Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Znakomicie rozpoczęła się przygoda Piotra Protasiewicza w roli dyrektora sportowego w Enea Falubazie Zielona Góra. Były zawodnik najpierw zbudował silny skład, a następnie angażował się w pracę z zespołem, który nie przegrał żadnego spotkania. Teraz będzie okazja na weryfikację jego zdolności w PGE Ekstralidze. Kibice liczą, że odbuduje potęgę klubu.

 

Zielonogórzanie dość nieoczekiwanie spadli z PGE Ekstraligi w 2021 roku. Klub chciał momentalnie wrócić na swoje miejsce i jak najkrócej rywalizować w 1. Lidze Żużlowej. Plan był taki, żeby awansować już w sezonie 2022, lecz na ich drodze stanęły Cellfast Wilki Krosno, które wykorzystały swoją szansę w stu procentach. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim biegu i to właśnie oni cieszyli się jazdą w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Był to smutny moment szczególnie dla Piotra Protasiewicza, dla którego było to ostatnie ligowe spotkanie w jego karierze. „PePe” zwyciężył ten wyścig, jednakże na czwartym miejscu dojechał Rohan Tungate. Kapitanowi Falubazu nie udało się wprowadzić swojego klubu do Ekstraligi jako zawodnik, lecz zrobił to jako dyrektor sportowy. Taką właśnie funkcję objął szybko po zakończeniu swojej kariery.

48-latek zbudował silny skład oparty na hitach transferowych w postaci Przemysława Pawlickiego i Rasmusa Jensena. Enea Falubaz nie przegrał tym samym żadnego meczu w sezonie 2023, wracając tym samym na swoje miejsce. Choć w głównej mierze jest to zasługa samych zawodników, to za tym sukcesem stał przede wszystkim wspomniany Protasiewicz. Żużlowcy niejednokrotnie chwalili go za jego zaangażowanie.

Ma on bardzo szeroką wiedzę o sprzęcie, bo przecież do niedawna był również czynnym zawodnikiem. To pomaga mu w komunikacji z zespołem i w rozwiązywaniu problemów poszczególnych osób. Za jego pracę chwalą go także współpracownicy w klubie, bo stoi on także za zbudowaniem dobrego składu jak na beniaminka, który będzie mógł skutecznie powalczyć o utrzymanie w przyszłorocznych rozgrywkach PGE Ekstraligi.

Jednym z nich ma być młodszy z braci Pawlickich – Piotr. Nie ma on w ostatnich latach udanej passy, lecz podobnie było z jego starszym bratem, czyli Przemkiem. Obaj są znani z tego, że w ostatnim czasie żonglują jednostkami sprzętowymi, co wprowadza niemały chaos w ich teamie. Tę rzecz uporządkował u popularnego „Shamka”, który przez długi czas był najskuteczniejszym zawodnikiem 1. Ligi. Jeśli zadziała to również u „Pitera”, to bracia będą mieli ogromny wpływ na losy Enea Falubazu. Do tego dołączy Jarosław Hampel, który w drugiej fazie sezonu prezentował się znakomicie w bardzo silnym zespole z Lublina.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Miał gasić pożar w trakcie sezonu. Teraz klub go żegna

Żużel. Zaskakujący powrót do Piły! Przywitali go z uśmiechem na twarzy