Mateusz Tonder: Mogłem zdobyć więcej punktów. Czułem się trochę jak na młodzieżówkach (wywiad)

Mateusz Tonder. Foto: Łukasz Forysiak, Falubaz Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mateusz Tonder zachwycił zielonogórskich kibiców w niedzielny wieczór. Junior RM Solar Falubazu zdobył siedem punktów w starciu z Fogo Unią Leszno i odegrał ważną rolę w pokonaniu aktualnych mistrzów Polski za trzy punkty. 21-latek opowiedział nam w wywiadzie o tajemnicach swojego świetnego występu, reakcji na krytyczne głosy po Derbach Ziemi Lubuskiej, a także o nastawieniu przed meczem w Lublinie.

Wygrywacie 52:38 z Fogo Unią Leszno i robicie bardzo duży krok w stronę fazy play-off. Spotkania z mistrzami Polski chyba nie można było sobie lepiej wymarzyć…

Zdecydowanie tak. Wygraliśmy wysoko mecz z bardzo silną drużyną. Nie ma co ukrywać, że ten poprzedni mecz w Gorzowie trochę nas podłamał. Zmobilizowaliśmy się jednak i wierzyliśmy w to zwycięstwo. Tak się stało i jesteśmy z tej wygranej bardzo szczęśliwi.

Ty zdobyłeś w tym starciu siedem oczek i pokonywałeś bardziej doświadczonych rywali. Co było receptą na tak dobre punktowanie w tym meczu?

Przede wszystkim ciężka praca i to nie tylko moja, ale całego mojego teamu. Trzeba się przykładać do każdego treningu i każdych zawodów, niezależnie jak ważne one są. Na ten mecz miałem też świetnie dopasowany sprzęt, jechało mi się bardzo dobrze. Mogłem nawet zdobyć jeszcze więcej punktów. Michaela Jepsena Jensena pociągnęło jednak w jedenastym wyścigu i trochę mi to przeszkodziło.

Na tym wyjściu z pierwszego łuku momentami działy się dziwne rzeczy. Problemy tam miał nie tylko Michael Jepsen Jensen, ale też Piotr Protasiewicz czy Piotr Pawlicki. Co powodowało te niebezpieczne sytuacje na torze?

Zrobiła się tam taka mała koleinka. Nie przesadzałbym jednak z tym, że było tam niebezpiecznie. Po prostu było tam takie miejsce i trzeba było o nim pamiętać. Mi też się zdarzyło tam wpaść w biegu juniorskim, ale na szczęście udało się to opanować i dowieźć z Norbertem Krakowiakiem pięć punktów.

Bardzo dobrze rozgrywałeś przede wszystkim pierwszy łuk, ale również świetnie spisywałeś się na dystansie. W biegu ósmym Patryk Dudek zbyt mocno Ci nie pomógł, a i tak obroniłeś się przed Jaimonem Lidseyem. Jakie myśli były w Twojej głowie podczas ucieczki przed Australijczykiem?

Muszę powiedzieć, że do tego meczu podszedłem na luzie, bez przeświadczenia, że coś muszę. Nie było we mnie takiej spiny i czułem się trochę jak na młodzieżówkach. Jak widać, to przyniosło efekty. A co sobie myślałem? Że fajnie tak dobrze jechać przed własną publicznością. Przywiozłem w tym meczu dwie trójki i to mój drugi taki występ w PGE Ekstralidze.

Taki mecz był Tobie chyba bardzo potrzebny, prawda? Po starciu w Gorzowie wiele osób mówiło, że trochę z Twojej winy straciliście oczka, które mogły pomóc w obronie punktu bonusowego. W jednym z wyścigów przeszkodziłeś Patrykowi Dudkowi i spadliście na dwa ostatnie miejsca.

Taka wygrana drużynowa oraz mój wynik indywidualny na pewno budują. Nie chcę się jednak tym meczem też podpalać, żeby w kolejnych spotkaniach też mi szło dobrze. Co do sytuacji w Gorzowie, to ja na nią nie miałem wpływu. Wpadłem wtedy w dziurę i faktycznie przeszkodziłem Patrykowi. Teraz, jak wspominałem, role się jednak odwróciły, bo mi z kolei nieumyślnie przeszkodził Michael.

Pojawiało się sporo opinii wskazujących na to, że trener Piotr Żyto znów powinien postawić na Damiana Pawliczaka. Te krytyczne głosy zmotywowały Cię do dobrego występu?

Staram się nie czytać tego, co o mnie piszą w różnych miejscach, ale te głosy faktycznie do mnie doszły. Trochę tego było, ale raczej na mnie to działa tak, że staram się pokazać z jeszcze lepszej strony. W tym meczu z Lesznem tak też wyszło.

Teraz czeka Was wyjazd do Lublina. Ty w zeszłym roku nie pojechałeś tam w PGE Ekstralidze, bo trener Adam Skórnicki wystawił właśnie Damiana Pawliczaka. Masz więc jakiekolwiek wspomnienia z tamtego toru?

Tak, trochę już tam pojeździłem. Miałem tam zawody juniorskie i Turnieje Zaplecza Kadry. Muszę powiedzieć, że pasuje mi ten tor. Jest on trochę długi, ale to nie jest żaden problem. Do każdego toru trzeba się dopasować. Zobaczymy jak pójdzie mi w Lublinie.

Zapytam więc, co trzeba w takim razie zrobić, żeby stamtąd też przywieźć siedem punktów?

Ciężko powiedzieć. Myślę, że jak będzie czysta głowa i chęć do walki to będzie dobrze. Z takim nastawieniem podchodziłem do tego meczu z Lesznem i to poskutkowało. Liczę więc na powtórkę.

A zwracałeś uwagę na rywali, na których możecie trafić po ewentualnym awansie do fazy play-off? Z kimś szczególnie chciałbyś pojechać?

Nie zwracałem na to uwagi. Mamy przed sobą jeszcze jeden mecz i musimy go bardzo dobrze pojechać. Ja też muszę powiedzieć, że nie mam torów, których bym nie lubił. Trochę już jeżdżę w PGE Ekstralidze i zwiedziłem te tory. Na kogo więc nie trafimy, to będziemy musieli się z nimi ścigać na najwyższym poziomie.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA