Sam nie wiem: taki już jestem stary, czy bawię się w sentymenty? Nie mam pojęcia. Wiem jedno: niedawno kupiłem drugi magnetowid. Tak na wszelki wypadek, gdyby pudło używane od dekad wreszcie szlag trafił. Jechałem po sprzęt czterdzieści kilometrów, bo bliżej domu nie było niczego prócz chleba, lekarstw i maseczek. No to teraz mam dwa odtwarzacze. A pulę nowych-starych kaset ściągnąłem na Święta spod Gniezna. Pozostałe leżą sobie w piwnicy. Tam jest zawsze sucho i pewnie. Jak w jednej reklamie z lat 90.
Oglądam te stare taśmy sprzed trzydziestu lat. Oglądam i… nie mogę przestać. W sumie ciekawsze od biegów są didaskalia. Czyli parking, trybuny, prezentacja, rozmowy, głos stadionowego spikera. Wyścigi wyścigami. Te współczesne są nawet ciekawsze, takie mam wrażenie. Ale nie o to chodzi w VHS-ach. Kto się wychował na kasetach wideo, ten niechętnie wyrzuci je do kosza. I ze świadomości. A nawet jak wyrzuci, to łezka mu z oka popłynie, kiedy zobaczy nagranie ze starej kamery. Mylę się?
Gdy z moich VHS-ów leci coś bardziej profesjonalnego, to łatwiej wychwycić perełki telewizyjnych komentatorów i ich rozmówców. Od redaktora Zydorowicza (którego bardzo szanuję – jego warsztat jest mistrzowski) dowiedziałem się, że Sławomir Drabik ma hemoroidy i trudno mu siedzieć na motocyklu. A od Roberta Sawiny, zapytanego przez Janusza Kamińskiego z TVP Bydgoszcz, kto zostanie mistrzem Polski: „To już pewne, że Apator”. Po czym dwie godziny później, w pamiętną, październikową niedzielę sprzed ćwierćwiecza, Sawina pewnie marzył, żeby TVP zgubiła taśmę z jego słowami.
Ja wiem: prawie wszystkie te nagrania są już w internecie. Możesz je znaleźć szybciej niż trafić z łazienki do kuchni we własnym domu. Ale sieć to nie sprzęt, który waży swoje kilogramy. I nie taśma, za którą się stało w sklepie RTV, płacąc lwią częścią kieszonkowego.
No więc tak: żużel się zmienia. Pod wieloma względami na lepsze. Ale dobrze, że można jeszcze musnąć tę starą, brudniejszą wersję czarnego sportu. Z papierosem w parkingu, stojakiem w motocyklu i fanami w lakierkach z białymi skarpetami zamiast maseczki. Jakoś mi do tego pejzażu internet nie pasuje. Włączam więc wideo. O, właśnie Włókniarz jedzie z Kolejarzem, lipiec 1991. 17:13 po pięciu biegach. VHS zamiast HD. Tak wolę. Zwłaszcza zimą.
WOJCIECH DRÓŻDŻ
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!
Żużel. Huckenbeckowi spodobało się w Grand Prix. „Chcę zostać na dłużej!”