Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Co robią obecnie zawodnicy w przerwie zimowej? Odpoczywają, nadrabiają spotkania rodzinne, ale już rozpoczynają ciężkie treningi, by należycie być przygotowanym do nowego sezonu. A jak to dawniej wyglądało? Jeden z legendarnych zawodników Stali Gorzów przyznaje, że w przeszłości zimą motocykle szły w odstawkę, a prym wiodły narty. A właściwie – skoki narciarskie.

 

Oprócz zamiłowania do motocykli Jerzy Rembas miał zadatki na skoczka narciarskiego… – Dzieciństwo spędziłem w Bogdańcu. W zimie motocykle szły na bok, a zaczynały się skoki narciarskie. Wraz z kolegami budowaliśmy skocznię narciarską i się skakało na nartach. Potrafiłem przelecieć ponad dwadzieścia metrów i skok jeszcze ustać – mówił ze śmiechem Jerzy Rembas.

– Jak miałem chyba trzynaście lat, to trafiłem do sekcji crossowej w Stali. Dosłownie po jednym czy dwóch treningach sekcję rozwiązano. Został więc mi tylko żużel. Zaczynałem pod okiem Andrzeja Pogorzelskiego i szybko się okazało, że mogę sobie w tym żużlu dać radę. Do egzaminu na licencję było potrzebne zaświadczenie o tym, że chodzi się na kurs prawa jazdy i takie też zdobyłem w wieku piętnastu lat, rok wcześniej, aniżeli było to dozwolone. W sierpniu 1971 r. zdałem licencję przed meczem Stali Gorzów z Wybrzeżem Gdańsk – wspominał żużlowiec.

Historia Jerzego Rembasa, jak i wielu innych ważnych postaci dla polskiego speedwaya zawarta jest w książce „Żużlowe Rozmowy i Opowieści Po Bandzie” autorstwa Łukasza Malaki. Pozycja jest dostępna w sprzedaży w cenie 50 złotych. Zamawiać można w tym miejscu, na platformie Allegro. Tradycyjnie część wpływów ze sprzedaży trafi do Fundacji PZM.