Bartosz Zmarzlik został nowym Indywidualnym Mistrzem Świata. Złoty medal Polak zapewnił sobie po półfinale toruńskiej Grand Prix Polski, w którym przyjechał przed Emilem Sajfutdinowem, Taiem Woffidenem i Fredrikiem Lindgrenem. – Półfinał niesamowicie mi się dłużył, jechałem jak w jakimś slow-motion – mówił uradowany trzeci polski mistrz świata.
– Wspaniale, naprawdę, czuję się wspaniale. Nie wiem za bardzo, co powiedzieć – mówił z uśmiechem zaraz po półfinale nowy mistrz świata. – W zawodach wkradły się nerwy, bo gdzieś ta regulacja motocykli mi troszeczkę uciekła i nie czułem się najlepiej na torze. Półfinał był biegiem o wszystko, więc było mega skupienie i fajnie, że w takim momencie kluczowym to zagrało. Jestem szczęśliwy – dodał.
– Półfinał tak się dłużył, że myślałem, że jadę dziesięć biegów naraz. Jechałem jak w jakimś slow-motion. Mówię: „jedź motorku, jedź Bartas, nie rób głupich błędów, nie oglądaj się za siebie”. Widziałem na telebimie, że chłopaki są dalej – tłumaczył Zmarzlik, który nie oglądał się, ale miał czas, by rzucić okiem na wiszący pod dachem MotoAreny telebim.
– To wszystko zawdzięczam przede wszystkim mamie i tacie, dużo we mnie włożyli. Dużo im zawdzięczam, bo bez nich i bez dziadków nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem – dodawał już wyraźnie wzruszony nowy mistrz świata, łamiącym się głosem.
Żużel. Sobotnie eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!