Żużel. Chris Harris był ofiarą napadu z bronią. „Ani przez chwilę nie miałem ochoty zgrywać bohatera”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dla Chrisa Harrisa sezon 2007 był jednym z najlepszych w karierze. Na własnej ziemi, w Cardiff, zwyciężył swój jedyny turniej z cyklu Grand Prix, a także został mistrzem Wielkiej Brytanii. Kilka tygodni wcześniej Harris był ofiarą dramatycznej wręcz sytuacji i istniało realne zagrożenie jego życia.

 

Brytyjski żużlowiec był jednym ze stałych bywalców baru Bull’s Head, w którym późnym popołudniem wraz ze swoim ówczesnym menadżerem popijał drinki. Było to raptem kilka tygodni przed tym, jak we wspaniałym stylu zwyciężył w Grand Prix Cardiff, na kresce wydzierając triumf Gregowi Hancockowi. Jak przyznaje w szczerym wywiadzie: – To było interesujące przeżycie. Nigdy nie wiesz, co robić w takich sytuacjach, poza tym, co ci każą. Prawdę mówiąc nie widziałem, jak wchodzą. Usłyszeliśmy tylko głośne krzyki „zamknij się i na ziemię” – wspomina Harris w rozmowie z magazynem Speedway Star.

W napadzie wzięło udział dwóch sprawców w kominiarkach. Jeden z nich trzymając w ręku shotguna celował w obsługę baru oraz klientów. Drugi uderzył łomem o podłogę i domagał się od właściciela baru otwarcia sejfu. – Mój menadżer nie mógł uwierzyć oczom. Myślałem, że to po prostu jakaś pijacka bijatyka, ale gdy zobaczyłem wokół ludzi z bronią, wiedziałem że sytuacja jest poważna. Wszyscy w środku panikowali i obawiali się o własne życie, lecz każdy z nas siedział cicho i wykonywał polecenia tych ludzi. Zrabowali pieniądze, o które im chodziło. W filmach często widzisz napady rabunkowe, które kończą się źle dla napastników. W tym momencie jednak ani przez chwilę nie miałem ochoty zgrywać bohatera – przyznaje Brytyjczyk.

Na całe szczęście nikt w napadzie nie ucierpiał. Harrisowi skradziono jedynie telefon komórkowy, a jego menadżerowi, Chrisowi Andersonowi, portfel z 40 funtami w środku. 40-letni obecnie zawodnik zaliczył później jeden z najlepszych sezonów w swojej bogatej karierze.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Mikkel Andersen: Być może pewnego dnia zostanę mistrzem świata. Greg Hancock od zawsze był moim idolem (WYWIAD)

Żużel. „Guilty pleasure” Nickiego Pedersena. „Codziennie wlewam w siebie 5 puszek Pepsi Max. Nutellę jem prosto ze słoika”