Martwy sezon to czas, w którym dziennikarze na wszelkie sposoby starają się wydobyć jakiekolwiek wiadomości od zawodników. Niekoniecznie stricte żużlowe. Poszukujemy informacji o życiu rodzinnym, ulubionych zwierzętach czy też zainteresowaniach. Jak się okazuje, pasją Mikkela Becha jest narodowy sport Duńczyków, czyli piłka ręczna.
Dania piłką ręczną żyje właściwie cały czas. Duży udział ma w tym męska reprezentacja szczypiornistów, która w ostatnim czasie wróciła do osiągania świetnych rezultatów na najważniejszych imprezach. Triumfowała m.in. na igrzyskach olimpijskich w 2016 roku, a także zwyciężyła w niedawno zakończonych mistrzostwach świata. Zaskoczeniem nie jest zatem, że Mikkel Bech również złapał „szczypiorniakowego” bakcyla.
– Trenowałem w klubie handball. Występowałem nawet przez jeden sezon w drugiej lidze duńskiej, więc było to już całkiem poważne granie. Właśnie dlatego musiałem to porzucić, gdyż nie mogłem trenować tyle, co inni zawodnicy z mojej drużyny. Siedzenie na ławce nie było dla mnie niczym ciekawym, stąd musiałem podjąć taką decyzję – mówi w rozmowie z wybrzezegdansk.pl Mikkel Bech.
Nietrudno rozszyfrować, jaką pozycję na boisku do piłki ręcznej preferuje 25-latek. Bech zdecydowanie woli ścigać się z innymi zawodnikami niż pełnić rolę obrotowego. – Zaczynałem od lewego skrzydła, później jeszcze grałem na środku, bo potrafiłem wysoko skakać – wyjaśnia zawodnik gdańszczan.
Czterokrotny uczestnik zawodów z cyklu Grand Prix podkreśla jednak, że mimo wielkiego zamiłowania do szczypiorniaka, jazda na żużlu zawsze była dla niego priorytetem. – Ciągle moim największym celem było zostanie żużlowcem. Piłka ręczna była fajną odskocznią szczególnie zimą, potrafiła utrzymać mnie w dobrej formie. Piłkę ręczną porzuciłem w wieku 17-18 lat, gdy nie miałem już tyle czasu, by grać i trenować na odpowiednim poziomie – dodaje Bech.
Duńczyk jest zawodnikiem Wybrzeża Gdańsk od września 2017 roku. W poprzednim sezonie Bech spisywał się naprawdę dobrze, bo udało mu się osiągnąć średnią 2,098 punktu na bieg. W klubie z Trójmiasta liczą z pewnością na to, że w nadchodzącym sezonie 25-latek znów będzie mocnym punktem drużyny.
BARTOSZ RABENDA
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!
Żużel. Huckenbeckowi spodobało się w Grand Prix. „Chcę zostać na dłużej!”