Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jaki jest najsłynniejszy Polak, który tirami przemierza świat? Oczywiście Dawid Andres, którego wielu z Was kojarzy z programów w telewizji Discovery Channel. Mało kto jednak wie, że znany ze szklanego ekranu kierowca ciężarówek i podróżnik to Gorzowianin, który ponad dwadzieścia lat temu wyjechał z Polski do USA. Czy  Dawid interesuje się żużlem? Oczywiście. Poniżej rozmowa, w której właśnie ta dyscyplina sportu jest głównym wątkiem 

 

Dawid, powiedz na początek, skąd u Ciebie zainteresowanie żużlem?

Odpowiedź jest bardzo prosta. Pochodzę z Gorzowa Wielkopolskiego, a jak ten sport jest w Gorzowie popularny, nikomu mówić nie trzeba. Tak naprawdę wychowałem się tuż obok stadionu Stali. Mieszkałem w jednej z  kamienic za starą budką sędziowską. Stadion Stali widziałem zatem codziennie przez ponad pół życia z okien mieszkania. Myślę, mówiąc żartobliwie, że na stadionie spędziłem więcej czasu, aniżeli niektórzy żużlowcy.

Kiedy zatem był ten pierwszy raz na meczu żużlowym?

Jest mi bardzo ciężko precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Jak byłem bardzo małym chłopakiem to widziałem treningi, słyszałem niemal codziennie warkot motocykli. Na stadionie graliśmy w piłkę nożną. Jeździliśmy po torze niejednokrotnie rowerami. Wracając do pytania, to żartobliwie można powiedzieć, że miałem może „roczek”. Kiedyś było tak, że przychodzili do nas znajomi i z okien po prostu oglądało się żużel. Ja zapewne w tym czasie też w jakiś sposób w tym uczestniczyłem.

A takie zawody żużlowe, które już świadomie pamiętasz jako młody chłopak?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Pamiętam doskonale jak jeździł Jurek Rembas czy świetnie znany wszystkim Edward Jancarz. Tak jak mówiłem wcześniej, na stadionie spędzaliśmy z kolegami wiele czasu, nie tylko na meczach, ale czy też na treningach czy po prostu bywaliśmy tam ot tak, bez najmniejszego powodu. Z racji bliskości zamieszkania do stadionu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że żużel mam po prostu we krwi.

Od wielu lat mieszkasz w Stanach Zjednoczonych. Miłość do żużla przetrwała?

Oczywiście. To prawda, połowę życia spędziłem w Gorzowie, drugą w Stanach Zjednoczonych i w podróżach. Żużel oczywiście w miarę możliwości staram się śledzić, choć muszę uczciwie przyznać, że kiedyś byłem innym pasjonatem żużla. Jak jeszcze mieszkałem w Polsce, to w Gorzowie startowali zawodnicy wywodzący się z Gorzowa. Dziś tak naprawdę z miastem Gorzów można identyfikować Bartka Zmarzlika. Reszta zawodników to zawodnicy, którzy przyszli do Stali z innych klubów i zaraz mogą gdzieś odejść. Ja obserwuję żużel, ale i wiele innych dyscyplin. Staram się być na bieżąco z wynikami choćby Stilonu Gorzów. Każda dyscyplina sportu związana z Gorzowem czy Polską jest mi po prostu bliska.

No właśnie. Podzielasz zdanie, że obecny żużel, a ten sprzed dwudziestu, trzydziestu lat, to dwa inne „obrazy” ?

Na pewno nie jest to samo co było kiedyś. Jednak wszystko przez lata się zmienia. Obecnie ciężko byłoby przecież jeździć na odpowiednim poziomie zawodnikami wywodzącymi wyłącznie z Gorzowa. To musimy sobie szczerze powiedzieć. Jednak kiedyś jak się dopingowało swoich, lokalnych chłopaków, to było to na pewno fajniejsze dla kibiców. Dzisiaj chyba jest nieco podobnie i to się nie zmieniło. Popatrz sam, że na stadionie najbardziej dopinguje się naszego Bartka Zmarzlika, który w naszym klubie się wychował.

W cyklu Grand Prix dopingujesz zatem  z pewnością Bartka Zmarzlika. Kibice widzieli Cię podczas ostatniej rundy rozegranej na gorzowskim stadionie. 

Dokładnie tak. Od mojego pracodawcy, czyli Discovery, otrzymałem bilety. Byłem akurat na wakacjach w Europie i z przyjemnością powróciłem na gorzowski stadion. Wybrałem się z najbliższymi i był to strzał w „dziesiątkę”.  Poprzednio byłem na zawodach Grand Prix w Toruniu w zeszłym roku, kiedy to Bartek stracił tytuł indywidualnego mistrza świata.

Jakim zawodnikom kibicujesz oprócz Bartka Zmarzlika?

Ja bardzo lubię zawodników, którzy nijako wychodzą spod „dziesiątki” i pokazują fajny żużel i dobre umiejętności. Ostatnim takim przykładem jest właśnie Anders Thomsen, który zdobywa punkty dla naszej Stali. Powiem szczerze, wiele obiecuję sobie po Angliku, Danie Bewleyu oraz Duńczyku Mikkelu Michelsenie. To takie moje prywatne „objawienia”.  Myślę, że niedługo mogą naprawdę być klasowymi zawodnikami. Bardzo lubię Taia Woffindena, ale niestety obecny sezon ma słabszy. Oczywiście, aby nie było wątpliwości dopinguję również innych Polaków obecnych w Grand Prix –  Patryka Dudka, Macieja Janowskiego czy Pawła Przedpełskiego.

Doskonale sprawdzasz się  w roli kierowcy ciężarówki. Jako pasjonat żużla nie miałeś pomysłów na program telewizyjny, taki  z żużlem w tle?

Oczywiście, że o tym myślałem. Przykro to mówić, ale żużel to jednak jest jeszcze zbyt zaściankowy sport, aby móc czy mieć możliwość szerszych działań, które mogłyby choćby telewizyjnie go promować. Wiesz, niejednokrotnie byłem na stadionie z osobami z  mojej „branży”, które nigdy nie widziały żużla na żywo i akurat mało było mijanek czy inne czynniki sprawiły, że zawody nie były zbyt atrakcyjne. Ja, jak tylko mogę, staram się żużel promować, ale myślę, że na żużlu trzeba parę razy być, aby go właściwie „poczuć”.

Co zatem trzeba robić, aby żużel bardziej rozpropagować?

Myślę, że najwięcej ma tutaj do zrobienia telewizja, która gdyby mocno go wypromowała, miałby szansę szybko pójść w górę w sensie rozpoznawalności. Mało osób, nawet znających motoryzację, wie, że żużel to tak naprawdę puszczenie sprzęgła i pełen „ogień”, w dodatku bez hamulców.

Jake są Twoje najbliższe plany zawodowe?

Właśnie tak naprawdę zostało mi parę dni do kolejnego wyjazdu w przeurocze miejsce i kręcenie kolejnej serii programu dla telewizji. Będzie dobrze i mam nadzieję, że widzowie będą mieli co oglądać.

Dziękuje za rozmowę 

Dziękuje również. Korzystając z okazji, pozdrawiam wszystkich kibiców czarnego sportu.

One Thought on Żużel. Dawid Andres: Żużel mam we krwi. Wychowałem się praktycznie na stadionie
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    5 Jul 2022
     12:25pm

    Lubie te programy Dawida Andresa, ale tylko te o USA. Reszta, ta w Azji czy Afryce taka dość słaba, choć widoki niesamowite i pokazanie kultur tych krajów też fajne. Pomimo wolałem te „Amerykańskie” – takie fajowe. 😉

    Jednak nie o to chodzi a o stosunek do sportu żużlowego przez człowieka który, jako następny znany z wizji, wychował się obok stadionu żużlowego i już jako celebryta przypomniał sobie o sporcie na szlace. Co popularność robi z ludźmi? Chcą być bardziej popularni!! Normalne chyba 😎.

    Jakoś się nie dziwię, kierowca ciężarówki (coś jak kelnerka w przydrożnym barze) nagle dostaje szansę by się pokazać w TV, być popularnym. To jak złapanie Pana Boga za nogi. Nagle się okazuje że Dawid, pomimo zamieszkania na drugim kontynencie bez dostępu do polskiej TV SAT jest fanem żużla. Ludzie dajcie na LUZ. Jak słyszę takie rozmowy panie Łukaszu to się zastanawiam kto tu kogo wkręca w ten niszowy sport?

    Ps.
    Do dziś nie otrzymałem odpowiedzi na e-maile. Znów wpadły w spam? Panie Malaka – litości.

Skomentuj

One Thought on Żużel. Dawid Andres: Żużel mam we krwi. Wychowałem się praktycznie na stadionie
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    5 Jul 2022
     12:25pm

    Lubie te programy Dawida Andresa, ale tylko te o USA. Reszta, ta w Azji czy Afryce taka dość słaba, choć widoki niesamowite i pokazanie kultur tych krajów też fajne. Pomimo wolałem te „Amerykańskie” – takie fajowe. 😉

    Jednak nie o to chodzi a o stosunek do sportu żużlowego przez człowieka który, jako następny znany z wizji, wychował się obok stadionu żużlowego i już jako celebryta przypomniał sobie o sporcie na szlace. Co popularność robi z ludźmi? Chcą być bardziej popularni!! Normalne chyba 😎.

    Jakoś się nie dziwię, kierowca ciężarówki (coś jak kelnerka w przydrożnym barze) nagle dostaje szansę by się pokazać w TV, być popularnym. To jak złapanie Pana Boga za nogi. Nagle się okazuje że Dawid, pomimo zamieszkania na drugim kontynencie bez dostępu do polskiej TV SAT jest fanem żużla. Ludzie dajcie na LUZ. Jak słyszę takie rozmowy panie Łukaszu to się zastanawiam kto tu kogo wkręca w ten niszowy sport?

    Ps.
    Do dziś nie otrzymałem odpowiedzi na e-maile. Znów wpadły w spam? Panie Malaka – litości.

Skomentuj