W środku Maciej Janowski. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już w najbliższą sobotę odbędzie się finał Drużynowego Pucharu Świata. Polacy jako gospodarze mają w nim miejsce z urzędu. Wydarzenie odbędzie się we Wrocławiu na domowym torze Macieja Janowskiego. Polak wskazał jeden cel, o który będzie walczyć reprezentacja Polski.

 

Betard Sparta Wrocław przegrała pierwsze spotkanie w tegorocznym sezonie. Zespół osłabiony brakiem Piotra Pawlickiego poległ w Lesznie z miejscową Fogo Unią. Najlepiej nie spisał się kapitan drużyny Maciej Janowski, który zanotował sześć punktów z bonusem – Nikt z nas nie lubi przegrywać, ale chyba lepiej teraz, niż w play-off. Był to chłodny prysznic, a teraz wracamy do Wrocławia i szykujemy się na fazę play-off. Początek był nienajgorszy, a później gorzej mi było jakby skleić się z tą nawierzchnią. Od początku zawodów nie mogłem wyjść ze startu i to było dla mnie dużym problemem. Jeżeli jeszcze tutaj wrócimy, to na pewno będę musiał przebudować swoje ustawienia – powiedział nam po zawodach.

Zawody w Lesznie szły w ekspresowym tempie. Pierwsze równanie toru miało miejsce dopiero po ósmym biegu, bowiem co jakiś czas kropił deszcz, a cały czas istniało widmo, iż może się coraz bardziej rozpadać. Czy brak kosmetyki i szybsze tempo meczu, niż zwykle wpłynęło w jakiś sposób na ich dyspozycję? – W momencie, kiedy nie mam żadnych problemów sprzętowych i moje motocykle są sprawne do jazdy, to nie ma to dla mnie większego znaczenia – wytłumaczył.

W tym tygodniu trwa istny żużlowy mundial. Na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu odbyły się już dwa półfinały, a przed nami został baraż i wielki finał. Jaki cel ma reprezentacja Polski? – Tylko mistrzostwo świata się dla nas liczy. Tor na pewno będzie zrobiony inaczej, niż na mecze ligowe. Szykuje się fajna impreza. Przyjadą najlepsi zawodnicy na świecie. Mam nadzieję, że będą to bardzo ekscytujące zawody – przekazał.

Polacy jako gospodarze mają zagwarantowany udział w finale. Ich rywalami będą jednak drużyny, które miały już styczność z tą nawierzchnią. Jedna z nich nawet będzie miała dwukrotnie okazję do zapoznania się z torem we Wrocławiu. Czy to działa na niekorzyść biało-czerwonych? – Na pewno drużyny, które będą startować w półfinałach będą mocno najeżdżone. Jesteśmy jednak gospodarzami i musimy stawić temu czoła. Musimy dać z siebie wszystko, a wydaje mi się, że mamy bardzo silną drużynę, którą na pewno stać na zwycięstwo – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Znamy kolejnego rywala Polaków w finale DPŚ! Dania o włos przed Australią! (RELACJA)

Żużel. Wymarzony powrót do Ekstraligi. Jedzie najlepszy sezon w karierze!