W sobotnie popołudnie na torze w Częstochowie oficjalnie rozpoczęto żużlowy sezon. Przez pogodę udało się rozegrać jedynie 12 biegów, lecz mogliśmy obejrzeć kilka naprawdę ciekawych mijanek. 2 punkty zapisał na swoim koncie Steven Goret, dla którego były to jedne z pierwszych jazd na częstochowskim owalu.
22-letni Francuz już w pierwszym swoim biegu dobrze zaprezentował się publiczności. Pod taśmą stanął obok takich gwiazd jak Leon Madsen czy Jason Doyle, ale ani trochę się ich nie przestraszył. Goret przez chwilę był drugi, natomiast szybko wyprzedził go Doyle. Francuz jednak nie odpuszczał i dosłownie siedział na ogonie Australijczyka. Jego jazda z pewnością mogła się podobać.
– Nie było źle, udało mi się zdobyć 2 punkty. Przed tym turniejem miałem okazję trenować tutaj tylko dwukrotnie. Klub dał mi szansę, więc muszę ciężko pracować, aby ten sezon był dla mnie udany – powiedział w rozmowie z naszym korespondentem.
Żużel. Cieszą się ze startu sezonu w Bydgoszczy. „Dobrze zacząć od mocnego rywala”
22-latek dołączył do ekipy Lwów przed sezonem 2024. W zamyśle zakontraktowano go do jazdy w U24 Ekstralidze, ale przy dobrej dyspozycji nie jest bez szans w rywalizacji również o pierwszy skład Włókniarza z Madsem Hansenem.
– Mam taką nadzieję, natomiast czeka mnie jeszcze dużo pracy. Sebastian Ułamek bardzo mi dzisiaj pomógł z ustawieniami motocykla. Dał mi radę, by posprawdzać różne ustawienia pod kątem tego, jak czuję się na torze. Jestem z tego bardzo zadowolony. To bardzo w porządku facet – przyznał Goret.
Dodajmy, że sobotni Speedway Silesia Cup padł łupem Jasona Doyle’a, który z Bartoszem Zmarzlikiem wygrał w drodze… losowania. Podium uzupełnił Leon Madsen.
Żużel. Gospodarze po odrodzenie i oddech. Goście o udowodnienie potencjału (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Anders Thomsen niezadowolony ze swoich występów. Odbuduje się w derbach?
Żużel. Legenda Falubazu stawia na ogranie Stali. „Wierzę, że derby będą nasze”
Żużel. Sobotnie eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”