Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Paul Burbidge to osoba doskonale znana żużlowym dziennikarzom w kraju i na świecie. To właśnie on jest oficerem prasowym cyklu Grand Prix i odpowiada za funkcjonowanie mediów podczas zmagań o indywidualne mistrzostwo świata. O specyfice jego pracy, polskich mediach, kolejnych krokach kariery, nietypowych historiach i nadchodzących zmaganiach rozmawiamy w poniższym wywiadzie.

 

Paul, na początek powiedz proszę od kiedy obecny jesteś w żużlu i jak doszedłeś do roli oficera prasowego u organizatora zmagań o indywidualne mistrzostwo świata?

Moja kariera w żużlu rozpoczęła się tak naprawdę w lokalnej gazecie, Bournemouth Daily Echo, w 2003 roku. Gazeta pisała i pisze o zespole Poole Pirates i moim zdaniem nadal oferuje jeden z lepszych serwisów żużlowych, jeśli chodzi o Wielką Brytanię. Później pracowałem dla dużej krajowej agencji informacyjnej. Praca jednak była mocno „biurowa” i odszedłem stamtąd po paru miesiącach. Bardzo chciałem mieć codzienny kontakt ze sportowcami, osobiście uczestniczyć w wydarzeniach i konferencjach prasowych. Zacząłem więcej pisać dla Speedway Star, z którym byłem luźno związany już wcześniej. W pewnym momencie poproszono mnie o pomoc byłemu dziennikarzowi, Mike’owi Berry’emu, w prowadzeniu SpeedwayGP.com, wówczas oficjalnej strony internetowej Speedway GP.  Przy stronie pracuję po dziś dzień, ale adres zmienił się na FIMSpeedway.com. Podczas mojej pracy w BSI Speedway zacząłem także trochę pracować w mediach społecznościowych. W miarę upływu lat i rozwoju platform  internetowych stało się to znacznie większą częścią mojej pracy. To niewiarygodne, że rozpocząłem swoją karierę od otrzymywania pocztą zdjęć z wydarzeń SGP. Później przesyłane one były na płytach CD-ROM! Te wspomnienia sprawiają że… czuję się staro!

Kiedy WBD Sports (Warner Bros Discovery – dop.red.) zostało globalnym promotorem FIM Speedway GP, miałem szczęście skontaktować się z ich zespołem i ostatecznie wyszło tak, że zostałem ich rzecznikiem prasowym. Współpracuję z menadżerami  ds. komunikacji i relacji z mediami w WBD Sports, a oni zapewniają mi ogromne wsparcie, porady i pomoc, szczególnie, gdy wspólnie pracujemy nad rozwojem PR-owej strony FIM Speedway.

Kiedy po raz pierwszy byłeś  na żużlu i kto był Twoim idolem?

Gazeta Bournemouth Daily Echo była sponsorem drużyny Poole Pirates i miała do dyspozycji bilety sponsorskie na mecz, który odbył się dokładnie 2 lipca 2003 roku. Zaproponowano skorzystanie z nich mi i moim przyjaciołom. Tym samym, poszedłem wtedy po raz pierwszy obejrzeć ten sport na żywo. Wcześniej, możesz nie wierzyć, ale  nawet nie widziałem żużla na żywo. Przed tamtym wieczorem wiedziałem tylko, że istnieje zespół o nazwie Poole Pirates, który ściga się na Wimborne Road i ma zawodnika, który nazywa się Tony Rickardsson.

Pamiętam, że to było naprawdę ekscytujące spotkanie z Oxfordem. Zespół Poole wygrał 46:44, a Leigh Adams zapewnił gospodarzom zwycięstwo w ostatnim biegu. Gdyby nie ta ekscytująca noc, kto wie jak potoczyłoby się moje dalsze życie zawodowe. Jeśli chodzi z kolei o idoli, to na pewno podziwiałem Rickardssona i Adamsa. Później była „era” Holdera i Warda, którzy tworzyli prawdziwą „magię” żużla i myślę, że docierali swoimi wyczynami nie tylko do fanów speedwaya. Sporo kibiców na nich przychodziło.

Za jakie aspekty dokładnie odpowiadasz w Discovery?

Jako rzecznik prasowy FIM Speedway jestem odpowiedzialny za zarządzanie wszystkimi aspektami medialnymi dotyczącymi  wydarzeń FIM Speedway. Obejmuje to odpowiadanie na zapytania mediów, zarządzanie prośbami o akredytację mediów, pisanie i aktualizowanie angielskiej wersji FIMSpeedway.com oraz wysyłanie wszystkich komunikatów prasowych FIM Speedway, firmy WBD Sports, przez cały rok. Przed każdym wydarzeniem przygotowuję również pakiety statystyk dla mediów i naszego zespołu ds. transmisji telewizyjnych, aby mieć pewność, że są świadomi wszystkich ważnych historii i wszystkich ważnych liczb związanych z każdym wydarzeniem, które organizujemy. Chętnie pomagam i doradzam zespołowi również w wielu innych tematach, przede wszystkim dlatego, że mam ponad 20-letnie doświadczenie w tym sporcie. Zawsze chętnie przekazuję swoją wiedzę innym członkom zespołu, gdzie tylko mogę, zwłaszcza tym, którzy być może nie pracowali wcześniej w naszym sporcie, ale wnoszą nowe i – co nie bez znaczenia – świeże pomysły.

Jak oceniasz swoją współpracę z polskimi dziennikarzami? Czym Cię denerwują, a co działa na plus? Jak oceniasz poziom dziennikarstwa żużlowego w Polsce?

Odpowiem tak. Współpraca z naszymi kolegami z mediów w Polsce to przyjemność. Wynika ona z faktu, iż większość z nich bardzo mocno pasjonuje się żużlem, a sport ten cieszy się, jak doskonale wiesz, fantastycznym zainteresowaniem w Polsce. W Polsce żużel jest jednym ze sportów narodowych. Oczywiście naszym marzeniem jest, aby o wiele więcej krajów wykazywało taki poziom zainteresowania jak Polska  i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby poprawić medialną obecność żużla na całym świecie.

Jak oceniasz politykę medialną Discovery? Ty masz na nią wpływ?

Uważam, że WBD Sports aktywnie współpracuje z mediami. Oznacza to jak najszerszą komunikację i odpowiadanie na pytania, gdzie tylko się da. Docieranie do nowych mediów i poszerzanie zasięgu naszego wspaniałego sportu  jest również kluczowym elementem tej pracy. Szanujemy fakt, że dziennikarze mają swoją pracę i wiemy, że muszą czasem pisać o nas zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Zawsze jednak staramy się być uczciwi i pomocni w naszym podejściu do mediów i mamy nadzieję, że zostanie to odwzajemnione w naszych relacjach.

Nietypowe pytanie. Czy często otrzymujecie wnioski o akredytacje od osób niezwiązanych z żadną redakcją? Czy pamiętasz jakaś  zabawną sprawę z tym związaną?

Dobre pytanie. Powiem Ci, że takich „dziwnych” zgłoszeń mamy mnóstwo! Jeżeli nie jestem w stanie potwierdzić, że dany dziennikarz lub fotograf pracuje w mediach, to po prostu nie zatwierdzam jego prośby. Oczywiście, że dostajemy zwykłe zgłoszenia od fanów, próbujących swojego szczęścia w zdobyciu darmowych biletów lub fotografów – amatorów próbujących stać się zawodowcami. Staramy się jednak w jak największym stopniu regulować dostęp mediów, przede wszystkim po to, aby chronić dochody naszych lokalnych organizatorów, którzy bazują przecież na przychodach z biletów, a także, aby zapewnić prawdziwym przedstawicielom mediów możliwie najlepsze warunki pracy. Jednym z wyzwań jest dopilnowanie zatem, aby na zawody akredytacje dostawiali prawdziwi dziennikarze, a nie kibice szukający bezpłatnego biletu. Samego faktu, że tak wiele osób aplikuje o akredytacje z Polski, nie można uważać za coś złego, ponieważ fantastycznie jest mieć taki poziom zainteresowania żużlem, jaki macie w swoim kraju.

Wielu dziennikarzy zastanawia się nad tym, kto przygotowuje treść polskiej wersji serwisu fimspeedway.com? Nie myślałeś o tym, aby uczynić z niego najlepszą stronę żużlową na świecie?

Ja prowadzę i odpowiadam wyłącznie za angielskojęzyczną wersję FIMSpeedway.com i nie mam żadnego wpływu na jej  polską wersję. Zachęcam, korzystając z okazji, fanów, aby jak najczęściej z niej korzystali. Postaramy się, aby w miarę upływu czasu była coraz lepsza.

Na czym polega Twoja praca podczas weekendów Grand Prix? Jakie są wówczas  Twoje zadania i ile czasu Ci one zajmują?

Podczas weekendów GP na żużlu moją główną rolą jest opieka nad mediami, prowadzenie Centrum Medialnego i dbanie o należytą  dostępność wszystkich niezbędnych obiektów. Oprócz tego zarządzam pracą  fotografów  i zapewnianiem im należytego dostępu. Oczywiście, jak wiesz, po samych zawodach prowadzę konferencję prasową. Oczywiście najlepszą częścią weekendowej pracy  jest przygotowywanie relacji z samego Speedway GP  i przeprowadzanie wywiadów z zawodnikami. W dniu zawodów zazwyczaj docieram na stadion o 8:30 i zwykle wychodzę jako jeden z ostatnich, około 23:30 lub północy po napisaniu komunikatu prasowego. To dla mnie długi dzień, ale zazwyczaj bardzo satysfakcjonujący.

Czy możemy się spodziewać, że pewnego dnia „media day”, takie jak te w Paryżu, będą organizowane z udziałem dziennikarzy na miejscu?

Dni medialne organizujemy co roku, odkąd WBD Sports stało się globalnym promotorem cyklu Grand Prix. Pierwszy z nich odbył się w Gorzowie, Wrocław odwiedziliśmy w zeszłym roku, a teraz był to Paryż. Nie podjęto jeszcze decyzji, gdzie odbędzie się nasze wydarzenie w 2025 roku. Powodem, dla którego nasze przedsezonowe dni medialne są wyłącznie dla dziennikarzy w Internecie jest to, że zawodnicy nie tylko przeprowadzają wywiady z mediami. Oni kręcą również różnego rodzaju treści dla naszych programów telewizyjnych i platform w mediach społecznościowych. Są im wtedy również robione oficjalne zdjęcia.

Wywiady medialne to tylko niewielka część tego, co się wtedy dzieje. Gdybyśmymieli na miejscu media, uwierz, dziennikarze nie spędziliby z zawodnikami więcej czasu, niż możemy zaoferować obecnie w Internecie. Prowadzenie sesji za pośrednictwem Zoom umożliwia udział mediów z całego świata i uzyskanie potrzebnych wywiadów. Nie tylko dziennikarzom mieszkającym w pobliżu lub tym, którzy mają czas i mogą podróżować.

Żużel. Napisał biografie Woffindena i Maugera, bywał w domu Hendrixa (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Co Twoim zdaniem należy poprawić w zakresie Discovery Media Centre?

Zawsze współpracujemy z naszymi lokalnymi organizatorami tak, aby móc zapewnić, że centra medialne na każdym wydarzeniu będą najlepsze, jak tylko faktyczne mogą być.

W niektórych obiektach jest to trudniejsze niż w innych, ponieważ na niektórych stadionach żużlowych odbywa się tak naprawdę tylko jedno duże wydarzenie w roku, podczas gdy na innych duże wydarzenia odbywają się co tydzień lub co dwa tygodnie. Jednak każdy lokalny organizator stara się zapewnić mediom jak najlepsze warunki pracy i jesteśmy wdzięczni wszystkim naszym lokalnym organizatorom oraz ich pracownikom i wolontariuszom za to, co robią dla mediów. Jeśli chodzi o zaplecze medialne, uważamy, że w każdym miejscu mamy w większości zapewnione podstawy prawidłowego funkcjonowania. Tematem, nad którym staramy się pracować jest poprawa zaplecza cateringowego dla mediów na każdym wydarzeniu. Szanujemy fakt, że niektórzy przedstawiciele mediów przebywają na stadionie około 11-12 godzin i jeśli przy pomocy naszych lokalnych organizatorów będziemy mogli zaoferować nieco więcej w zakresie cateringu dla nich, chętnie to zrobimy.

Odejdźmy na moment od Grand Prix. Regularnie publikujesz w Speedway Star, piśmie, który dla wielu polskich fanów uchodzi za „kultowe”. Rada dla kolegów jak pisać, aby być dobrym dziennikarzem?

Nie wiem czy ja jestem tym właściwym doradcą (śmiech -dop.red.). Ja uważam, że dobrym początkiem jest bycie wytrwałym w swoim pisaniu. Jeśli bowiem konsekwentnie będziesz pracował nad sposobem pisania, wysyłał do redakcji własne i ekskluzywne materiały, to na pewno po jakimś czasie zyskasz zaufanie i dobrą markę. W pisaniu na markę pracuje się latami. Wszystko wymaga czasu. Tak, jak budowanie relacji z zawodnikami czy działaczami. Jeśli jesteś godny zaufania, wytrwały, to będziesz osobą, z którą warto rozmawiać. Niezwykle szybko można sobie relacje popsuć. Można dostrzec, że żużlowcy wiedzą komu mogą ufać, komu nie. Z tymi, z którymi czują się niewygodnie rzeczywiście unikają rozmowy. Sensacyjne historie, fałszywe cytaty nie wnoszą wiele oczywiście poza przyciągnięciem „klików”. Są jednak u wielu dziennikarzy „moralne” granice szokowania czytelników. Reasumując, uważam, że jeśli pracuje się nad swoim warsztatem uczciwie i, co ważne, sprawiedliwie traktuje „bohaterów”, to można być naprawdę dobrym dziennikarzem. Przy pisaniu „sensacji” zawsze istnieje ryzyko nadepnięcia na „odcisk” lub co gorsza skutków prawnych.

Codziennie rano sprawdzasz co o żużlu piszą polskie media?

Tak. Jest parę witryn internetowych z kategorii „na nie trzeba zajrzeć”. Uważnie śledzę polskie media i to, co piszecie o żużlu. Korzystam, jak wielu, z „Google translatora”, ale powiem Ci, że po latach praktyki doszedłem do miejsca, w którym główną tezę nagłówka wychwycę bez niego. Translator potrzebny jest do reszty artykułu (śmiech -dop.red.).


Paul, czas wolny, to też żużel?

Nie (śmiech -dop.red.). Jestem wielkim fanem Liverpoolu i chodzę na tak wiele ich spotkań, jak tylko mogę. Główne odwiedzam spotkania Premier League i mecze w europejskich pucharach. Uwielbiam także spacery i fotografię, a także bardzo lubię podróżować. Byłem w ponad 50  krajach na sześciu kontynentach i zawsze chętnie odwiedzam nowe miejsca. Uwielbiam zwiedzać miejsca historyczne. Gdziekolwiek jest jakaś ciekawa historia, budzi to moje zainteresowanie.

Na koniec. Kto będzie indywidualnym mistrzem świata 2024? Ponownie Zmarzlik? 

Ja mam nadzieję, że o tytule zadecyduje fantastyczna walka. Prognozuję, że ten kto będzie wyżej od Bartka, ten będzie mistrzem (śmiech -dop.red.). Zmarzlik dominował przez ostatnie lata i potrzeba będzie czegoś naprawdę wyjątkowego, aby w tym roku powstrzymać go od ponownego zwycięstwa. Z rozmów z zawodnikami podczas dnia mediów w Paryżu wynika jednak, że nie brakuje żużlowców, którzy mają nadzieję, że w tym sezonie uda im się zapewnić niesamowitą spójność jeśli chodzi o sprzęt i formę, niezbędną do pokonania Bartka. Zobaczmy jednak co się stanie. Mądrzejsi będziemy po zawodach w Toruniu (śmiech – dop.red.).

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA