Fot. Instagram Mikkela Becha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W 2011 roku wystartował z dziką kartą w cyklu Grand Prix. Dwa lata później wraz z młodzieżową reprezentacją Danii wygrał Drużynowe Mistrzostwa Świata Juniorów. Pod koniec 2020 roku postanowił zakończyć żużlową karierę. Duńczyk Mikkel Bech – bo o nim mowa – przekonuje, że chce spróbować „normalnego” życia. 

– Tak naprawdę chciałem odejść z żużla w ubiegłym roku, ale miałem zawarte porozumienie z zespołem Outrup na sezon 2020. Postanowiłem jeszcze pojechać, czerpać radość ze ścigania i mieć okazję do pożegnania się z kibicami.  Wpływ na wszystko też miał koronawirus, który storpedował żużel bardzo mocno, a mi dał jeszcze więcej czasu na przemyślenia i utwierdzenie się w podjętej decyzji. Moje ciało oraz myśli powiedziały po prostu „dość”. Inną bardzo ważną sprawą był fakt że kiedy startowałem nie miałem kompletnie czasu na nic innego. Nie spotykałem się z przyjaciółmi, nie uczestniczyłem w innych uroczystościach. Zawsze czasu brakowało. Chcę mieć normalną rodzinę i żyć jak inni – mówi na łamach Speedway Star, były już duński zawodnik.

Mikkel Bech. fot. Jarosław Pabijan

Zdaniem żużlowca Zdunek Wybrzeża, teraz jest najlepszy z moment na podjęcie takiej decyzji. 

– Odchodzę teraz, kiedy kocham ten sport i mam najlepsze wspomnienia. Myślę, że to jest właśnie fajne. Gorzej bym się czuł, kiedy bym odchodził rozczarowany wynikami czy kontuzjowany. To, że odchodzę jako czynny zawodnik, nie znaczy, że z tym sportem nie będę miał nic wspólnego. Pierwsze myśli zaczynają chodzić mi po głowie. Mam sporo doświadczenia i pewnie można je w jakiś sposób wykorzystać. Nic więcej na temat swojej przyszłości nie powiem  – kontynuuje Bech. 

Duńczyk jasno podkreśla, że lata startów na żużlu nie przyniosły mu finansowych „kokosów”. 

– Na pewno się nie dorobiłem finansowo. Każdy wie, jak ciężki finansowo jest to sport. Pieniądze były w porządku, ale nie było ich też zbyt wiele. Cały czas pracuję w zakładzie, który zajmuje się produkcją trumien, aby móc płacić swoje rachunki i opłacać potrzeby dnia codziennego. Do momentu, jak nie znajdę lepszej pracy, będę dalej robił trumny. Chcę też pozwiedzać świat i mieć fajną rodzinę. Wszystkim tym, którzy pomagali mi w karierze mówię „dziękuje”, a kibicom dziękuje za to, że przez lata startów mnie wspierali. Jeśli ktoś pyta mnie o powrót za parę lat – odpowiadam „nie”. Odchodzę definitywnie – podsumowuje Mikkel Bech Jensen.