Indywidualny mistrz świata na długim torze chciał w tym sezonie spróbować swoich sił w eWinner 1. Lidze. W minionym roku doskonale prezentował się bowiem w najniższej klasie rozgrywkowej. Początek rozgrywek jest jednak w jego wykonaniu bardzo słaby.
– Na pewno po pierwszych startach w barwach Wybrzeża mogę powiedzieć, że „przeskok” pomiędzy obiema ligami jest duży. Nie ukrywam jednak, że od początku wiedziałem, iż łatwo mi nie będzie. Jak to się w Niemczech mówi, każdy początek jest trudny – mówi Lukas Fienhage.
Podczas ostatniego meczu w Gnieźnie, Niemiec nieatakowany przez rywala zaliczył upadek. Na szczęście nic poważnego się nie stało. – Czasami pozornie lekkie upadki są poważne w skutkach. Tym razem skończyło się tylko na paru siniakach, co jest normalne. Nie ma żadnego problemu – kontynuuje były zawodnik Wolfe Wittstock.
Lukas Fienhage, pomimo słabych występów, optymistycznie podchodzi do najbliższej przyszłości. – Nie poddaję się i nie zniechęcam. Wręcz przeciwnie. Wiem, gdzie są błędy. Muszę pracować nad startami i odpowiednimi ustawieniami. Na pewno będzie to lepiej wyglądało. Cały czas mam wsparcie od menedżera Eryka Jóźwiaka i klubowych mechaników. Bardzo im za to dziękuję. Pierwsza liga to inny rozmiar buta, ale wierzę, że wkrótce będzie pozytywniej – podsumowuje obcokrajowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
CZYTAJ TAKŻE
Żużel. Sobotnie eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!