Na pierwszym planie Andreas Jonsson. Fot. Jarosław Pabijan.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Troy Batchelor to Australijczyk, który z pewnością zapadł w pamięci wielu kibicom Ekstraligi, ale i nie tylko. Były uczestnik cyklu Speedway Grand Prix zapowiadał się na rewelacyjnego zawodnika. „Zapowiadał”, to zdecydowanie trafne określenie, ponieważ jego kariera nie potoczyła się tak, jakby z pewnością sobie tego życzył.

 

Troy Matthew Batchelor przyszedł na świat 29 sierpnia 1987 roku w Brisbane. Zaś pierwsze kroki na polskich torach stawiał nigdzie indziej niż w australijskiej kuźni talentów, Unii Leszno. To właśnie tam namaszczono go „następcą Leigh Adamsa”.

Batchelor w jednym ze swoich wywiadów wyznał, że miłość do motocykli zaczęła się u niego bardzo wcześnie, bo już zaledwie w wieku 4 lat, zaś jako 12-latek wsiadł na pierwszy żużlowy motocykl w kategorii 125cc. W polskiej lidze zadebiutował w 2007 roku i był to debiut-marzenie ze względu na to, że wraz z drużyną sięgnął po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Kibicom jest znany również z jazdy w lidze angielskiej. Przed rokiem miał okazję startów w Leicester Lions, a w 2024 roku… będzie startować w byłym zespole półamatorskim! Bo właśnie w takich rozgrywkach startowało Workington Comets w ubiegłym sezonie. W zespole z Championship angaż otrzymali także Craig Cook, Antti Vuolas, Tate Zischke, Celina Liebmann oraz 18-letni Sam McGurk.

Żużel. Doyle z podwójnym obywatelstwem. Z tego kraju już go nie wyrzucą

Żużel. Zalegają mu duże pieniądze. Nie łudzi się, że je odzyska

Ogromny regres formy Australijczyka rozpoczął się właściwie już w 2020 roku, kiedy to na polskich torach reprezentował barwy bydgoskiej Polonii. Wówczas Troy wykręcił średnią na poziomie 1,263 na drugim szczeblu rozgrywkowym. Były uczestnik Grand Prix zaprezentował się tak fatalnie, że nie otrzymał propozycji kontraktu aż do 2022 roku, kiedy to zgłosiła się po niego drugoligowa Unia Tarnów. W barwach Jaskółek wystąpił w sześciu meczach, wykręcając średnią biegopunktową na poziomie 1,161, co ponownie nie przyciągnęło potencjalnych przyszłych pracodawców na kolejne lata.

Czy można nazwać Batchelora klasycznym przypadkiem „zmarnowanej kariery”? To jak najbardziej możliwe określeniem ze względu na to, jakie sukcesy osiągał drużynowo na początku swojej przygody z żużlem. Australijski obieżyświat starał się zmieniać ośrodki żużlowe licząc na to, że wraz ze zmianą zespołu, wróci do niego długo wyczekiwana forma, która by choć na moment przypominała jego „złote czasy”.

Wychowanek Eastbourne Eagles nie jest jedynym zmarnowanym talentem ostatnich lat, zwłaszcza na torach australijskich. Kolejnym takim przykładem jest Darcy Ward, chociaż jego kariera została przerwana poprzez kontuzję rdzenia kręgowego w momencie, kiedy to był uznawany za przyszłego mistrza świata.

Czy jeszcze kiedyś zobaczymy Troya w polskiej lidze? Nie jest to niewykluczone, lecz Batchelor musi jak najszybciej odszukać swój „złoty środek”, ponieważ ze względu na swój wiek i zawirowania regulaminowe z pozycją zawodnika do lat 24 będzie mu niezwykle ciężko zachęcić drużyny do kredytu zaufania.