Facebook Adriana Gały
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużel w Polsce od lat wspierany jest przez ludzi, którzy mogą nam się nie kojarzyć w swojej profesji jako związani w jakikolwiek sposób ze sportem. Często jednak za takim sponsoringiem stoją osoby, które robią to po prostu ze swojej miłości do speedwaya i chęci pomocy lokalnym zawodnikom. W taki sposób działa właśnie Wojciech Woźniak wraz ze swoją kliniką stomatologiczną Percuro. Od lat wspiera on bowiem zawodników Energa Wybrzeża Gdańsk.

 

Wojciech Woźniak sympatyzuje z gdańską drużyną ze względu na swoje pochodzenie. Z żużlem miał styczność od najmłodszych, a pierwsze spotkanie ze speedwayem odbyło się w jego rodzinnym mieście w latach 80. ubiegłego wieku, czyli w czasie, w którym Wybrzeże odnosiło spore sukcesy i miało w składzie wicemistrza świata – Zenona Plecha.

Żużel. Wrócił na tor i poprowadził Byki do wygranej. Kołodziej zdradził, czego mu brakuje

– Żużlem interesuję się od przedszkola. Urodziłem się i wychowałem w Gdańsku. Mieszkałem w bloku, którego balkon i okna wychodziły na stadion. Gdy nie chodziłem a jeździłem jeszcze w wózku, rodzice zabierali mnie na spacery i przechadzali się po koronie stadionu. Bardzo często w tym czasie odbywały się na nim treningi Wybrzeża, a ja w wózku wdychałem  zapachy z toru i zarażałem się pasją do tego sportu.  Na pierwszy  mecz poszedłem w wieku 7 lat z rok starszym bratem. Rodzice nie wiedzieli, że puszczają nas samych. Oficjalna wersja mówiła,  że idziemy z bratem kolegi, Maćka. Brata nie odnaleźliśmy na stadionie, ale tak się nam to wszystko spodobało, że wsiąkliśmy w żużel totalnie. W latach 80. stadion był pełny. Jeździli u nas Zenon Plech, Grzegorz Dzikowski czy Mirosław Berliński, Dariusz Stenka czy bracia Fedeczko. – opowiada nam właściciel Percuro.

Wojciech Woźniak postanowił jednak nie poprzestać w swojej pasji do speedwaya jedynie na oglądaniu meczów i dopingowaniu. 15 lat temu postanowił, że będzie pomagał żużlowców także finansowo i do dziś współpracuje z pokaźną grupą zawodników.

– Już od najmłodszych lat myślałem o tym, że chciałbym wspierać gdański żużel. Jako sponsor po raz pierwszy zacząłem się angażować w 2009 roku. Pierwszy, któremu udzieliłem wsparcia, był wtedy Damian Sperz. To było tak wtedy na zasadzie koleżeńskiego barteru. Później z kolei zacząłem się interesować sponsoringiem na poważnie i wspierałem Dominika Kossakowskiego, Kacpra Gomólskiego, Rasmusa Jensena, Piotra Gryszpińskiego, Jakuba Jamroga, Adriana Gałę, Mateusza Łopuskiego czy też sam klub z Gdańska. Teraz skupiam się bardziej na pojedynczych zawodnikach. W tym roku współpracuję z Adrianem Gałą, Nicolaiem Klindtem i Erykiem Kamińskim – wspomina nasz rozmówca.

Żużel. Zaczynał od pisania w lokalnej gazecie. Teraz jest oficerem prasowym cyklu GP (WYWIAD)

– Moją ideą w tym wszystkim od zawsze było wspieranie młodych talentów z Gdańska. Każdy miejscowy sympatyk na pewno chciałby, aby zespół składał się z wychowanków, dlatego jeśli tylko pojawia się jakiś dobrze rokujący zawodnik, staram się nawiązać kontakt i zaproponować wsparcie. Dopiero później zaangażowałem się w pomoc  starszym zawodnikom. Nigdy nie spodziewałem się tego, że reklama poprzez żużel przyniesie mi konkretne korzyści w postaci efektywnej reklamy. Robię to, dlatego, że chcę pomagać. Zwłaszcza młodym chłopakom z Gdańska. Przed nadchodzącym sezonem Eryk Kamiński ma zakupione przeze mnie sprzęgło do drugiego motocykla – dodaje.

W pewnym momencie swojej przygody w świecie żużla Wojciech Woźniak zaczął także ściślej współpracować z klubem, poznając od środka świat żużla. Przekonał się wtedy jednak, że w profesjonalnym speedwayu istnieje wiele niedociągnięć w sferze zarządzania nim, podejścia zawodników i działaczy. Z tego powodu właściciel Percuro podzielił się z nami tym, co w żużlu według niego można by było poprawić.

Żużel. Łodzianie bezradni w starciu z beniaminkiem. “Będzie gorąca linia”

– Wydaje mi się, że w żużlu warto by było zmienić wiele jeśli chodzi o profesjonalizm w kontaktach z kibicami, podejściu do zawodników do samego sportu jak i władz klubu do samych zawodników. Mam tu na myśli nie tylko gdański klub, lecz żużel jako sport w znaczeniu ogólnopolskim i światowym. Speedway wydaje się bardzo profesjonalny z zewnątrz, lecz w środku się rozpada i jest „łatany drutem i plastrem”.  Prowadząc swoją firmę od wielu lat, mam swoje przemyślenia, jak powinno funkcjonować profesjonalne przedsiębiorstwo. Zdaje tez sobie sprawę, że wielu rozwiązań nie da się przełożyć na sport wprost i wielokrotnie byłem pod tym względem uświadamiany przez osoby dłużej pracujące w żużlu, jednak wielokrotnie miałem wrażenie, że jest to po prostu kwestia braku chęci, konsekwencji i otwarcia głowy na nowe rozwiązania.  Wiele zmieniłbym także w polityce informacyjnej klubów. Czytając komentarze kibiców w internecie, widzę, że wielu z nich nie rozumie mechanizmów przyczynowych w żużlu. Kluby nie mogą informować o kwestiach tajnych ze względu na klauzule w umowach i często kwestie dbania o wizerunek własny oraz zawodników. Jednak wielokrotnie uważałem, na przykładzie klubu z Gdańska, że można i trzeba było bardziej szczegółowo tłumaczyć powody wielu sytuacji. Zmniejszyłoby to liczbę negatywnych komentarzy i emocji w internecie. Gdy widzę to, w jaki sposób kluby komunikują się z kibicami, stwierdzam, że jest to problem całego żużla. Na koniec chciałbym bardzo zachęcić wszystkich kibiców żużla do wspierania indywidualnego zawodników. Niejednokrotnie wystarczą kwoty rzędu 1000 czy 2000 na sezon aby znaleźć się na stroju młodego żużlowca i z satysfakcją obserwować jego postępy – zakończył nasz rozmówca.