Fot. Jarek Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

26 sierpnia 2022 roku był trudnym dniem dla całego środowiska żużlowego. Właśnie wtedy w bardzo poważnym wypadku uczestniczył Adrian Miedziński. 37-latek został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, walczył w szpitalu o życie i wyszedł z tej walki zwycięsko. Następnie dochodził do pełnej sprawności, a teraz jest już w regularnym treningu. Takim jak przed feralnymi wydarzeniami z Zielonej Góry. O wypadku, ogromnym wsparciu kibiców, opiniach bliskich, żużlowej przyszłości, ale także świątecznych życzeniach rozmawiamy w poniższym wywiadzie.

 

117 dni minęło już od Twojego fatalnego wypadku w Zielonej Górze. Jak się czujesz po tych blisko czterech miesiącach od tego zdarzenia?

Czuje się bardzo dobrze i cieszę się z tego. Funkcjonuję normalnie i przygotowuje się tak, jak to robiłem w latach poprzednich. Wszelkie badania, które robiłem też wykazały, że wszystko jest w porządku, więc jest to na pewno pozytywne.

Czyli można powiedzieć, że robisz miejsce w brzuchu na wigilijne potrawy…

Dokładnie tak. Życie każdego sportowca to trening i trochę też taka rehabilitacja. To, co należało zrobić po wypadku jest już za mną. Działam teraz tak, jak zawsze.

Po tej feralne kraksie z pewnością przyszła na Twój telefon rekordowa liczba połączeń i wiadomości. Udało Ci się to wszystko chociaż pobieżnie przejrzeć?

To wszystko trwało bardzo długo. Najpierw byłem w śpiączce, potem przeniesiono mnie do szpitala do Torunia. Telefonu nie miałem przez jakiś miesiąc. Chyba zabrano mi go ze względów zdrowotnych i rodzinnych. Taka była decyzja. Nie śledziłem niczego, co się wokół tego wszystkiego działo. Potem to wszystko spłynęło.

Gdy się dowiedziałeś o akcjach typu przyjazd toruńskich kibiców pod szpital, to zrobiło się ciepło na sercu?

Zdecydowanie. Było to motywujące, żeby wracać jak najszybciej do pełni sprawności. Chciałem się odwdzięczyć kibicom i jak najszybciej pokazać im, że ze mną jest wszystko w porządku. Bardzo się cieszę, że tak wyglądała reakcja na te wydarzenia. Po czasie przejrzałem te wszystkie wiadomości. Nie byłem oczywiście w stanie przyjąć ich wszystkich na raz, ale stopniowo przeglądałem. Było miło.

A powtórkę wyścigu później obejrzałeś?

Tylko raz. Obejrzałem ją na telefonie. Nie chcę dokładnie analizować tego, co tam się wydarzyło. Cieszę się, że z tego wyszedłem i tego się trzymajmy. Najważniejsze, że nic się nikomu nie stało. Widocznie całe te przygotowania przez lata nie poszły na marne. Mój organizm wybronił się z tej trudnej sytuacji. Szkoda całej sytuacji pod względem sportowym. To były play-offy i miało to wyglądać zupełnie inaczej.

Podpisałeś kontrakt warszawski z Polonią. To jest znak, że bliżej ci do powrotu niż rezygnacji z uprawiania żużla?

Sam jeszcze nie wiem, jak to się wszystko poukłada. Fizycznie i psychicznie na pewno jestem gotowy na to, aby uprawiać ten sport dalej. Zobaczymy, jak wyjdzie. Musi się pojawić konkretna propozycja i wszystko musi zostać dokładnie ustalone. Na pewno niczego nie będę robił na siłę. Gdybym był dużo młodszy, to może i tak. Jeśli wrócę, to z rozsądkiem.

Można przeczytać sporo takich opinii, że nie powinieneś wracać. Jak na nie odpowiesz?

Niech każdy ma swoje zdanie i sobie ocenia. Najważniejsze jest zdrowie i normalność w tym wszystkim. Nie chciałbym kończyć z żużlem w taki sposób. To oczywiście też nie znaczy, że moja decyzja będzie taka czy inna. Wszystko musi mieć ręce i nogi. Chcę sobie wszystko ułożyć od zaplecza, przez cały team, po wszystkie inne najważniejsze kwestie w naszym sporcie. Jak mówiłem, nic nie będzie robione na siłę. Na siłę to można zrobić tylko jedną rzecz…

A najbliżsi? Są bardziej za powrotem czy przeciwko?

Niektórzy doradzają, niektórzy nie chcą nic sugerować. Najważniejsze jest to, że to musi być moja decyzja i tak też będzie. Moja rodzina na pewno nie chce, żebym wracał, ale temu się nie dziwię. Sam też byłbym temu przeciwny, bo na bliskich patrzy się inaczej, szczególnie po takiej historii. Ja jednak muszę zdecydować sam.

Wróćmy jeszcze na moment do tegorocznego sezonu. Gdyby nie ten wypadek, to uznałbyś go za udany?

Nie był to udany rok. Było jak było. W pewnym momencie nie skupiałem się już na wynikach indywidualnych, a na dobru mojej drużyny. Ona była na pierwszym miejscu. Runda zasadnicza poszła nam naprawdę fajnie i mieliśmy szansę na zrealizowanie celu. To jednak nie wyszło. Wiadomo, że liczyłem na więcej. W najważniejszym momencie mnie w tym zespole zabrakło, a nie taki był plan.

Mamy okres świąteczny, dawno nie byłeś w tym momencie bez klubu. Jakaś konkretna oferta byłaby takim dobrem prezentem?

Dla mnie najważniejsze jest zdrowie i to jest najlepszy prezent pod choinkę. To jest więc takie moje życzenie. Aby zawodnicy, kibice, sponsorzy i wszystkie osoby związane z żużlem były po prostu zdrowe. Życie samo wszystko poukłada. Wszystkim życzę wesołych świąt i zdrowego, lepszego nowego roku.

Jak ten okres świąteczny wygląda u rodziny Miedzińskich. Jest tradycyjnie?

U mnie raczej nie ma niestandardowych zwyczajów. Wszystko odbywa się w taki tradycyjny, regionalny sposób. Ja ogólnie jestem „wszystkojadliwy”. Jeśli się pojawia dobre jedzenie na stole, a na pewno takie będzie, to jestem zadowolony. Słabość do jedzenia to na pewno nie jest dobra cecha dla sportowca, ale u mnie tak jest (śmiech – dop.red.)

Ty jesteś z tych zawodników, którzy odpuszczają trening w święta?

Z tym to zobaczymy. Nie będę się na pewno objadał, bo to niepotrzebne. Trzeci tydzień z rzędu jestem w regularnym treningu i cały czas w nim będę. Jak raz w święta się odpuści, to świat się nie zawali. Nie wpływa to na formę zawodnika.

Potem Sylwester i Nowy Rok. Jakieś szczególne życzenia?

Niech będzie to zdrówko. Nie tylko dla mnie, ale też dla każdego z nas. Niech problemów będzie jak najmniej. Złe rzeczy niech nas omijają i będzie dobrze.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Jakub Jamróg: Tegoroczne święta będą szczególnie wyjątkowe i nietypowe (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Jerzy Kanclerz: Zawsze chodzę na pasterkę. Święta spędzamy tradycyjnie z rodziną. – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Brak komentarzy dla: on Żużel. Adrian Miedziński: Mój organizm się wybronił. Jeśli wrócę, to z rozsądkiem (WYWIAD)
    Żużel. Złoty Zmarzlik, wygrana walka Miedziaka, pożegnanie Protasiewicza. To był 2022 rok w żużlu - PoBandzie - Portal Sportowy
    31 Dec 2022
     11:25am

    […] 26 sierpnia wszyscy żużlowi kibice wstrzymali oddech. Było to związane z wydarzeniami w Zielonej Górze i fatalną kraksą Adriana Miedzińskiego oraz Maxa Fricke’a. Przez kilka dni ze szpitala docierały złe informacje o poważnych obrażeniach, w tym urazie aksonalnym. Na szczęście po tygodniu zawodnik został wybudzony ze śpiączki i wracał do zdrowia. Od trzech tygodni natomiast jest już w regularnym treningu, takim jak przed poprzednimi sezonami. Czy 37-latek wróci do ścigania? To jeszcze nie jest pewne. Niedawno na naszych łamach wspominał, że jeśli wróci na tor, to z rozsądkiem. […]

Skomentuj

Brak komentarzy dla: on Żużel. Adrian Miedziński: Mój organizm się wybronił. Jeśli wrócę, to z rozsądkiem (WYWIAD)
    Żużel. Złoty Zmarzlik, wygrana walka Miedziaka, pożegnanie Protasiewicza. To był 2022 rok w żużlu - PoBandzie - Portal Sportowy
    31 Dec 2022
     11:25am

    […] 26 sierpnia wszyscy żużlowi kibice wstrzymali oddech. Było to związane z wydarzeniami w Zielonej Górze i fatalną kraksą Adriana Miedzińskiego oraz Maxa Fricke’a. Przez kilka dni ze szpitala docierały złe informacje o poważnych obrażeniach, w tym urazie aksonalnym. Na szczęście po tygodniu zawodnik został wybudzony ze śpiączki i wracał do zdrowia. Od trzech tygodni natomiast jest już w regularnym treningu, takim jak przed poprzednimi sezonami. Czy 37-latek wróci do ścigania? To jeszcze nie jest pewne. Niedawno na naszych łamach wspominał, że jeśli wróci na tor, to z rozsądkiem. […]

Skomentuj