żużla. Tarnowianin od kilku sezonów przerwę zimową poświęca na pracę zarobkową u swojego ojca. – Pracuję, bo trzeba z czegoś żyć. W drugiej lidze nie ma wielu spotkań, a jak się pauzuje i traci szansę zarobkowania, to z finansami jest różnie – tłumaczy. To już któryś rok z rzędu. Po sezonie mam dużo czasu i wtedy pracuję u taty. Teraz zacząłem w połowie października i będę pracował do końca lutego. W marcu już muszę szykować motocykle, potem dojdą sparingi, więc nie będzie już czasu. Ostatnie moje tygodnie wyglądały jednak tak, że o ósmej rano chodziłem do pracy, a o szesnastej miałem trening. Po jego zakończeniu szedłem jeszcze do warsztatu. I tak to zleciało – dodaje.
24-latek przyznaje, że po takich sezonach miewa chwile zwątpienia. – Ja po każdym słabym sezonie daję sobie spokój. Potem jednak miesiąc odpoczywam i znowu wracam. Jeżdżę już dziewięć lat po licencji. Ciężko ot tak z tego zrezygnować. Ambicja, żeby jeździć na dobrym poziomie, jest. Nie zawsze jest szczęście. Cały czas jednak żyję nadzieją, że w końcu się uda – kończy Rolnicki.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Integracja Motoru Lublin przebiegła pomyślnie. „Atmosfera była super”
Żużel. Groźna kraksa na Wyspach! Musielak w karetce, Milik się wycofał!
Żużel. Zaliczył fatalną kraksę w Rybniku. Ile potrwa przerwa juniora Rekinów?
Żużel. Wilki chcą błyskawicznie wrócić do Ekstraligi! “Potem jest trudniej”
Żużel. Żużlowa kolekcja na sprzedaż. Jest warta… ponad milion! (ZDJĘCIA)
Żużel. Zmaga się z urazem, ale potrafi przywieźć czysty komplet! „Zbieramy punkty”
Żużel. Mistrz potwierdzi dominację? Znane składy na hit w Częstochowie