Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

My Polacy kochamy żużel, ale nie możemy być frajerami. Sytuacja, w której miasto Gorican w Chorwacji płaci organizatorom Speedway Grand Prix (SGP), czyli Amerykanom z Warner Bros Discovery za możliwość organizacji jednego z turniejów w cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata mniej więcej 200 tysięcy złotych (w przeliczeniu), a polskie miasta takie jak Gorzów czy Toruń płacą i mają płacić ponad 2,5 miliona PLN – jest nie do zaakceptowania.

 

Tyle,  że cały czas się to dzieje. Gospodarze miast chcą, często pod presją miejscowych kibiców i mediów organizować Grand Prix – światowa federacja motorowa czyli FIM oraz Amerykanie z Discovery o tym wiedzą, więc każą płacić za organizację tych zawodów SGP/IMŚ jak za zboże. Polacy narzekają, mówią, że trzeba coś z tym zrobić, że dajemy się rozgrywać, ale potem jak przychodzi co do czego, to potulnie płacą, bo jakżeby to było, gdyby w mieście, w którym „od zawsze” jest Grand Prix  teraz go nie było – przecież kibice (i opozycja wobec prezydenta miasta) by tego nie wybaczyli.

Sytuacja ta trwa od ćwierć wieku. Wiele krajów organizuje Grand Prix, jak choćby Szwecja, Dania, Czechy, Łotwa, Niemcy, Wielka Brytania (Walia), ale tylko Polska płaci organizatorom SGP tak horrendalne pieniądze.

Polacy utrzymują żużel. Mamy najlepszą – i najlepiej płacącą zawodnikom! – ligę świata. Zagraniczni jeźdźcy zarabiają w Polsce  fortuny, z których potem często żyją przez lata, jeśli nie do emerytury. Paradoksalnie lub nie Polska, która jest największym na świecie rynkiem żużlowym w pełnym tego słowa znaczeniu –  jest, o zgrozo, klientem wobec zagranicznych organizatorów, a nie odwrotnie. Zresztą  o partnerskiej współpracy trudno marzyć.

Czas skończyć z sytuacją, w której Polacy, w tym polski podatnik, bo przecież po części są to pieniądze ze Skarbu Państwa – nabijają kabzę zagranicznym podmiotom. Czas wreszcie zapalić dla tego procederu czerwone światło.