Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Oba wydarzenia dzieli 18 lat. Co do rangi są nieporównywalne, bo pierwszy mecz był finałem Ligi Mistrzów, a drugi jednym z wielu, choć niezwykłym meczem polskiej Ekstraklasy. Chodzi mi o dwa spotkania, z których jedno odbyło się 25 maja 2005 roku na Stadionie Olimpijskim im. prezydenta Turcji Atatürka w Stambule (dawny Konstantynopol), a drugie 24 października 2023 roku w Poznaniu na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.

 

Pierwszy był meczem o klubowe mistrzostwo Europy i rozegrali go AC Milan z FC Liverpool. A w drugim zmierzyły się drużyny ze ścisłej czołówki polskiej ligi : Lech Poznań i Jagiellonia Białystok. Co przyszło mi do głowy porównywać te dwie różne piłkarskie planety ? Przebieg meczu i ostateczny wynik! Oto bowiem i klub śp. Silvio Berlusconiego i „Kolejorz” prowadzili 3-0, a tymczasem w 2005 roku „The Reds”, a w 2023 roku „Jaga” – potrafili wyrównać. Niemal dwie dekady temu w Turcji w rzutach karnych, po niebywałych paradach (i prowokacjach!) Jerzego Dudka tytuł pojechał do miasta Beatlesów, a w tym tygodniu co prawda drużyna ze stolicy Podlasia nie miała okazji strzelać serii rzutów karnych, ale dzięki temu remisowi wskoczyła na fotel lidera Ekstraklasy!

Wtedy w Stambule  środkowy  obrońca i kapitan ,Paolo Maldini strzelił pierwszego gola dla Milanu, po asyście obecnego trenera Andrea Pirlo z rzutu wolnego. Potem drugą bramkę strzelił Hernan Crespo z podania Andrija Szweczenko. Trzecią znów tenże Crespo z podania tym razem Kaki. Różnica między Stambułem a Poznaniem jest taka, że AC Milan prowadził tam 3-0 już do przerwy, a Lech u siebie w tym czasie „tylko” 2-0. Dla Mediolańczyków dwa gole strzelił Crespo, dla Poznaniaków Adriel Ba Loua z Wybrzeża Kości Słoniowej. Gdyby ich drużyny wygrały, byliby bohaterami. Ale nie wygrały. Crespo zdobył 2 gole w 5 minut – między 39 a 44 minutą, a Ba Loua w najpierw dwie minuty po rozpoczęciu spotkania, a potem w szóstej minucie po rozpoczęciu drugiej połowy. Liverpool wyrównał w sześć minut, a bramki strzelali Steven Gerrard po podaniu Johna Arne Riise, Vladimir Smicer po asyście Dietmara Hamanna i Xabi Alonso, który dobił własny rzut karny. A i tak o wszystkim rozstrzygnął nasz rodak Jerzy Dudek broniąc  najpierw w ostatniej minucie dwa strzały Szewczenki z bliskiej odległości, a następnie odbijając jego karnego. Jagiellonia z kolei strzeliła dwa gole w 12 minut, a o jej sukcesie zdecydował  wykorzystany jednak rzut karny w ostatniej minucie.

Swoją drogą dla mnie jest ważne, że w Jagiellonii w pierwszym składzie wyszło czterech Polaków, a z ławki doszło dwóch kolejnych, a w Lechu zagrało ich trzech i też dwóch weszło.

Porównałem dwa mecze z różnych planet. Jednak pokazały one jedną rzecz: uwaga – z sytuacji beznadziejnych też czasem można znaleźć wyjście…

RYSZARD CZARNECKI