Jacek Woźniak. Foto: Marcin Kubiak, Unia Leszno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątek został opublikowany siódmy odcinek z serii „Gryfy na przesłuchaniu”. Tym razem rozmówcą był trener drużyny Abramczyk Polonii Bydgoszcz – Jacek Woźniak. Bydgoszczanie wcześniej przesłuchiwali m.in. Jerzego Kanclerza, Adriana Miedzińskiego, Wiktora Przyjemskiego czy Daniela Jeleniewskiego. 

 

Siódma rozmowa na kanale Abramczyk Polonii Bydgoszcz z serii pt. „Gryfy na przesłuchaniu”, odbyła się z trenerem pierwszej drużyny, Jackiem Woźniakiem. Szkoleniowiec głównie przybliżał tajniki sportu żużlowego oraz zależności pomiędzy szkoleniem młodzieży w dawnych czasach, a teraźniejszych. Nie zabrakło również wspomnień z jego jazdy, kiedy spytano go o najlepszy moment w karierze.

– Dużo było dobrych meczów, dobrych występów, ale myślę, że 1990 rok, może 1991, kiedy odbywały się eliminacje mistrzostw świata w Częstochowie. Byłem powołany jako rezerwowy na ten turniej, ale się okazało, że któryś z zawodników nie dojechał i ja wskoczyłem w jego miejsce. Wygrałem te zawody i na tamte czasy była to sensacja, ponieważ ten sprzęt polskich zawodników odbiegał wtedy znacząco od żużlowców zagranicznych – powiedział Jacek Woźniak.

Woźniak jako znany trener młodzieży, wypowiedział się również odnośnie wsparcia rodziców. Były zawodnik nie ukrywa, że jest ono w tym momencie bardzo ważne, aby coś w tym sporcie osiągnąć. – W dzisiejszych czasach wsparcie rodziców jest bardzo ważne. W moich czasach, gdy ja miałem około 15 lat, to człowiek był bardzo samodzielny. Dzisiaj dziesięciolatka musi przyprowadzić rodzic, a trudno sobie wyobrazić, żeby przyjeżdżał sam na trening i zajęcia do klubu. Po drugie wsparcie finansowe oraz logistyczne również musi płynąć ze strony rodziców, ponieważ sprzęt jest prywatny i każdy sam musi o niego dbać. Także na pewno to wsparcie musi być dużo, dużo większe, niż za moich czasów – tłumaczy.

Drużynowy Mistrz Polski z roku 1992, zdradził również klucz do odpowiedniego dopasowania motocykla do nawierzchni toru. – Dzisiaj wszyscy zawodnicy mają dostęp do najlepszego sprzętu. Cała umiejętność polega na odpowiednim dopasowaniu go do danych warunków. Dajmy na to, że w pierwszym biegu mi to pasuje, ale w kolejnym już to mi nie pasuje. Dziś sprzęt jest tak czuły, że trzeba mieć naprawdę ogromną wiedzę, żeby w każdym biegu mieć dobrze dopasowany ten motocykl. Zawodnik musi być czujny przez całe zawody – mówi.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. 561 milionów ekwiwalentu reklamowego i 205 tysięcy odbiorców. Liczby Grand Prix po pierwszym sezonie z Discovery

Żużel. Łukasz Borowiak: To nie jest dobry czas, żeby wydawać pieniądze na inwestycje, które mogą poczekać