Daniel Bewley. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Każdy z zawodników miewa inne inspiracje i „zajawki” związane ze sportem. Na łamach „Speedway Star” lepiej od tej strony daje się poznać Dan Bewley, młody Brytyjczyk, którego w tym sezonie będziemy oglądać w cyklu SGP.

 

Zaczęło się od motocrossu i od tego, że jeden z jego kolegów miał zajawkę na żużel. Jego pokój był obwieszony plakatami z zawodnikiem motocrossu i serii Supercross Ryana Villopoto. Przy wyborze swojego numeru, którym będzie się posługiwał, zdecydował się na 2-a więc ten sam, co jego idola. Pewnego dnia Bewley usłyszał dzwonek swojego telefonu komórkowego. Nie znał numeru, nie odebrał więc połączenia. Kiedy oddzwonił, czekało go spore zaskoczenie, dodzwonił się bowiem do tego, którego podziwiał.

– Po prostu się zszokowałem. Oglądałem Ryana w telewizji, kiedy dorastałem, a kiedy ścigałem się na motocrossie, był jednym z moich największych idoli, więc kiedy odebrał telefon ode mnie, nie wiedziałem, co robić! – przyznał zawodnik, który po zawieszeniu Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa z SGP zajął jedno ze stałych miejsc w cyklu. – Oczywiście byłem zaskoczony telefonem, który informował mnie o miejscu w SGP, i jest mi głupio z powodu Artioma, bo to świetny gość, ale z drugiej strony to dla mnie wielka szansa. Nie byłem pewien, czy będę miał miejsce, przyjaciel przysłał mi SMS, w którym pisał, że tak może być, ale na potwierdzenie tej informacji musiałem czekać kilka dni. To mnie zaskoczyło, ale miałem dość czasu, by przygotować się do tego, co mnie czeka.

Rudowłosy 23-latek przez ostatnie lata poczynił spore postępy na światowych arenach. Pokusił się on o następujące podsumowanie:

– Jak na razie, wszystko poszło tak dobrze, jak mogłem sobie wyobrażać, od mojego pierwszego sezonu do teraz byłem dobry, ale to nie przyszło łatwo. Pamiętam pierwszy sezon, w którym zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem, zmieniając dyscyplinę z motocrossu na żużel. W tym roku miałem ścigać się w cyklu SEC, ale jestem pełnoetatowym zawodnikiem SGP i to trochę inna para kaloszy.

Już ubiegły rok, kiedy Bewley dołożył sporą cegiełkę do sukcesu swojej reprezentacji w cyklu Speedway Of Nations, największym sukcesie drużynowego żużla na Wyspach od 1989 roku, był dla niego przełomowy. Początkowo miał być tylko zawodnikiem rezerwowym, ale po wypadku Taia Woffindena wspomógł Roberta Lamberta w drodze do złota.

– Kiedy ściganie się zaczęło, czułem się dobrze, nie czułem presji, ale przedtem był taki moment, kiedy zdałem sobie sprawę, jakie to ważne. Oglądałem pierwszy dzień zmagań i zdawałem sobie sprawę, jak dobrze dysponowani zawodnicy startowali w tym turnieju. Potem Tai miał wypadek i nie byłem pewny, czy pojadę następnego dnia. Wejście w połowie turnieju było trudne, ale po kilku wyścigach wkręciłem się w rywalizację i było dobrze. Bycie częścią zespołu, który wygrywa złoty medal na własnych śmieciach, to coś wyjątkowego – zakończył.