Patryk Dudek ze Sławomirem Dudkiem. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sławomir Dudek przez wiele lat był ikoną i jedną z czołowych postaci zielonogórskiego klubu. Po słabym sezonie 1998 30-letni wówczas Dudek dostał od działaczy informacje, że może szukać sobie nowego pracodawcy. To nie była jednak tak prosta sprawa, bo co prawda chętnych na jego usługi nie brakowało, natomiast klub chcący go zakontraktować musiał zapłacić 45 tysięcy złotych. To było sporo jak na tamte czasy.

 

Sławomir Dudek wrócił myślami do tego okresu w podcaście „Mówi się żużel”. Początkowo zainteresowani jego usługami byli działacze Kolejarza Rawicz, natomiast ostatecznie zdecydowali się zakontraktować za te same pieniądze Tomasza Kruka. Jak się okazuje, wynikało to ze złych relacji Dudka z zielonogórskimi działaczami, którzy rozsyłali o nim złe opinie.

– Trochę miałem pod górkę, bo utrudniano mi odejście z Zielonej Góry. Poszły o mnie opinie, że Dudek się o wszystko szarpie, jest taki, owaki. – powiedział Sławomir Dudek.

Zawodnik został więc na lodzie. Wtedy rękę do niego wyciągnął Marian Spychała, który był wówczas trenerem Kolejarza Opole. Klubu nie było już jednak stać na wykupienie Dudka z Zielonej Góry, więc mogli go zakontraktować jedynie bez kwoty odstępnego. – W Opolu mieli już gotowy skład, ale dogadałem się tak, że jeżeli przyjdę za darmo, to będę walczył o skład. Zacząłem więc działać, bo zbliżał się 31 stycznia. Podpisałem kontrakt i miałem mieć płacone tylko za same punkty – powiedział.

Żużel. Stal Rzeszów integrowała się w Szczyrku. Wyjazd na tor już w lutym?!

Żużel. Ogromne zainteresowanie Kryterium Asów! Tyle sprzedano biletów

Zawodnik był na tyle zdeterminowany, że postanowił wyłożyć własne pieniądze, by odejść z klubu. A mowa o dużej kwocie, bo o 45 tysiącach złotych. – 31 stycznia był w niedzielę, a ja decyzję podjąłem w sobotę. Banki były nieczynne, więc zapytałem prezesa, czy mogę te pieniądze przywieźć w poniedziałek. Usłyszałem, że nie. Wraz z prezesem firmy BOLL robiliśmy zrzutkę, każdy wyciągał z kieszeni, ile miał. Nie uzbieraliśmy za dużo, więc musieliśmy połowę pożyczyć. Wziąłem więc chwilówkę. Pożyczyłem 20 tysięcy, a musiałem oddać dodatkowe 5  tysięcy prowizji. W niedzielę rano pojechałem do klubu i położyłem pieniądze. Powiedziałem „dziękuję, do widzenia” – wspominał Dudek.

Ostatecznie transfer zielonogórzanina do Opola był dla obu stron strzałem w „dziesiątkę”. Dudek był jednym z najlepszych zawodników ligi i krajowym liderem Kolejarza. Do klubu z Zielonej Góry już nigdy więcej jako zawodnik nie wrócił.

Cały odcinek podcastu „Mówi się żużel” ze Sławomirem Dudkiem można posłuchać TUTAJ.