Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Bartosz Zmarzlik jeszcze przed sezonem PGE Ekstraligi stał się kolekcjonerem tytułów. W roku 2024 zdążył już bowiem triumfować w Kryterium Asów, Memoriale Edwarda Jancarza, Łódź Kreuje IMME oraz wczorajszych Drużynowych Mistrzostwach Europy. Jak sam przyznał jednak podczas wywiadu dla TVP Sport, te zwycięstwa nie są aż tak ważne w kontekście kolejnych miesięcy walki o najwyższe cele. 

 

Przypomnijmy, że reprezentacja Polski pewnie zwyciężyła we wczorajszym Wielkim Finale Drużynowych Mistrzostw Europy w Grudziądzu. Biało-Czerwoni z dużą przewagą, bo aż szesnastu punktów, wyprzedzili drugą reprezentację Danii. Po triumfie Polaków Bartosz Zmarzlik stwierdził, że mimo iż wygrana wyglądała na bezproblemową, wcale taka nie była.

Żużel. Koncertowa jazda Polaków w Grudziądzu! Tytuł DME ponownie w naszych rękach! (RELACJA)

– W żużlu nigdy nie jest łatwo. Naprawdę, trzeba od tego zacząć. Każdy dzień to jest jakby nowy rozdział kart, który trzeba przeanalizować i od nowa zacząć zawody, i dobrze po prostu jechać. Gdzieś tam też inny tor, inne warunki, ale cieszymy się, że Polska górą – podsumował czterokrotny mistrz świata.

Drużynowe Mistrzostwo Europy to kolejny tytuł, który Zmarzlik dołożył w tym roku do swoich dotychczasowych zwycięstw. Mistrz świata zapytany przez Filipa Czyszanowskiego z TVP Sport, co znaczą te triumfy w kontekście zbliżających się najważniejszych żużlowych miesięcy, odpowiedział jednak w sposób, który zaskoczył reportera. – Nic, bo od nowa się skupiamy i od nowa, że tak powiem, myślimy, pracujemy i ciśniemy dalej – oznajmił Zmarzlik.

Żużel. Nowe informacje o stanie zdrowia Woźniaka. Zdąży na inaugurację?

Wspomniane najważniejsze wyzwania mistrza świata rozpoczną się już za niedługo. 14 kwietnia bowiem jego drużyna Orlen Oil Motor Lublin w 1. kolejce tegorocznej PGE Ekstraligi wybierze się do Grudziądza na starcie z miejscowym ZOOleszcz GKM-em.