fot. Włókniarz Częstochowa
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W tym roku minie 11 lat od kiedy swoją karierę zakończył Zbigniew Czerwiński. Najwięcej sezonów spędził w zespołach z Częstochowy i Rybnika. Ma na swoim koncie między innymi Drużynowe Mistrzostwo Polski z 2003 roku czy brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów z 2000 roku. Po ponad dekadzie bez ścigania były żużlowiec podsumowuje swoje starty w rozmowie z klubowymi mediami Włókniarza Częstochowa. 

 

Czerwiński swoją jazdę rozpoczął w 1999 roku, kiedy to w barwach RKM-u Rybnik zdał licencję Ż. Mimo tego, w lidze zadebiutował w barwach Włókniarza Częstochowa. Oba zespoły, które swoją osobą połączył Zbigniew Czerwiński, startowały na drugim poziomie rozgrywkowym. Tak swoje początki wspomina w rozmowie na stronie wlokniarz.com sam zainteresowany.

– Zaczynałem rzeczywiście w Rybniku, ale cały sprzęt kupił mi tata. Od klubu z Rybnika nie dostałem nawet butów. Wszystko miałem prywatne, zakupione przez tatę, który nawet się zapożyczył, żebym mógł zacząć karierę. Na treningi jeździłem wtedy przede wszystkim do Opola i tak przygotowywałem się do egzaminu na licencję. Interesowała mnie tylko jazda, a nie to, gdzie będę jeździł. Trenerem RKM-u Rybnik był wówczas Janek Nowak – super człowiek i przyjaciel naszej rodziny. Jakoś tak się stało, że licencję zdałem jako zawodnik Rybnika. Niedługo później trafiłem do Włókniarza i przyznam, że do końca nie pamiętam, dlaczego tak się stało. Mnie po prostu, jak wspomniałem, interesowała jazda, a ktoś pokierował moją karierą i tak to właśnie wyglądało – mówi Czerwiński.

Po roku przyszedł największy sukces na arenie międzynarodowej. W 2000 roku finał Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów odbywał się w Lublanie. Na starcie stanęli żużlowcy, którzy w przyszłości będą jeździć jako stali uczestnicy cyklu Grand Prix. Mowa między innymi o: Nielsie K. Iversenie, Mateju Zagarze czy Martinie Smolinskim. Czerwiński zaczął od zera, ale w kolejnych startach zgromadził 11 punktów, dzięki którym znalazł się w biegu dodatkowym o 3. miejsce. W barażu pokonał Smolinskiego i Fencla.

– To na pewno był wielki sukces, choć nie wiem, czy taki niespodziewany. Pamiętam, że wtedy w eliminacjach w Debreczynie oraz w półfinale w Heusden-Zolder plasowałem się na podium. Byłem wówczas w swojej kategorii wiekowej dobrym żużlowcem i wygrywałem poszczególne zawody. Do Lublany pojechałem bez zbędnej presji i udało mi się stanąć tam na trzecim stopniu podium. W jednym z biegów zaliczyłem upadek z Lukašem Drymlem, więc mogłem zająć jeszcze lepsze miejsce. Mimo wszystko był to jeden z większych sukcesów w całej mojej karierze – kontynuuje były żużlowiec.

W 2003 roku razem z „Lwami” sięgnął po złoto DMP. Końcówka tego złotego sezonu nie była łatwa dla Czerwińskiego – musiał mierzyć się z kontuzją. – Cieszę się, że po tym meczu, w którym nie odegrałem przez ten wcześniejszy upadek większego znaczenia, zawisł na mojej szyi złoty medal drużynowych mistrzostw Polski – opowiada były zawodnik.

– Zostałem na wszelkie możliwe sposoby przygotowany, żebym mógł wystartować w finale. Pamiętam, że w tamtych zawodach też zaliczyłem jakiś upadek i jak schodziłem z toru do parku maszyn, to trochę „urwał mi się film”. Organizmu nie da się oszukać i choć byłem zdolny i przygotowany do startu w tym meczu, to po upadku wszystko przepadło. Ostatnio nawet oglądałem wywiad telewizyjny ze mną po tej wywrotce. Przepraszałem wtedy kibiców, że nie będę mógł więcej wystąpić na torze, bo miałem świadomość, że byłoby to zbyt niebezpieczne – wspomina tamte wydarzenia brązowy medalista IMEJ.

W kolejnych latach żużlowiec miewał lepsze i gorsze momenty, ale największe piętno na jego karierze odcisnęła kontuzja z toru na Ukrainie. – W 2008 roku miałem podpisany kontrakt w Ostrowie, ale tak się ułożyło, że musiałem zawalczyć o siebie i pokazać światu i klubom, że Czerwiński coś jeszcze potrafi. Ostatecznie dogadałem się z klubem z Ukrainy i nawet nieźle mi tam szło. Po zakończeniu sezonu miałem kilka propozycji z innych klubów. Sezon zakończyłem jednak wypadkiem. Z tego sezonu tak naprawdę nie pamiętam nic. Widocznie mam tego nie pamiętać. Dopiero po wyjściu z ostatniego szpitala, którym był ten w Rybniku, zacząłem pamiętać wszystko. Najwidoczniej wcześniejsza historia tego zdarzenia ma być dla mnie nieznana – stwierdza.

– Nigdy w życiu niczego nie żałuję i robię w życiu wszystko tak, aby być szczęśliwym i przy tym nikogo nie krzywdzić. Na żużlu spędziłem blisko 15 lat, które wspominam jak najbardziej pozytywnie. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy mam jakiś niedosyt, ale rzeczywiście być może kontuzja, którą odniosłem pod koniec 2008 roku, coś przerwała – podsumowuje swoje starty w mediach klubowych Włókniarza.

Były zawodnik Włókniarza czy RKM-u zakończył karierę w 2012 roku w barwach Unibaxu Toruń.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Komentator na obozie z Koziołkami. Szef żużla w Canal Plus tłumaczy – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Kolejny klub zintegruje się w Hiszpanii. Apator uda się na zgrupowanie na początku marca – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)