Podczas półfinału Drużynowego Pucharu Świata we wrocławskim parku maszyn można było spotkać wiele zasłużonych postaci w środowisku żużlowym. Jedną z nich bez wątpienia jest Darcy Ward, jeden z największych talentów w historii, który wspiera kolegów z reprezentacji Australii. O swojej roli w drużynie, wspomnieniach z tej szczególnej imprezy oraz postawie Kangurów na Stadionie Olimpijskim rozmawiamy w poniższym wywiadzie.
Na początek naszej rozmowy powiedz jaką rolę pełnisz w australijskiej ekipie podczas Drużynowego Pucharu Świata we Wrocławiu? Koledzy mogą liczyć na Twoje rady?
Wspieram naszych chłopaków z Australii tak, jak tylko mogę. Wcześniej pomagałem Lemo (Markowi Lemonowi – dop.red.) w dopasowaniu i ustawieniu zespołu. Staram się obserwować kolejne wyścigi i dawać chłopakom jak najlepsze rady. Ostatecznie jednak wszystko zależy od nich. To oni muszą wsiąść na motocykle i zrobić dobrą robotę.
Jak możesz ocenić półfinałowy występ reprezentacji Australii? Do Duńczyków zabrakło Wam ostatecznie tylko jednego punktu…
Źle weszliśmy w te zawody. Mieliśmy trudne pola startowe na początku turnieju. Często stawaliśmy na polach trzecim oraz czwartym, z których w pierwszej części zawodów nie było łatwo dobrze wyjechać. Potraciliśmy punkty na początku i później trudno było gonić tak dobry zespół. Duńczycy pokazali, że są silni i byli dziś lepsi. Końcówka w naszym wykonaniu wyglądała jednak już lepiej, a to daje nadzieję przed piątkowym barażem.
Twój zespół broni tytułu najlepszej reprezentacji na świecie. Sądzisz, że o złoto w formule Drużynowego Pucharu Świata jest trudniej niż w Speedway of Nations?
Trudno to porównywać. Przede wszystkim sądzę, że zawsze wygrywa najlepsza drużyna. Oczywiście w przypadku Drużynowego Pucharu Świata musisz mieć więcej zawodników na bardzo wysokim poziomie, aby walczyć o zwycięstwo. Potrzebna jest naprawdę solidna czwórka, żeby myśleć o złotym medalu. W Speedway of Nations wystarczyło dwóch dobrze jadących zawodników, jednak każda wygrana w takiej imprezie jest bardzo cenna dla reprezentacji.
Jeśli dobrze pamiętam, masz na swoim koncie dwa srebrne i dwa brązowe medale w Drużynowym Pucharze Świata. Jakie są Twoje wspomnienia z tej najważniejszej żużlowej imprezy dla wielu kibiców?
W tych zawodach nigdy nie było łatwo. Te medale zostały wywalczone po ciężkiej walce. Co roku mieliśmy dobry zespół, ale Polska była trochę za mocna. Ten zespół zawsze był dobry i nie miał problemu z uzbieraniem czterech świetnych jeźdźców. Kilka razy byliśmy blisko tego, żeby wynik był jeszcze lepszy, ale trochę nam brakowało. Kilka dobrych turniejów za czasów mojej jazdy w reprezentacji odjechaliśmy.
W Australii zajmujesz się m.in. organizacją swoich zawodów. Patrząc na tę imprezę, w Twojej głowie jest marzenie by zostać kiedyś promotorem tak dużego turnieju?
Myślę, że aż tak dużego nie. Skupiam się na tym, co od dłuższego czasu robię w Australii. Pracuję nad moim turniejem Darcy Ward Invitational, aby co roku był dobrze zorganizowany i dostarczał wielu emocji. To jest to na czym się skupiam i zamierzam to robić dalej.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
Rozmawiał BARTOSZ RABENDA
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Błysk formy Lebiediewa w Danii. Świetni Czugunow i Tarasienko
Żużel. Realny powrót legendarnego ośrodka! To byłby sukces!
Żużel. Derby bez tłumów? Prezes Stali szczerze o zainteresowaniu!
Żużel. Chomski powinien… zaoferować pomoc Stali? „Nie robi łaski”
Żużel. Łodzianie z problemami u progu sezonu. „Poważnie rozmawiamy”
Żużel. Piotr Żyto wybrał skład na Motor. „Musimy być realistami”