Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jednego dnia odbyliśmy drogę z nieba do piekła. Była to niedziela. Nie, bynajmniej nie chodzi o wybory. Jak Państwo wiecie, w tym miejscu unikam polityki, jak diabeł święconej wody – jestem w tej kwestii bardzo konsekwentny.

 

Chodzi o triumf w tenisowym turnieju ATP naszego specjalisty od horrorów Huberta Hurkacza oraz to, co wydarzyło się parę godzin później na Stadionie Narodowym w Warszawie czyli ledwie zremisowany mecz Biało-Czerwonych z Mołdawią.

Hurkacz, dwumetrowiec z Wrocławia, który kiedyś podawał piłki w międzynarodowych turniejach KGHM Polska Miedź w swoim rodzinnym mieście, jest człowiekiem pełnym pasji i determinacji. Pieczołowicie ba o dietę, a na korcie walczy, walczy, walczy. Podejrzewam, że jest w absolutnej czołówce światowej, gdy chodzi o liczbę tie-breaków, zarówno w meczach z przeciwnikami niżej, jak i wyżej od niego notowanymi. Zwycięstwo nad Rosjaninem Rublowem smakuje szczególnie z trzech powodów. Po pierwsze: był to jego pierwszy wygrany finał turnieju ATP na trzy, w których grał. Po drugie: ostatnie dwa mecze z Rosjaninem przegrał, a teraz potrafił przerwać czarną passę (bilans 3-2 dla naszego rodaka). Wreszcie po trzecie: pokazał Hurkacz nieprawdopodobną odporność psychiczną, która nie pierwszy raz pozwala mu bronić meczbole i potem ostatecznie wygrać.

To był tenisowy awers. A teraz, niestety, piłkarski rewers. Piłkarze zmogli na wyjeździe Wyspy Owcze w takim samym stosunku, jak wcześniej w Warszawie, a teraz ledwo zremisowali z Mołdawią uzyskując z nią w dwumeczu jeden, jedyny punkcik ! Probierza nie obwiniam, ledwo co do tej drużyny przyszedł, zresztą już w tym miejscu wymieniałem szereg trenerów kadry, którzy zaczynali fatalnie, a potem potrafili jednak wygrywać ważne mecze i awansować na MŚ i ME (z Leo Beenhakkerem i Adamem Nawałką na czele). I tylko cały czas nurtuje mnie pytanie. Dlaczego może Hubert Hurkacz, mogą najlepsi w tym roku w Europie i na świcie polscy siatkarze, mogą nasi skoczkowie narciarscy, a nijak nie mogą rodzimi futboliści? Czemuż to, czemuż?